Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
W kierunku bardziej zrównoważonego rolnictwa – wywiad z Jarosławem Peczką i Ewą Kaniowicz z

Obecnie dużo mówi się o konieczności podejmowania działań mających na celu ochronę przyrody i całej naszej planety – działalność człowieka nieustannie prowadzi do nieodwracalnych zmian. Bardzo ważne jest zatem wdrażanie działań, które będą zgodne z naturą i wybieranie alternatyw o ekologicznym charakterze. Osobami promującymi bezpieczne dla środowiska rozwiązania są Jarosław Peczka, właściciel polskich firm biotechnologicznych BIO-GEN i Bio-Lider, a także prezes firmy BIO-GEN Ewa Kaniowicz. BIO-GEN skupia się na opracowywaniu preparatów mikrobiologicznych przeznaczonych dla ekologicznego rolnictwa, natomiast Bio-Lider, którego inwestorem jest m.in. kapitan reprezentacji Polski w piłce nożnej Robert Lewandowski, promuje je na rynku polskim i międzynarodowym.

Jaka główna idea przyświeca Pańskim firmom?

Jarosław Peczka: Bez wątpienia główną ideą jest rozwój biotechnologii i propagowanie bezpiecznych dla środowiska rozwiązań, inspirowanie do bycia bardziej świadomym ekologicznie i rozwijanie tego typu postaw.

Co stanowiło największą trudność w rozwoju firm BIO-GEN i Bio-Lider?

Ewa Kaniowicz: Przede wszystkim przepisy i opieszałość administracji. Ponadto biotechnologia, którą rozwijamy w firmach BIO-GEN i Bio-Lider, dotyczy przede wszystkim rolnictwa, a jeszcze kilka lat temu rozwiązania biologiczne, które my zaczęliśmy wprowadzać, były czymś niezrozumiałym dla innych ludzi. W rezultacie konieczne było przekonanie społeczeństwa do zmiany przyzwyczajeń – wówczas rolnicy najczęściej stosowali chemiczne środki ochrony roślin, które cechowała wysoka skuteczność i niskie koszty, a ekologiczne kwestie nie były raczej brane pod uwagę. Nowe rozwiązania zawsze budzą wątpliwości, więc wpłynięcie na zmianę podejścia społeczeństwa w tym zakresie było ogromnym wyzwaniem. Dlatego też członkowie naszego zespołu pracujący w terenie to nie przedstawiciele handlowi, a doradcy i eksperci, których zadaniem jest m.in. edukowanie rolników i wskazywanie nowych kierunków i rozwiązań, nie tylko poprzez zaznaczanie cech naszych produktów (proekologiczne, skuteczne), ale także rozsądne argumentowanie i tłumaczenie, żeby przekonać potencjalnych klientów do ich przetestowania. W wielu przypadkach ludzie bardzo się dziwią, że takie rozwiązania działają, stąd też wiemy, że problem zwykle leży w głowie – mamy swoje przyzwyczajenia, pewne utarte szlaki i znane schematy, standardy, przez co ciężko jest nam zaufać nowym metodom. 

Jak wygląda sytuacja na rynku globalnym jeśli chodzi o nawozy biologiczne? Czy popyt na preparaty mikrobiologiczne charakteryzuje trend rosnący?

E.K.: Obecnie jak najbardziej popyt rośnie. Wynika to z dynamicznych zmian na rynkach nawozów i surowców, które mogliśmy zaobserwować już od czasu wybuchu pandemii, kiedy ich dostępność drastycznie spadła, ze względu na trudności w dostawach komponentów i surowców do produkcji środków ochrony roślin. 

J.P.: Z kolei wojna na Ukrainie tylko spotęgowała ten problem. W rezultacie brak dostępności nawozów lub ich bardzo wysokie ceny sprawiły, że rolnicy zaczęli szukać innych, alternatywnych rozwiązań. W momencie kryzysu nawozowego okazało się, że środki ekologiczne, uchodzące dotąd za kilkukrotnie droższe od chemicznych, są nawet tańsze od powszechnie stosowanych mineralnych preparatów, dlatego popularność produktów przyjaznych środowisku, w tym naszych, znacznie wzrosła, m.in. właśnie ze względu na te korzystne uwarunkowania cenowe. Wiele osób przekonało się wtedy do ich wysokiej jakości i skuteczności, dzięki czemu zaczęło je stosować regularnie. Niestety na rynku można znaleźć także preparaty bardzo niskiej jakości, co znowu zniechęca rolników do tego typu rozwiązań. Jeśli po raz pierwszy zdecydowali się na wypróbowanie biologicznych preparatów i próba ta okazała się niepowodzeniem, trudniej jest ich przekonać do tego, aby ponownie zdecydowali się na zastosowanie ekologicznych środków. Nie jest łatwo im wtedy wytłumaczyć, że nasze produkty są dobre jakościowo i przyniosą pozytywne rezultaty, gdy za pierwszym razem nie byli zadowoleni z nowego rozwiązania i zdecydowali się wrócić do poprzednich przyzwyczajeń. 

Co wyróżnia produkowane przez BIO-GEN preparaty mikrobiologiczne na tle konkurencji?

J.P.: Przede wszystkim jakość. Bardzo duży nacisk kładziemy na to, aby nasza produkcja była powtarzalna, a jakość zachowana. Ponadto dbamy o to, by deklarowana koncentracja mikroorganizmów w produktach była utrzymana. Zawsze przeprowadzamy badania czystości tak, aby w produkcji znajdowały się tylko te pożądane mikroorganizmy. 

E.K.: Obecnie możemy zaobserwować, że rynek jest pełen biologicznych preparatów, ale niestety te produkty często są niskiej jakości. Należy pamiętać, że otworzenie firmy, która na szeroką skalę będzie produkowała mikroorganizmy w sposób prawidłowy, to kwestia czasami wielu lat, a często nowe produkcje wypuszczają wiele preparatów, których jakość jest w większości przypadków wątpliwa. Z jednej strony to bardzo dobrze, że te firmy się pojawiają, bo widać duże zainteresowanie biologicznymi rozwiązaniami, natomiast z drugiej strony, jeżeli klient zastosuje raz preparat mikrobiologiczny, który nie zadziała, to bardzo szybko wraca do poprzednich standardów i nie chce już dalej próbować.

Czy według Państwa społeczeństwo jest coraz bardziej świadome tego, jak ważne jest wdrażanie biologicznych rozwiązań i uprawianie rolnictwa ekologicznego? Czy ludzie rozumieją istotę takich działań? 

J.P.: Myślę, że coraz bardziej widać tę świadomość, chociaż ludzie są też sfrustrowani przez ostatnie sytuacje ze zbożem sprowadzanym z Ukrainy. Oczywiście ich nastawienie nie świadczy o tym, że są przeciwko społeczności Ukrainy, niemniej jeśli Unia Europejska narzuca wysokie standardy (wycofanie wielu substancji czynnych stosowanych jako substraty do produkcji nawozów, ograniczenie stosowania chemicznych środków ochrony roślin), a na Ukrainie wszystko jest dozwolone, to ludzie bardzo się zniechęcają. Skoro zboża produkowane w technologii, w jakiej jest wszystko dopuszczane, konkurują ze zbożami uprawianymi w technologii bardziej rygorystycznej, jak np. w Polsce, to potęguje ich frustrację, ponieważ po co dbać o tę jakość, skoro na rynku i tak funkcjonuje wszystko razem i dochodzi do spadku cen. To sprzyja zniechęceniu w dbaniu o jakość, wybieraniu alternatywnych, bardziej przyjaznych środowisku rozwiązań, a to wszystko odbija się na branży, na podejściu do dbania o jakość i zmniejszanie chemizacji rolnictwa.

E.K.: Jeśli chodzi o samą świadomość czy potrzebę takich rozwiązań, to zdecydowanie widać ich wzrost, rolnicy często pozytywnie podchodzą do biologizacji rolnictwa i ogólnie do Zielonego Ładu w Unii Europejskiej. Kiedy jednak mowa o innych aspektach, które bezpośrednio wpływają na wybory rolników, tak jak np. te produkty słabej jakości czy sytuacja gospodarcza, kiedy rolnik nie wie, czy w ogóle będzie miał gdzie sprzedać swoje plony, to one skutecznie zniechęcają do tego typu rozwiązań. 

J.P.: Jest wiele czynników, które motywują do poszukiwania alternatyw, jednak wciąż istnieją takie kwestie, które sprawiają, że społeczeństwo nieprzychylnie do nich podchodzi. My staramy się mimo wszystko robić swoje, dbać o jakość, naszych klientów i kontrahentów, promować biologiczne preparaty i tych, którzy pomimo wszystko stawiają na biologizację. To jest taka nasza wspólna droga z klientami – rozwijanie się nawzajem. 

Czy w kwestii biotechnologicznych rozwiązań w dziedzinie rolnictwa jest jeszcze wiele do odkrycia?

E.K.: Na pewno. My też cały czas rozwijamy nowe procedury, pracujemy nad nowym produktem, którego jeszcze nie ma na rynku, ponieważ nikt jeszcze nie wpadł na tego typu rozwiązanie. Cały czas staramy się wprowadzać nowe preparaty, szukać rozwiązań, które są innowacyjne. Nasze plany rozwojowe obejmują, oprócz właśnie opracowywania kolejnych preparatów, dalszą popularyzację tego typu rozwiązań zarówno w kraju, jak i za granicą, dlatego m.in. współpracujemy z różnymi osobami z branży po to, żeby pokazywać te rozwiązania, mówić o nich i docierać do szerszej grupy społeczeństwa – w Polsce i na świecie. 

Skąd wziął się pomysł, aby działalność firmy BIO-GEN rozszerzyć o ofertę pijawek lekarskich i kurs z hirudoterapii?

J.P.: Pomysł pojawił się u moich byłych wspólników nie do końca w kontekście hodowli pijawek, a bardziej pozyskiwania hirudyny i związków, które pijawki wytwarzają. To była taka chęć spróbowania, czy się uda, czy się nie uda. Początki były bardzo skomplikowane i wymagały wielu sprzętów, takich jak specjalne inkubatory. Ostatecznie okazało się, że i tak wielu czynności nie da się zautomatyzować i muszą być wykonywane manualnie – praca ludzka była niezastąpiona. Kiedy rozpoczęliśmy próby, aby sprawdzić, czy uda się pozyskiwać te substancje w warunkach laboratoryjnych, to zaczęły pojawiać się osoby, które stwierdziły, że chętnie kupią te pijawki, a dalej wszystko rozwinęło się w naturalny sposób. Chętni sami przyszli i tak naprawdę zmusili firmę do rozwoju w tym kierunku. To był taki organiczny rozwój, a nie wymyślanie na siłę jakichś rozwiązań. Produkty, które u nas powstają, powstają dzięki temu, że staramy się mieć stały kontakt z klientami, rolnikami, hodowcami, aby móc wychodzić naprzeciw ich potrzebom i oczekiwaniom oraz sprostać tym wszystkim sytuacjom i czynnikom. Wtedy w naturalny sposób opracowujemy rozwiązanie na dane problemy i wchodzimy w tę niszę, która jest potrzebna do wypełnienia.

Źródła

Fot. Ewa Kaniowicz i Jarosław Peczka, źródło: materiał własny

KOMENTARZE
Newsletter