Leczenie przenoszonego drogą krwi zapalenia wątroby typu C stanowi jedno z największych wyzwań, przed którym stoją lekarze w XXI w. Większość infekcji wzw C jest bezobjawowa i ostra choroba, zwykle niezauważona, przechodzi w formę przewlekłą, skrajnie prowadząc po wielu latach nosicielstwa wirusa do marskości, a nawet pierwotnego raka wątroby. Wypośrodkowując wszelkie statystyki, mówi się o liczbie 170 mln zakażonych na całym świecie, choć źródła podają szacunki, różniące się od siebie nawet o kilkanaście milionów w obie strony, a ponadto większość nosicieli pozostaje wciąż niezidentyfikowana. HCV wywołuje rocznie 350 tysięcy zgonów. Co wiemy o tym podstępnym zabójcy, z jakimi problemami stykają się lekarze oraz firmy chcące stworzyć idealną szczepionkę przyszłości i czy możemy oczekiwać jakiegoś światełka w tym mrocznym tunelu? Na wszystkie pytania odpowie w poniższym wywiadzie prof. Budkowska.
Wirus HCV został zidentyfikowany 27 lat temu. Jaką wiedzę w tym zakresie zebraliśmy przez te lata?
Mimo ogromnych trudności, które mieliśmy od lat, nasza wiedza o wzw C jest naprawdę imponująca. Co najważniejsze, wiemy jak przebiega cykl wirusowy, jak wirus wnika do komórki i jak się namnaża, co pozwoliło nam zidentyfikować inhibitory ważnych jego etapów, które stały się podstawą obecnego leczenia. Jest ono unikalne dlatego, iż po raz pierwszy udało nam się przezwyciężyć przewlekłą chorobę wirusową, prowadząc do jej całkowitego wyleczenia. Jest to ogromny sukces nauki, wspomagany faktem, że wątroba ma szczególną zdolność regeneracji.
A jakie są najważniejsze problemy w leczeniu wirusa? Z tego co Pani Profesor podkreślała podczas wykładu, wcale nie tkwią one w skuteczności leczenia, która jest przecież wysoka…
Nowoczesna terapia (oparta na lekach, które działają bezpośrednio na białka wirusa, niezbędne do jego namnażania się) jest bardzo skuteczna – udaje nam się wyleczyć ponad 90% pacjentów. Jednakże problemem jest ograniczony jej dostęp, jako że jest ona niezwykle droga. Musimy więc prowadzić selekcję pacjentów: pierwszeństwo mają ci z zawansowaną chorobą wątroby lub z koinfekcją innymi wirusami HIV, wzw B. Co więcej, po leczeniu nie ma trwalej odporności i nie mamy obecnie nic, co uchroniłoby właśnie wyleczonych pacjentów przed kolejną infekcją. Drugim, równie ważnym problemem jest stała ucieczka wirusa zarówno spod kontroli mechanizmów obronnych gospodarza, jak i jego uodpornianie się na stosowane leki. Leczenie jest utrudnione przez pojawianie się wariantów, które istnieją przed leczeniem (wirus jest bardzo zmienny i istnieje jako niezwykle heterogenna populacja tysięcy, a nawet milionów wariantów) i niestety leki, które używamy czasem „dokonują” selekcji wariantów opornych na leczenie.
A problemy w samym procesie tworzenia szczepionek?
Spędziliśmy wiele lat w poszukiwaniu systemu hodowli wzw C in vitro, który pozwoliłby poznać najważniejsze etapy cyklu wirusowego, jako że wirus zakaża jedynie komórki wątroby ludzkiej. Takie modele obecnie już mamy i umiemy hodować wzw C in vitro. Paradoksalnie dotąd nie wiemy dokładnie jak wirus wygląda i nie poznaliśmy do końca jego struktury. Trudno się bronić jak nie wiadomo jak przeciwnik wygląda…
Również wiele wysiłków włożyliśmy, by dowiedzieć się jaki typ odporności powinna stymulować szczepionka przyszłości, żeby zabezpieczyć przed infekcją. Mamy tzw. odporność humoralną, czyli przeciwciała, które powinny chronić przed infekcją komorki i eliminować krążące we krwi cząsteczki wirusowe. Mamy też drugą odporność, polegającą na stymulacji odpowiedzi komórkowej, likwidującą zakażone komórki. Jednakże wirus jest bardzo różnorodny. Wspominałam o milionach jego krążących we krwi wariantów, stale ulega ewolucji i ukrywa się pod płaszczem lipoprotein, które sobie włączył do własnej struktury, ochraniając się przed atakiem przeciwciał. W dodatku używa mechanizmów, które pozwalają mu na zakażenie komórki w sposób niewidoczny dla przeciwciał np. przechodząc bezpośrednio z jednej komórki wątroby do sąsiedniej, nie eksponując się na zewnątrz. Nie wydaje się więc, aby same przeciwciała, nawet potencjalnie neutralizujące, mogłyby zabezpieczyć przed zakażeniem. Uważa się obecnie, że przyszłe szczepionki powinny raczej pobudzać odporność „komórkową”, gdyż pokazano, że to ona pozwala zakażonym pacjentom zwalczyć ostrą infekcję i ochronić przed jej ewolucją w formę przewlekłą.
Pani Profesor użyła terminu „szczepionka przyszłości” – jakie cechy, właściwości miałaby ta idealna, do której uzyskania powinniśmy dążyć?
Na razie ideał pozostaje w sferze marzeń, gdyż nie mamy ani profilaktycznej, ani terapeutycznej szczepionki przeciwko wzw C i co więcej – nie spodziewamy się jej uzyskania w najbliższej przyszłości. Idealna byłaby szczepionka profilaktyczna, chroniąca kompletnie przed infekcją, ale o takiej nawet nie możemy marzyć. Naszym realnym celem jest zapobieżenie ewolucji łagodnej, ostrej infekcji w postać przewlekłą. I tu pojawia się następna trudność - jak te szczepionki badać? Nie mamy bowiem modeli doświadczalnych pozwalających na ocenę ich efektywności. Oprócz człowieka tylko szympansy są podatne na infekcje (wykluczone obecnie z badań z powodów etycznych). Wiele laboratoriów koncentruje się na opracowaniu modelu myszy, z przeszczepionymi komórkami wątroby ludzkiej, wrażliwych na infekcję wzw C (i to już osiągnięto), ale również, aby myszy te miały ludzki układ odpornościowy. Taki model umożliwiłby badanie przyszłych szczepionek. Konieczne są także dobrze kontrolowane badania kliniczne u ludzi.
A czy na sam koniec znajdziemy jakiś pozytywny aspekt, żeby nie zostawiać czytelników z taką pesymistyczną wizją?
Wiele próbnych szczepionek było zaproponowanych i badanych w różnych systemach doświadczalnych początkowo in vitro (oceniając np. czy stymulują one przeciwciała neutralizujące, blokujące infekcje), a potem in vivo (używając, głównie szympansów). Badania te nauczyły nas wielu rzeczy, ale nie doprowadziły do opracowania żadnej konkretnej szczepionki. Obecnie pozytywna jest obecność dwóch zupełnie odrębnych szczepionek, wyprodukowanych przez dwie, bardzo poważne firmy farmaceutyczne, które jako jedne z nielicznych dotarły do etapu prób klinicznych. Skoro te próby są, musimy wierzyć, że chociaż jedna z tych szczepionek okaże się skuteczna…
Profesor Agacie Budkowskiej dziękujemy za poświęcony nam czas, cierpliwość oraz wiele cennych, eksperckich uwag, życząc jednocześnie kolejnych sukcesów zawodowych i częstszych wizyt w kraju, co przełożyłoby się z pewnością na kolejne rzetelne materiały.
KOMENTARZE