Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
UE przeciwna podwójnym cenom
02.10.2006
Podwójne ceny stosowane przez producentów leków szkodzą konkurencji - uznał europejski sąd. To dobry sygnał dla importu równoległego.


Obrona przed importem równoległym przy pomocy podwójnych cen jest sprzeczna z zasadami wolnej konkurencji - stwierdził sąd wspólnot europejskich pierwszej instancji. Import równoległy jest solą w oku koncernów farmaceutycznych, bo firmy dystrybucyjne sprowadzają leki bezpośrednio od hurtowników w innych krajach UE, gdzie ceny są niższe. Sąd badał sprawę, którą już wcześniej wzięła pod lupę Komisja Europejska (KE).

Osiem lat temu Glaxo Wellcome, hiszpańska spółka córka koncernu GlaxoSmithKline, chcąc walczyć z importem równoległym, zmieniła zasady sprzedaży. Zróżnicowała ceny leków dla dystrybutorów hiszpańskich i hurtowników z innych krajów. Ci drudzy płacili więcej. W ślad za Glaxo poszły inne firmy, m.in. Pfizer.

KE, analizując przypadek Glaxo Wellcome, stwierdziła, że podwójne ceny zakłócają konkurencję. Sąd pierwszej instancji podtrzymał tę ocenę. Stwierdził jednak, że KE powinna raz jeszcze zweryfikować korzyści innych krajów z importu równoległego. Uznał też, że nie przeanalizowała dokładnie argumentów koncernu, iż jego polityka cenowa sprzyja innowacjom, a więc może być korzystna dla gospodarki.

- Cieszymy się z wyroku potwierdzającego, że stosowanie podwójnych cen jest nielegalne. Jednak szkoda, że sąd zatrzymał się w połowie drogi, nie potwierdzając w pełni korzyści płynących z importu równoległego. Z opracowania sporządzonego przez University of Suthern Denmark wynika, że tylko w 2004 r. ta forma handlu lekami przyniosła czterem krajom UE oszczędności rzędu 450 mln EUR - mówi Tomasz Dzitko, prezes Delfarmy, największego importera na polskim rynku. Jego zdaniem, istnienie takich korzyści potwierdziły m.in. rządy Niemiec i Wielkiej Brytanii. W pierwszym z tych krajów obowiązuje przepis nakazujący aptekom, by przynajmniej 5 proc. wydawanych przez nie leków pochodziło z importu równoległego.

- Wątpliwości UE dotyczące stosowania podwójnych cen w odniesieniu do jednej grupy podmiotów wydają mi się zrozumiałe - mówi Zdzisław Sabiłło, prezes Stowarzyszenia Przedstawicieli Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych w Polsce (SPIFF).

Zdaniem Zdzisława Sabiłło, werdykt sądu nie będzie miał jednak wpływu na polski rynek.- Ceny leków refundowanych należą do najniższych w Europie. Do ich ustalania wykorzystuje się minimalne ceny obowiązujące w innych krajach UE o podobnym poziomie PKB. W sprowadzaniu leków w ramach importu równoległego z Hiszpanii nie widzę więc żadnego interesu publicznego. Poza tym z Polski raczej eksportuje
się, niż importuje
- twierdzi prezes SPIFF.

Powołuje się na raport profesora Kanavosa z London School of Economics, który dowodzi, że w latach 1997-2002 w sześciu krajach unijnych korzyści z importu równoległego odnieśli głównie pośrednicy, zyskując 622 mln EUR, podczas gdy pacjenci i odpowiedniki polskiego NFZ - tylko 99 mln EUR.
Źródło: Puls Biznesu
KOMENTARZE
Newsletter