Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu

Informacje

Pytania spod znaku długowieczności
Who wants to live forever? Tym oto pytaniem można rozpocząć każdy z sześciu tekstów poświęconych w najnowszym numerze miesięcznika „Znak” tematowi długowieczności. Chyba każdy choć raz w życiu oddał się refleksji nad podobnym tematem. Jak by to było żyć np. 300 lat? Marzena Zdanowska oraz zaproszeni przez nią goście reprezentujący zarówno nauki medyczne, jak i humanistyczne zdecydowali się odpowiedzieć na dużo poważniejsze pytania. Z jednej strony mają one charakter filozoficzny. Co to bowiem oznacza długowieczność? Kiedy się ona zaczyna? Czy ma coś wspólnego z nieśmiertelnością? Poruszony temat odnosi się jednak także do genetyki, biotechnologii oraz medycyny. Zastanówmy się bowiem, jaka jest główna przyczyna podejmowania przez badaczy kolejnych wyzwań w obszarze ludzkiego zdrowia. Oczywiście, odnalezienie kolejnego leku, preparatu lub innej metody diagnostyczno- terapeutycznej związane jest bezpośrednio z uzyskaniem konkretnego dochodu. Kolejne jednak spektakularne doniesienia naukowe, gdzieś pod spodem informują nas o opanowaniu konkretnego patologicznego mechanizmu, który niweluje występowanie uciążliwych objawów chorobowych. Pochylając się nad tematem długowieczności człowieka okazuje się, że kolokwialnie rzecz ujmując „Im dalej w las, tym więcej drzew”. Czy wakacyjny numer „Znaku” odpowiada choćby na część pytań pomagając odnaleźć drogę w gąszczy wątpliwości?
Od poczęcia dziecka z trojgiem rodziców do narodzin chirurgii zarodka
Na początku lipca rozpoczął się w Polsce program zdrowotny leczenia niepłodności metodą in vitro. Pomimo licznych wątpliwości prawnych oraz medycznych uruchomiono w naszym kraju projekt, który zakłada udzielenie prokreacyjnego wsparcia ok 15 tys. par. W tle powyższych działań pojawiła się informacja, zgodnie z którą rząd Wielkiej Brytanii udzielił poparcia naukowcom podejmującym próby zmierzające do opanowania nowatorskiej metody in vitro, w której wykorzystywane są nie jedna a dwie komórki jałowe. Założeniem tej techniki jest stworzenie zarodka, który nie odziedziczy po mamie wadliwego mitochondrialnym DNA (mtDNA). Ma ono pochodzić od żeńskiej komórki rozrodczej przekazanej przez anonimową dawczynię. Medialne depesze donosiły o związanych z metodą sukcesach i obawach. Podkreślano, że angielski rząd jako pierwszy daje naukowcom realne narzędzia pozwalające walczyć z niebezpiecznymi chorobami o mitochondrialnym podłożu. Druga strona sporu, jak należało się spodziewać podkreślała, że działania te to "równia pochyla", która prowadzi do produkcji człowieka na zamówienie. W dyskusjach tych nie pojawił się jednak jeden wątek. Oto bowiem jesteśmy obecnie świadkami powstawania nowej "subdyscypliny", którą określić możemy mianem mikrochirurgii prenatalnej. Przyzwyczajeni byliśmy do istnienia technik diagnostyki preimplantacyjnej. Informacja z Wielkiej Brytanii wspomina o pójściu krok dalej, diagnozowany zarodek poddany zostaje terapii. Czy wyjdzie ona na zdrowie ludzkości?
MBA: morality — business — attraction
Dyskutując o zasadach etycznych w biznesie natrafić można już na wstępie na pewną pułapkę upraszczającą całą potencjalną dyskusję. Otóż formułując np. pytanie: czy można prowadzić biznes w oparciu o etyczne reguły? w pewien podświadomy sposób zakładamy, że rzeczywistość prezentuje się w sposób daleki od ideału. Z całą pewnością zarówno czasopisma branżowe, jak i wokandy sądów bez trudu są w stanie dostarczyć nam przykłady sytuacji, w których przedsiębiorca A, oszukał przedsiębiorcę B. Nie oznacza to jednak, że wymiana usług w tzw. cywilizowanym społeczeństwie opiera się wyłącznie na cwaniactwie, omijaniu przepisów, operowaniu niedomówieniami, czy też wyrachowanym szukaniu mało doświadczonego gracza. Prowadzenie biznesu wiąże się z pragnieniem osiągnięcia zysku. W trakcie owego procesu osoba dążąca do celu napotyka na liczne okazje dające uczciwą szanse rozwoju. Oferty te kusząc i nęcąc również „czynić mogą złodzieja”. Czy zatem dla biznesu, dla którego kluczowe jest osiągnięcie realnego dochodu przy jak najmniejszym realnym finansowym wkładzie przemyślane postępowanie etyczne może być równie kuszące? Z jednej strony moralność, etyczność, oraz uczciwość to terminy, które kojarzą się mało marketingowo. Z drugiej jednak perspektywy popularność strategii CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu) powoduje, iż zarządzanie oparte o sprawnie skonstruowany dla potrzeb firmy kodeks etyczny okazać się może jednym z kluczowych elementów atrakcyjności danego partnera. Więcej, okazuje się, że kolejne ośrodki szkoleniowe oraz uczelnie zarówno państwowe, jak i prywatne decydują się na uruchomienie kursów oraz studiów o tematyce etyczno-biznesowej. Rozpoczynając poniższym artykułem cykl analiz poświęconych szeroko pojętemu tematowi zarządzania przez wartości zatrzymajmy się nad ofertą edukacyjną dotyczącą powyższego tematu.
Zespół Downa - choroba o podłożu… bezprawnym
Z czym kojarzy nam się 21 marca? Zapewne odpowiedź zabrzmi: pierwszy dzień wiosny, wszystko budzi się do życia. Niewiele zapewne osób wie, że w dniu tym obchodzony jest Światowy Dzień Osób z Zespołem Downa. Wspomniana jednostka chorobowa z całą pewnością dla genetyków nie stanowi już odkrywczego zjawiska. Jej przyczyna została poznana. Wiadomo, jak funkcjonują osoby dotknięte ww. aberracją. Co jednak ciekawe, gdybyśmy przeprowadzili badanie, metodą chybił trafił wśród nie tylko osób wykształconych, ale również, w grupie np. respondentów nie mających zbyt wiele wspólnego z medycyną, na pytanie o „najpopularniejsze” schorzenie o podłożu genetycznym z pewnością uzyskali byśmy najczęściej odpowiedzi odwołujące nas do trisomii 21 chromosomu. Czy „przeciętny” człowiek słyszał o np. zespole Beckwitha-Wiedemanna lub zespole Klinefeltera. Wspomniany, potencjalny brak wiedzy nie jest spowodowany w żaden sposób jakąkolwiek ignorancją. Genetyka nowiem jest nie tylko dyscypliną wiedzy, ale również można śmiało ją określić tajemniczym zjawiskiem społecznym. Zjawiskiem takim z całą pewnością jest również zespół Downa, o którym dyskutuje się przy okazji debat odnoszących się do zagadnienia aborcji. Słysząc informacje o Światowym Dniu Osób z Zespołem Downa można mieć dość paradoksalne odczucie. Z jednej strony informacja ta odwołuje nas do rzeczywistości osób wyjątkowych, nieco być może mniej życiowo zaradnych, ale z całą pewnością postaci, które, jak twierdzą ich rodziny i opiekunie posiadają często unikalną umiejętność nawiązywania interpersonalnej relacji. Z drugiej strony w Polsce ustawa o planowaniu rodziny dopuszcza możliwość przerwania ciąży w związku ze zdiagnozowaniem omawianego genetycznego zaburzenia. Przy okazji owego święta trudno zatem nie rozważać, czy powyższa, wyraźna sprzeczność ma jakikolwiek sens nie tylko dla polityków, ale również dla biologów, genetyków i lekarzy którzy, diagnozują, informują oraz podejmują konkretne działania wobec osób dotkniętych omawianym zespołem.
Naukowa mowa nienawiści o posmaku probówki
Dyskryminacja osób poczętych in vitro. Zdanie to od ponad tygodnia bardzo często gości w polskich mediach z racji na treść wywiadu jakiego tygodnikowi „Uważam Rze” udzielił w ostatnim czasie ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier. Wspomniany ksiądz szerzej znany jest środowisku prawniczemu jako znawca prawa rzymskiego. Ponadto duchowny ten od kilku lat zasiada w Zespole Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski. I to właśnie ostatnia z wymienionych afiliacji, powiązana z treścią rozmowy dotyczącej dostrzegalnych obecnie zagrożeń związanych z zapłodnieniem In vitro stała się jednym z głównych powodów skupienia mediów, tak często zabierających głos w sprawach bioetyki. W chwili obecnej obserwujemy jednak dość ciekawe, a zarazem niepokojące zjawisko. Wypowiedź ks. prof. de Berier, wyraźnie krytyczna wobec „procedury” na szkle natychmiast została podchwycona jako przejaw postawy będącej ukoronowaniem myślenia eugenicznego. Ponadto uznano, iż formułowanie wypowiedzi zwracających uwagę na zwiększone niebezpieczeństwo wystąpienia wad genetycznych u poczętych tą drogą dzieci uznać można za przejaw na wstępie wspomnianej dyskryminacji. Czy w istocie tak jest? Czy ksiądz profesor stał się idolem eugeników, czy też jego głos w debacie w istocie ukazuje niebezpieczeństwo neoeugeniki? Czy dzisiaj naukowiec ma prawo publicznie wypowiedzieć się przeciw powszechnie uznanym prawdom? Czy prawdy te są w dalszym ciągu naukowe, czy też musimy liczyć się z pojawieniem się nowego zjawiska prawdy medialnej?    
Newsletter