Na czym polega arteterapia i jakie techniki artystyczne najczęściej wykorzystuje Pani w swojej pracy?
Arteterapia, czyli terapia przez sztukę, w skrócie polega na wyrażeniu ważnych dla pacjenta treści poprzez aktywność twórczą, która daje przestrzeń na zrozumienie i nazwanie pewnych doświadczeń i emocji, a następnie sprzyja dokonaniu korzystnych zmian. Oczywiście bardzo istotna jest rola osoby wspierającej, czyli arteterapeuty, który ma zaproponować odpowiednie ćwiczenia, poddać pod refleksję to, co się dzieje w trakcie pracy twórczej i stworzyć środowisko do swobodnej wypowiedzi. Najcenniejsze jednak jest tutaj fakt, że sam klient ma przestrzeń do interpretacji tego, co stworzył pod kątem własnego życia. Już samo tworzenie daje możliwość odreagowania napięcia oraz zauważenia ważnych emocji czy myśli, które pojawiają się podczas tworzenia. Tutaj proces twórczy, kontakt ze sztuką i rozmowa są ważnymi czynnikami leczącymi. W arteterapii wykorzystuje się różne środki wyrazu, jak malowanie, rysowanie, kolaż, rzeźba, ale też taniec i ruch, grę na instrumentach albo pracę ze słowem, bajką, opowiadaniem. Ważne jest też to, w jakim obszarze sztuki dobrze czuje się nasz klient. Ja osobiście najchętniej pracuję z narzędziami pracy twórczej opartymi na rysunku, malowaniu, czasem rzeźbie. Bardzo lubię podczas sesji włączać ruch i pracę z ciałem oraz muzykę. Wszystko to składa się na holistyczne, integralne podejście do myśli, emocji, ciała i całej sfery psychofizycznej człowieka. Warto jednak zaznaczyć, że arteterapia ma różne oblicza i możemy spotkać się z arteterapią bardziej rozwojową, wchodzącą w sferę psychoedukacji, skierowaną do dzieci, młodzieży, a także osób dorosłych podczas różnych warsztatów, doświadczeń rozwojowych i coachingu oraz arteterapią ukierunkowaną na terapię (psychoterapię), sięgającą głębiej, z której korzysta się nawet w pracy z traumą lub w trakcie wsparcia osób chorujących psychicznie. Tutaj ważne jest specjalistyczne wykształcenie arteterapeuty.
Jakie były Pani motywacje do zostania arteterapeutką i jak wyglądała droga do tej profesji?
Z pierwszego wykształcenia jestem skrzypaczką. Już po studiach, podczas współpracy z wieloma orkiestrami, zaczęłam na nowo szukać swojej drogi, czując, że ta pierwotnie wybrana nie jest tą, która w pełni odpowiada moim potrzebom, w której się realizuję i spełniam. W związku z tym, że zawsze ciągnęło mnie do pomagania innym, lubiłam też amatorsko malować, a moją pasją był taniec, kiedy usłyszałam o czymś takim, jak arteterapia, zapałałam do niej miłością od pierwszego wejrzenia. Zaczęłam kształcenie od studiów podyplomowych w tym kierunku, ukończyłam różnego rodzaju kursy, a w końcu trafiłam na studia psychoterapii. Praktykuję arteterapię już ponad 10 lat i cały czas jestem w niej zakochana, wciąż odkrywając nowe możliwości pomocy ludziom. To dla mnie nie tylko zawód, ale też spełnienie i prawdziwa pasja.
W jaki sposób mierzone są postępy i sukcesy pacjentów w procesie terapeutycznym?
Ważne jest indywidualne podejście do każdego klienta/pacjenta i dostosowanie metod pomiaru do jego potrzeb i celów terapeutycznych. Sposoby pomiaru są zarówno obiektywne, jak i subiektywne. Zazwyczaj postępy mierzymy poprzez obserwację, analizując zachowanie klienta, oczywiście jego wytwory arteterapii (czyli zmiany zachodzące w kolejnych pracach twórczych) oraz to, czy zostały osiągnięte cele terapeutyczne. Zmiany można zaobserwować w samych pracach oraz procesie terapeutycznym. Obrazy zmieniają się i jest to widocznie praktycznie z sesji na sesję – widzi się różnice w szczegółach prac, elementach w nich zawartych, kolorach i samym akcie twórczym. Czasem stosowane są skale pomiaru zakładające konkretne punkty i pytania – w jakim stopniu stan pacjenta, jego samopoczucie i objawy uległy zmianie? Najczęściej jednak jest to obserwacja terapeuty i informacja zwrotna przekazana w trakcie rozmowy od samego pacjenta.
Jakie cechy osobiste uważa Pani za kluczowe dla kogoś, kto chce pracować jako arteterapeuta?
Jako pierwsze przychodzi mi na myśl bycie autentycznym, a także pasja do tego, co się robi. Pacjenci czy klienci, jak tutaj zamiennie stosujemy, to wyczują. Terapia bowiem opiera się na zaufaniu, nawiązaniu zdrowej więzi terapeutycznej. Ma dać pacjentowi poczucie bezpieczeństwa i taką przestrzeń, aby mógł się otworzyć i zacząć pracę nad sobą. Sztuka jest tu narzędziem do działań, pomocą, wsparciem i sposobem na wyrażenie siebie. Jeśli arteterapeuta nie będzie lubił tego, co robi, jeśli ze swobodą nie będzie proponował ćwiczeń lub jeśli sam będzie czuł obawę przed tworzeniem, to trudno będzie mu zachęcić do takiej pracy swojego klienta. Kolejną rzeczą, jaka przychodzi mi na myśl, jest otwartość na drugiego człowieka i kreatywną twórczość.
Jakie jest Pani podejście do integracji arteterapii z innymi formami terapii i wsparcia psychologicznego?
Jestem jak najbardziej otwarta na to, by integrować różne sposoby pomocy. Osobiście łączę różne podejścia i staram się płynnie dopasowywać do potrzeb klienta, jednocześnie wykorzystując wiedzę i doświadczenie, aby zachować bezpieczne ramy i stosować takie interwencje terapeutyczne, które będą dla niego korzystne i leczące. Czasami specjalnie zaproponuję jakieś ćwiczenie, które będzie wychodzić ze strefy komfortu pacjenta, by ten mógł spróbować nowej formy pracy i tak przepracować swoje opory, trudności. Innym razem będę podążać za klientem i za jego aktualnymi tematami, dając takie ćwiczenia, które pogłębią przeżywanie tych tematów lub pomogą mu znaleźć korzystne dla siebie rozwiązanie. Czasami włączę techniki terapii poznawczo-behawioralnej, a innym razem wspólnie będziemy szukać ukrytej symboliki w obrazie i analizować szczegóły czy też skoncentrujemy się na znajdowaniu rozwiązań. Zawsze jest to nastawione na dobro pacjenta i osiągnięcie celu terapeutycznego, który założymy. Dobrym rozwiązaniem jest też współpraca różnych specjalistów w pracy z pacjentem. I tak mam klientów, którzy jednocześnie mają ze mną arteterapię, psychoterapię psychodynamiczną z innym terapeutą i są pod opieką psychiatry. Jest to szerokie działanie pomocowe, by jak najlepiej zadbać o pacjenta i pomóc mu w powrocie do zdrowia i równowagi psychicznej.
Czy istnieją określone grupy pacjentów lub problemy, które według Pani wymagają tej formy terapii?
Arteterapię widzę jako szczególnie pomocną dla osób w kryzysach psychicznych, poszukujących swojej drogi życiowej, zmagających się z sytuacjami trudnymi i stresującymi, doświadczających depresji, zaburzeń nerwicowych, DDA. Patrząc na arteterapię rozwojową, dostrzegam jej korzyści głównie w obszarze pracy nad pogłębieniem samoświadomości, wzmocnieniem poczucia własnej wartości, ale i pracy ze szkodliwymi przekonaniami. Arteterapia przynosi niesamowicie dobre efekty w pracy z osobami ze spektrum, z dziećmi z mutyzmem, dziećmi doświadczającymi depresji, zaburzeń odżywiania czy pracy z nastolatkami. Naprawdę trudno tutaj wszystko wymienić. Skuteczność i stosowność arteterapii zależą od specjalizacji arteterapeuty oraz potrzeb i chęci skorzystania z arteterapii samego pacjenta.
Czy może Pani opowiedzieć o jakimś szczególnym przypadku, w którym arteterapia przyniosła znaczące korzyści pacjentowi?
Takich przypadków jest wiele. Nawet dzisiaj, gdy odpowiadam na te pytania, podczas jednej z sesji wydarzyła się sytuacja, kiedy osoba opowiadająca o swoich trudnościach w relacjach z partnerem, dzięki ćwiczeniu rysunkowemu, uświadomiła sobie znaczenie swoich myśli i wpływ swojego zachowania na te relacje, o których opowiadała. Pamiętam pana, który wykonał obraz okręgów, które rysował, aby określić swoje relacje z innymi. Dzięki tworzeniu, po spojrzeniu na gotowy obraz, uświadomił sobie kluczową rzecz dla siebie (a był osobą zmagającą się z chorobą alkoholową i depresją), że te wszystkie osoby – okręgi z jego rysunku – chcą mu pomóc i nie jest sam w swojej walce. Pamiętam panią, która malując obraz, a potem modyfikując go, puściła napięcie związane z nieprzepracowaną żałobą po bliskiej osobie z rodziny. Obraz nabrał zupełnie innych barw, popłynęły łzy. Takich sytuacji jest bardzo wiele, a najpiękniejszą opowieścią o sukcesach arteterapii są same jej prace, czyli wytwory arteterapii. Obrazy to bogactwo emocji, doświadczeń i przeżyć, które ogląda tylko ich twórca i arteterapeuta. Kartka wszystko przyjmie – kolor, kształt, ekspresja mogą przedstawić najcięższe doświadczenia, o których łatwiej jest wówczas mówić i je przepracować, posługując się językiem terapeutycznym. Każda sesja arteterapii jest niesamowita – czasem ma charakter niezwykle wyrazisty i ekspresyjny, a czasem jest po prostu spokojną i cichą podróżą w głąb człowieka.
Jakie są, Pani zdaniem, największe wyzwania w pracy arteterapeuty?
Myślę, że jest to umiejętne rozdzielenie granicy między pracą terapeutyczną a rozwojową (w zależności od wykształcenia i specjalizacji arteterapeuty oraz klientów, z jakimi pracuje), dopasowanie konkretnych ćwiczeń pod potrzeby pacjenta i praca na procesie. Arteterapeuci nie mają jeszcze swoich norm kształcenia określonych ustawowo i stąd wynika wiele rozbieżności w wiedzy przekazywanej na różnych kursach i studiach podyplomowych. To rodzi niepewność w samych arteterapeutach, z kim i jak mogą pracować, a co już wykracza poza ich kompetencje. Dlatego kolejnym wyzwaniem jest umiejętny dobór szkoleń, kursów i dokształcanie się w konkretnych obszarach wiedzy. Arteterapia to bardzo szeroki zakres działań i w zasadzie studia arteterapii powinny mieć swoje specjalizacje. W Polsce bardzo często arteterapia mylona jest jeszcze z terapią zajęciową. Tymczasem jest zupełnie innym kierunkiem terapeutycznym, bliższym rozwojowej pracy warsztatowej, coachingowi (rozwojowa) albo psychoterapii (szczególnie w ramach prowadzenia grup terapeutycznych i pacjentów indywidualnie).
Jakie są kierunki i perspektywy rozwoju arteterapii?
Myślę, że najważniejsza teraz dla samego zawodu jest ustawa, która uregulowałaby normy kształcenia. Jestem przekonana, że arteterapia w Polsce będzie rozwijać się coraz prężniej, gdyż jest to forma wsparcia, będąca pięknym uzupełnieniem klasycznych form terapii. Arteterapia może stać się alternatywą dla dzisiejszego pędzącego świata, ciągłego siedzenia przed komputerem, życia sprzyjającego uzależnieniom od smartfonów i mediów społecznościowych. Dlaczego? Ponieważ kolor, faktura, zapach, muśnięcie pędzla na kartce i rozmowa na żywo o sztuce i emocjach będzie odpowiedzią na brak realności w często odrealnionym świecie nadmiernych wymogów i oczekiwań. Da spokój, nadzieję, wytchnienie i czas na spokojne porozumienie się z samym sobą. Na zachodzie Europy i w Stanach arteterapia rozwija się bardzo dynamicznie i myślę, że w Polsce też tak będzie.
KOMENTARZE