Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Patent jednolity okiem ministerialnego eksperta
04.09.2012

1 stycznia 2014 roku ma wejść w życie porozumienie o patencie jednolitym. Planowane rozwiązanie budzi jak dotąd wiele kontrowersji zarówno wśród przedsiębiorców, jak prawników. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego opublikowało wczoraj obszerną ekspertyzę na ten temat w kontekście wpływu jednolitej ochrony patentowej na działalność jednostek naukowych.

Założenie jest proste: po poprawnym rozpatrzeniu wniosku o ochronę patentową w jednym z krajów uczestniczących w porozumieniu ochrona ta automatycznie obowiązywać będzie w 25 innych krajach Unii Europejskiej. Na pierwszy rzut oka rozwiązanie to wydaje się rozsądne, nie trzeba będzie bowiem starać się o patent w każdym kraju oddzielnie – spadną więc koszty (co powinno szczególnie ucieszyć małych i średnich przedsiębiorców), zaś własność intelektualna będzie lepiej chroniona.

Z drugiej strony – można się spodziewać, że w przypadku krajów mniej zaawansowanych technologicznie lub o mniejszym potencjalne gospodarczym (a do takich niewątpliwie należy Polska) patent jednolity spowoduje sprowadzenie ich do roli odtwórcy. Co oczywiście wiązać się będzie z ponoszeniem – niemałych przecież – opłat licencyjnych. W konsekwencji utrudnić ma to funkcjonowanie krajowych przedsiębiorstw i wpłynąć na osłabienie ich innowacyjności oraz spowolnienie gospodarcze nad Wisłą.

Póki co rozwiązania przewidziane w unijnym pakiecie patentowym oceniane są negatywnie zarówno przez polskich prawników, jak i profesorów uczelni wyższych. Rozwiązania te są nie tylko w wielu przypadkach wadliwe merytorycznie (a niektóre – niezgodne z Konstytucją), ale także tendencyjnie faworyzują gospodarki i podmioty wysoko zaawansowane technologicznie, pozbawiając minimum bezpieczeństwa prawnego podmioty z takich państw jak Polska, aspirujące do rozwijania gospodarki opartej na wiedzy i poprawy stanu innowacyjności.” – pisała w portalu biotechnologia.pl red. Edyta Wodzińska w czerwcu bieżącego roku.


Przeczytaj również:

Jednolity patent europejski - plus czy minus?

Patent jednolity hamulcem dla polskiej innowacyjności!


 

Ministerstwo uspokaja

W związku z licznymi kontrowersjami wokół przystąpienia Polski do porozumienia na rzecz jednolitej ochrony patentowej Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego zamówiło obszerną ekspertyzę. Analiza przygotowana została przez kierunkiem prof. dr hab. Krystyny Szczepanowskiej-Kozłowskiej, pracownicy Katedry Prawa Własności Intelektualnej i Dóbr Niematerialnych Uniwersytetu Warszawskiego (zresztą – autorki wcześniejszych opinii na ten temat ogłaszanych przez MNiSW). Dokument nosi tytuł „Korzyści, szanse i zagrożenia wynikające z jednolitego systemu ochrony patentowej dla jednostek naukowych” i został opublikowany wczoraj na stronach Ministerstwa.

Dla potrzeb raportu przyjęto, że za jednostkę naukową uważa się jednostkę prowadzącą w sposób ciągły badania naukowe i prace rozwojowe nie mające z założenia charakteru komercyjnego. Nie wyklucza to oczywiście możliwości komercjalizacji efektów, natomiast działania nie są prowadzone od początku w celach wyłącznie komercyjnych. To definicja o tyle ważna, że zawęża znacznie środowisko, którego dotyczą wnioski z ekspertyzy. Można przypuszczać, że ministerialna analiza nie na wiele się przyda przedstawicielom sektora MŚP. Istotny jest także fakt, że dokument nie rozstrzyga w ogóle kwestii zgodności patentu jednolitego z prawem polskim oraz unijnym, mówiąc jedynie o potencjalnych zagrożeniach i korzyściach w przypadku jego wejścia w życie w aktualnym kształcie prawnym.

Aspektem całego zagadnienia, na który zdecydowanie warto zwrócić uwagę, jest działanie Jednolitego Sądu Patentowego. Nowością wprowadzoną przez porozumienie jest to, że pozwany o naruszenie patentu może również „podnosić zarzuty oparte na normach prawa krajowego, obowiązujących w miejscu naruszenia patentu” [z ekspertyzy]. Stwierdzenie to może budzić pewien niepokój, bowiem oznacza, że na przykład jednostka naukowa pozywająca firmę funkcjonującą w innym państwie będącym stroną porozumienia może niestety nie doczekać się wyroku satysfakcjonującego. Dlaczego? Ano dlatego, że w kraju, w którym patent naruszono… naruszono go zgodnie z miejscowym prawem. Pomimo zatem obowiązywania ochrony patentowej niewiele da się zrobić – szczególnie, że w większości sytuacji Jednolity Sąd Patentowy ma wyłączność na rozstrzyganie sytuacji spornych.

Czego zatem pozytywnego mogą spodziewać się posiadacze patentów zdaniem ekspertki Ministerstwa?

Otóż w przypadku działalności Jednolitego Sądu Patentowego ma istnieć także „druga strona medalu”. Mówiąc w największym uproszczeniu: jeśli do naruszenia patentu dojdzie w państwie nieobjętym umową, zaś posiadacz patentu ma siedzibę w kraju członkowskim, to będzie mógł dochodzić swoich praw właśnie przed Jednolitym Sądem Patentowym. Ten, kto ochronę naruszył, będzie podlegał jurysdykcji tegoż właśnie organu. W praktyce wydaje się to dobrym rozwiązaniem. Właściciel patentu jednolitego nie będzie bowiem musiał „walczyć o swoje” – angażując wielki nakład sił i środków finansowych – przed sądami w różnych państwach, często nie tylko poza porozumieniem, ale nawet poza Unią Europejską.

Kolejna sprawa, to tak zwany przywilej badawczy. Temat ten wzbudził spore obawy części środowiska akademickiego. Obowiązujące dotąd w Polsce prawo mówi o tym, że „Nie narusza się patentu poprzez stosowanie wynalazku do celów badawczych i doświadczalnych, dla dokonania jego oceny, analizy albo nauczania” [z ekspertyzy]. Tymczasem porozumienie o patencie jednolitym wprowadza przywilej badawczy stwierdzający jedynie ogólnie, że nie narusza się prawa poprzez wykorzystanie wynalazku w celach eksperymentalnych.

Można więc uznać, że propozycja unijna rozszerza dotychczas limitujące użytek opatentowanego wynalazku polskie prawo. Nie ogranicza bowiem możliwości jego wykorzystania do celów jedynie naukowych, a eksperymenty mogą mieć także charakter komercyjny! Nie oznacza to oczywiście, że wolno bezkarnie skopiować dany wynalazek, niemniej jednak można analizować i badać wykorzystane w nim rozwiązania nawet wtedy, jeśli efekt końcowy pracy ma być komercyjny. To wydaje się dobrą wiadomością przede wszystkim dla laboratoriów, które planują zarabiać na efektach danych badań.

Innym budzącym kontrowersje problemem jest kwestia dostępności dokumentacji patentów w określonych językach. Zdaniem wielu na skutek obowiązywania patentu jednolitego pojawią się liczne bariery językowe, ze względu na możliwość uzyskania ochrony patentowej dzięki dokumentacji składanej w rodzimym języku wynalazcy. Profesor Szczepanowska-Kozłowska słusznie jednak zwraca uwagę, że przecież innowacyjność nie opiera się na korzystaniu ze „zbiorów znajdujących się w Urzędzie Patentowym RP”. Badacze faktycznie przecież korzystają również z baz międzynarodowych, można także się spodziewać, że większość patentów i tak zostanie przetłumaczona na język angielski, który – czemu nie da się zaprzeczyć – pełni dziś funkcję uniwersalnego języka międzynarodowego. Co więcej – chociaż tłumaczenia takie nie będą miały wprawdzie mocy urzędowej, to przecież w niczym nie zmienia to merytorycznej wartości zawartych w nich informacji.

Autorka ekspertyzy podważa również – nader zresztą często podnoszony – argument o wzroście liczby wynalazków opatentowanych na terytorium Polski. Przeciwnicy patentu jednolitego twierdzą, że innowacyjność rodzimych jednostek naukowych oraz MŚP może paść ofiarą wzmożonej ochrony patentowej. Zdaniem prof. Krystyny Szczepanowskiej-Kozłowskiej nie biorą oni jednak pod uwagę jednego istotnego faktu. Otóż większość europejskich i światowych innowatorów i tak korzysta z funkcjonującego przecież patentu europejskiego oraz patentów krajowych. Wprowadzenie jednolitej ochrony patentowej de facto nie powinno sytuacji zmienić, a jedynie uprościć procedury w tym względzie. Niezależnie od tego, czy Polska przystąpi do porozumienia, czy też nie – w większości przypadków i tak konieczne będzie uzyskanie stosownej licencji na korzystanie z danego wynalazku.

 

Będą pieniądze dla jednostek naukowych?

Okazuje się, że w 2010 roku (dane z ekspertyzy – przyp. red.) niemal 50% polskich patentów pochodziło od jednostek naukowych. To bardzo duża część i wskazuje, że krajowa innowacyjność ma się całkiem nieźle. Niestety, z tych samych 50% zaledwie niewielki odsetek objęty został ochroną patentową poza granicami Polski. Jednostki naukowe – być może z braku środków oraz zasobów ludzkich? – wyjątkowo rzadko starają się o uzyskanie ochrony patentowej na arenie międzynarodowej. W praktyce oznacza to, że większość z polskich „patentów naukowych” nie ma znaczącej wartości komercyjnej ponieważ po pierwsze – w Polsce trudno jest znaleźć inwestora, który zrealizuje projekt, po drugie – za granicą wynalazki te nie są chronione i mogą być swobodnie kopiowane przez każdego.

Skoro zatem mowa o innowacyjności, komercjalizacji i rozwoju gospodarczym, to warto także spojrzeć na przysłowiową „drugą stronę medalu”. Zarówno z regulacji prawnych, jak i ministerialnej ekspertyzy wynika, że dzięki przystąpieniu Polski do umowy o jednolitej ochronie patentowej jednostkom naukowym po prostu łatwiej będzie chronić efekty swoich pracy. Dzięki jednej procedurze i jednej opłacie będą mogły uzyskać patent w (prawdopodobnie) 25 krajach stowarzyszonych. W ten sposób nie tylko znacznie ograniczone zostaną możliwości wszelkich nadużyć, ale także zwiększy się potencjał finansowy.

Jednostki naukowe będą bowiem mogły zarabiać – i to całkiem przyzwoicie, biorąc pod uwagę ilość i jakość polskich patentów – na opłatach licencyjnych, których dotąd pobierać zwykle nie miały w zasadzie od kogo! Inną oczywiście kwestią pozostaje sprawa samej formalno-prawnej konstrukcji danej jednostki. W Polsce niestety większość, na przykład laboratoriów akademickich, nie ma możliwości zarabiania na swojej pracy. Wprowadzenie patentu jednolitego może więc stać się poniekąd początkiem swoistej reformy. A przynajmniej katalizatorem do wprowadzenia w lokalnych legislacji prawnych, dzięki którym jednostki naukowe swobodnie będą mogły czerpać finansowe korzyści z wypracowanych nowatorskich rozwiązań. Wtedy niewątpliwie – wbrew wszelkim czarnym scenariuszom – rodzima innowacyjność nabrałaby „wiatru w skrzydła”. A o to przecież w tym wszystkim chodzi…

Kompletny raport zawiera szczegółową analizę zarówno korzyści, jaki licznych zagrożeń, jakie niesie ze sobą przystąpienie Polski do porozumienia o jednolitej ochronie patentowej. Dokument liczy 56 stron i można go pobrać ze stron Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego: http://www.nauka.gov.pl/fileadmin/user_upload/ministerstwo/Komunikaty/20120903_Ekspertyza.pdf

 

 

Adam Czajczyk

użyte logo jest zastrzeżonym znakiem towarowym i własnością Urzędu Patentowego RP

KOMENTARZE
news

<Listopad 2021>

pnwtśrczptsbnd
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
1
2
3
4
5
Newsletter