Fot. Prof. Michał Witt, źródło: Instytut Genetyki Człowieka PAN
W ostatnim czasie Komitet Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN opublikował stanowisko w sprawie testów genetycznych i badań genomowych zlecanych za granicą. Zalecił w nim polskim instytucjom naukowym wykonującym sekwencjonowanie materiału genetycznego poza krajem rezygnację z usług dalekowschodnich firm biotechnologicznych lub przynajmniej – zachowanie maksymalnej ostrożności w tym względzie. W dokumencie napisano, że obecnie w dalekowschodnich laboratoriach może znajdować się ok. 100 tys. kompletnych polskich genomów, a nad zawartymi w nich wrażliwymi danymi osobowymi nie ma żadnej kontroli. Prof. Michał Witt przyznaje, że informacje zawarte w powyższej opinii, w tym także możliwe zagrożenia związane z brakiem kontroli nad materiałem badawczym, nie są dla polskich genetyków nowością. – Większość europejskich krajów ma prawo normujące wykonywanie testów, badań genetycznych, uprawianie genetyki medycznej. O takie prawo w Polsce bezskutecznie zabiegamy od lat. W 2012 r. grupa ekspertów opracowała projekt ustawy o wykonywaniu testów genetycznych dla celów zdrowotnych. Przekazałem ją minister nauki. Projekt trafił do ministra zdrowia, potem słuch po tym tekście zaginął – przepisów nie ma do dziś. Genetyka traktowana jest u nas jak gorący kartofel, niezależnie od tego, kto jest u władzy – ocenia. Prof. Witt uważa, że niepokoić powinien także brak odpowiedniej reakcji służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. – Być może jakieś działania są, tylko my o nich nie wiemy. W naszym stanowisku podkreślamy, że są podmioty, które przechowują i reanalizują materiał biologiczny oraz dane genetyczne w zakresie wykraczającym poza cele oryginalnie zleconej procedury, bez wiedzy i zgody zleceniodawców. Mogą mieć możliwość zdominowania rynku farmaceutyków, laboratoryjnej diagnostyki medycznej, a nawet broni biologicznej. Kontrwywiad USA uznał takie działania za zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego i ekonomicznego – grzmi prof. Witt.
Genetycy, z którymi rozmawiał PAP, zwracają uwagę, powołując się na dane ze światowych mediów, że chińskie firmy wykorzystały do zbierania danych biologicznych w wielu krajach świata także obecną pandemię. Podają, że w ostatnim roku w 30 krajach świata Chińczycy otworzyli ponad 80 laboratoriów COVID-19, oferując testy diagnostyczne i pozyskując stosowne informacje. Według ekspertów zebranie największej i najbardziej zróżnicowanej bazy danych genomów człowieka daje Chinom dominację na rynku farmaceutyków, diagnostyki medycznej i broni biologicznej. Zdaniem Komitetu Genetyki Człowieka i Patologii Molekularnej PAN rozwiązaniem problemu jest uniezależnienie się w dziedzinie badań genetycznych i sekwencjonowania genomów od podmiotów o wątpliwej reputacji. Zapewniono że, polski rynek NGS (sekwencjonowania nowej generacji) jest w pełni zabezpieczony technicznie i może zaspokoić krajowe potrzeby w tym zakresie. W kierowanym przez prof. Witta Instytucie Genetyki Człowieka PAN w Poznaniu, w kwietniu ub.r., tuż po wybuchu pandemii, utworzono Laboratorium Diagnostyki COVID-19. W laboratorium opracowany został test RT-PCR na COVID-19, do diagnostyki wprowadzony został też pierwszy w Polsce test różnicujący COVID-19 i grypę. Laboratorium analizuje budowę i zmienność genomów wariantów SARS-CoV-2. Wyniki wprowadzane są do ogólnoświatowych baz danych. W otwartym w czerwcu br. Innowacyjnym Centrum Medycznym przy IGC PAN uruchomiona została pracownia sekwencjonowania genomowego. Prof. Witt podkreślił, że własna pracownia sekwencjonowania uniezależnia Instytut od usług zewnętrznych w tym zakresie, ale także będzie dużym wsparciem dla szpitali i jednostek klinicznych w całym kraju.
Autor: Rafał Pogrzebny (PAP)
KOMENTARZE