Zastosowanie metody CRISPR (ang. Clustered Regularly Interspaced Short Palindromic Repeats) do modyfikacji DNA zostało okrzyknięte jednym z najważniejszych wydarzeń naukowych minionego roku. Technika ta jest określana jako zdumiewająco szybka, tania i prosta metoda modyfikacji DNA - polega ona na cięciu DNA i zastąpieniu wadliwego genu prawidłową wersją. To właśnie dzięki temu mechanizmowi bakterie chronią się przed atakiem wirusów, tnąc ich genom na fragmenty i wbudowując je we własny.
Badacze z University of Wisconsin-Madison pracują nad wykorzystaniem metody CRISPR w walce z bakteriami Clostridium difficile, które w ostatnich latach stały się przyczyną blisko pół miliona zakażeń i aż 15 tys. zgonów w Stanach Zjednoczonych.
C. difficile jest bakterią beztlenową mogącą wytwarzać przetrwalniki. Bakterie te mogą występować w przewodzie pokarmowym człowieka, nie wywołując żadnych chorób, jednakże w sprzyjających dla nich warunkach namnażają się i produkują toksyny. Najczęściej ma to miejsce po długotrwałej terapii antybiotykowej, która zaburza równowagę flory jelitowej, dlatego też symptomy zakażenia C. difficile pojawiają się zwykle u osób po przebytej antybiotykoterapii. Inną drogą zakażenia są tzw. zakażenia środowiskowe.
Plan naukowców polega na zaprojektowaniu bakteriofaga, który może infekować komórki C. difficile. W przypadku, gdyby wirus po prostu został wprowadzony do organizmu, szybko uległby rozkładowi przez kwas żołądkowy, dlatego amerykańscy naukowcy zamierzają umieścić bakteriofagi wewnątrz tabletek probiotycznych, które mogą być połknięte przez człowieka. Po wniknięciu do przewodu pokarmowego, wirus jest uwalniany z tabletki i infekuje bakterie C. difficile, prowadząc ostatecznie do ich samodestrukcji – wysyłana przez bakteriofagi „fałszywa wiadomość” ma spowodować, że bakterie zamiast DNA wirusa, zaczną tnąć na fragmenty własne DNA.
Największą zaletą nowej metody jest fakt, że może ona działać bardzo selektywnie – bakteriofagi mogą być projektowane tak, aby zabijały pojedyncze gatunki bakterii, pozostawiając pozostałe w nienaruszonym stanie, w przeciwieństwie do antybiotyków o szerokim spektrum działania, które zabijają zarówno „dobre”, jak i „złe” bakterie. Wiadomo powszechnie, że to właśnie nadużywanie konwencjonalnych antybiotyków prowadzi do lekooporności wielu szczepów.
Choć pigułka nie została jeszcze przebadana na zwierzętach, wcześniejsze badania wykazały, że podobne metody działają skutecznie - informuje "MIT Technology Review". Naukowcy podkreślają, że badania nad nowymi metodami mającymi na celu wyeliminowanie szkodliwych bakterii są niezbędne, nawet jeśli ma upłynąć wiele lat, zanim zastąpią one dzisiejsze antybiotyki.
KOMENTARZE