Eksperci, m.in. p.o. komisarz FDA Janet Woodcock, są zdania, że szczepienie nastolatków jest kolejnym krokiem do ostatecznego sukcesu, jakim będzie powstrzymanie pandemii COVID-19. Ci, choć zazwyczaj łagodniej przechodzą chorobę, wciąż mogą stanowić źródło zakażeń. Warto jednak nadmienić, że FDA obecnie ma tylko ograniczone dane na temat tego, czy szczepionka może zapobiegać transmisji wirusa z jednej osoby na drugą. Nie wiemy też, na jak długo zapewni nam ona ochronę (trwale czy "sezonowo"). Agencja uspokaja jednak rodziców i opiekunów nieletnich, iż przeprowadziła dokładną analizę wszelkich dostępnych danych, tak jak w przypadku każdej innej szczepionki przeciw COVID-19.
W komunikacie podano, że w ramach badań nad szczepionką odpowiedź immunologiczna w grupie 190 osób w wieku 12-15 lat była nie mniejsza niż w grupie 170 osób w wieku 16-25 lat. Przeprowadzono także analizę występowania przypadków COVID-19 u osób w tej grupie wiekowej 7 dni po podaniu drugiej dawki. Wśród uczestników tych badań, u których nie stwierdzono dowodów wcześniejszego zakażenia SARS-CoV-2, w grupie 1005 osób, którym podano szczepionkę, nie stwierdzono żadnego przypadku COVID-19. Wśród 978 osób, którym podano placebo, stwierdzono 16 przypadków. U osób z grupy zaszczepionych szansa na wystąpienie COVID-19 wyniosła więc 0 proc., a u osób, którym podano placebo – 1,63 proc.
Na grupie nastolatków w wieku 12-15 lat jednak prace firm stojących na froncie walki z pandemią na pewno nie ustaną. Już w marcu br. Moderna rozpoczęła badania swojej szczepionki u dzieci w wieku od 6 miesięcy do 11 lat, Pfizer i BioNTech zaś mają nadzieję złożyć wniosek o pozwolenie na dopuszczenie do obrotu w trybie nagłym ich szczepionki dla dzieci w wieku od 2 do 11 lat we wrześniu br. w Stanach Zjednoczonych.
KOMENTARZE