Bo do tanga trzeba…
Znany każdemu genetykowi prof. Jérôme Lejeune w trakcie wykładów często zwracał uwagę, że geniusz natury polega m. in. na tym, iż nowy człowiek może powstać tylko z połączenia komórek rozrodczych męskich i żeńskich. Jak się okazuje opublikowane w magazynie „Cell” odkrycie amerykańskich naukowców stawia wielki znak zapytania przy stwierdzeniu, wspomnianego wybitnego badacza zaburzeń genetycznych człowieka. Uczeni z Oregon Health and Science University donieśli bowiem, że udało im się wyhodować ludzki zarodek do stadium blastocysty. Owo odkrycie posiada wg licznych badaczy znaczenie fundamentalne, z racji na potencjalną możliwość zastosowania „mało wątpliwej etycznie” metody pozwalającej na uzyskanie embrionalnych komórek macierzystych. Ich potencjał zdaniem komentującego wspomniane zdarzenie prof. Piotra Stępnia w sposób istotny wpłynąć może na dynamikę rozwoju medycyny regeneracyjnej. Jak coraz powszechniej wiadomo totipotencjalne komórki macierzyste posiadają możliwość „przeistoczenia” się w dowolny organ ludzkiego organizmu. Innymi słowy w wypadku np. zaburzeń nefrologicznych będzie istniała możliwość dokonania swoistej autotransplantacji. Wyhodowany z komórek macierzystych narząd będzie całkowicie zgodny tkankowo z organizmem biorcy. Do lamusa odejdą zatem obawy o odrzucenie przeszczepu. Nie jest tajemnicą, iż podobne inicjatywy z wykorzystaniem somatycznej formy omawianych komórek są już podejmowane i, co istotne nie spotykają się z krytyką komisji bioetycznych.
W mediach pojawiają się jednak przy tej okazji rozbieżne informacje. Część doniesień wspomina o sklonowaniu człowieka. Inne depesze wskazują z kolei na sklonowanie komórek macierzystych. Owa rozbieżność ma w tym miejscu kluczowe znaczenie. Zdaniem bowiem wspomnianego już prof. Piotra Stępnia „Udało się dokonać czegoś, co wydawało się być niemożliwe czyli sklonowanie wczesnego zarodka przez transfer jądra”. Zdaniem badacza, jednak zarodki te nie powinny być wszczepiane do organizmów matek z racji na istotne obawy jakie w dalszej chwili posiadamy w związku z niewiedzą dotycząca dalszego rozwoju owego organizmu. Ponadto, warszawski genetyk dodaje, że istnieje medyczne uzasadnienie do klonowania zarodków na najwcześniejszych etapach rozwoju. W jego ocenie należy z kolei nagannie odnieść się do klonowania ludzi. Z kolei zdaniem prof. Piotra Węgleńskiego celem wspomnianego działania było w istocie stworzenie źródła pozyskiwania embrionalnych komórek macierzystych. Genetyk zaznacza, że występujące w tym miejscu kontrowersje zwiane są z „podobieństwem” wspomnianej procedury do działań jakim „ulęgła” owca Dolly. W jej wypadku zadaniem, jaki w transferze jąder komórkowych postawili sobie badacze było wyhodowanie całego organizmu zwierzęcego. W wypadku omawianego tutaj doniesienia badacze chcieli, przede wszystkim doprowadzić do powstania sztucznie wyhodowanego organizmu w stadium blastocysty, który posłuży za materiał przydatny do pozyskiwania niezwykle cennych komórek.
Jak jest?
Czytając podobne informacje można stworzyć pewną mapę drogową pokazującą istniejące założenia. Po pierwsze podjęta zostaje intensywna praca badawcza w celu sztucznego stworzenia organizmu, który stanowi nieocenione źródło dostępu do komórek mogących różnicować się do dowolnego rodzaju komórek. Etycznie analizując owe zjawisko zdaniem np. prof. Romana Kubickiego należy przyznać, iż problem w zasadzie odnosi się do kolejnej sytuacji, w której człowiek bawi się w Boga. W jego jednak ocenie potencjalne klonowanie ludzi nie jest tak strasznym zjawiskiem, jak próbują je przedstawić media. Filozof dodaje, że „Jeśli z mojej komórki urodziłoby się dziecko, które byłoby klonem, przecież nie byłoby mną. W wymiarze psychospołecznym powstałby zupełnie nowy człowiek, którego ukształtowałoby pójście do przedszkola, szkoły, na studia, spotkani ludzie.”
Tym samym mamy już, wytworzony w konkretnym celu bardzo młody organizm, z którego pobieramy „to co najlepsze”. Brak jest tu wątpliwości związanych z np. wykorzystaniem pozostawionych zarodków, które zostały poddane krikonserwacji w procedurze In vitro. Uznać zatem należy, że nikogo nie krzywdzimy.
W zasadzie w tym miejscu pojawia się jedno kluczowe pytania, czy blastocysta jest człowiekiem? Jan Stradowski, szef Działu Nauko magazynu Focus, komentując niespełna rok temu w radiu Tok. Fm informację mówiącą o przyznani Nagrody Nobla z medycyny i fizjologii, stwierdził, że jednym z fundamentalnych problemów etycznych jest status organizmu, który powstał w wyniku stricte biotechnologicznych oddziaływań. Czy zatem komórka jajowa, która w procedurze klonowania jest poddawana pobudzeniu do podziału, czy omawiany „twór” posiadający po owych podziałach 150 komórek jest człowiekiem?
Houston, We've Got a …human
Powyższe pytanie w chwili obecnej posiada w istocie charakter kluczowy dla oceny odkrycia jakiego dokonał zespół kierowany przez Masahito Tachibana. W dyskusjach bioetycznych przyzwyczailiśmy się do stwierdzenia, że człowiek jest to ktoś od chwili swego poczęcia. Nawet polskie prawo tak definiuje osobę dziecka. A co jeśli owego poczęcia nie ma, jeśli z komórki skóry jesteśmy w stanie doprowadzić do powstania zupełnie innego (takiego samego?) organizmu? Także w dyskusjach teologów zagadnienie to z całą pewnością powinno pojawić się nieuchronnie. Oto bowiem pojawia się organizm, nie wiemy jak będzie funkcjonował w przyszłości, gdyż nikt nie „wszczepił” go do tej pory do organizmu kobiety. Istnieje zatem określona struktura, która do tej pory powstawała tylko z połączenia komórki rozrodczej męskiej i żeńskiej. Struktura ta powstała w wyniku działań intymnych człowieka, bądź precyzyjnych działań laboratoryjnych w klinice In vitro. Nagle ten młody organizm pojawia się w sposób, który do tej pory był w przyrodzie niespotykany. Czy zatem podobnie, jak dzieci poczęte naturalnie oraz dzieci poczęte In vitro jest to boże dziecko powstałe na obraz i podobieństwo Stwórcy?
W dokumencie Dignitas Personae Kongregacja Nauki Wiary wskazuje, że pewne wątpliwości działań na zarodkach pochodzenia „…in vitro, skłoniły niektórych uczonych do zaproponowania nowych technik, zdolnych rzekomo produkować komórki macierzyste typu embrionalnego bez konieczności zabijania prawdziwych embrionów ludzkich. Propozycje te wzbudziły niemało wątpliwości naukowych i etycznych, dotyczących przede wszystkim statusu ontologicznego otrzymanego w ten sposób „produktu”. (pogr.- BK)
W opinii kościoła dopóki nie zostaną w pełni wyjaśnione wszelkie wątpliwości dotyczące owego stanu należy kierować się wykładnią Jana Pawła II, który w Encyklice Evangelium Vita sformułował następująca normę: „«Chodzi tu (...) o sprawę tak wielką z punktu widzenia powinności moralnej, że nawet samo prawdopodobieństwo istnienia osoby wystarczyłoby dla usprawiedliwienia najbardziej kategorycznego zakazu wszelkich interwencji zmierzających do zabicia embrionu ludzkiego»
Good Or Bad?
Odkrycie amerykańskich badaczy z całą pewnością jest elementem zasługującym na uwagę, analizę, a być może dla wielu także zazdrość. Okazuje się, że coraz lepiej poznawane są procesy komórkowe określające dynamikę oraz hamulce rozwoju. Gdy komentowana jest metoda zapłodnienia pozaustrojowego zwraca się uwagę, iż naukowcy i tak nie znają pełni procesu biologicznego prowadzącego do powstania życia. W wypadku klonowania terapeutycznego okazuje się, iż wiedza ta jest coraz szybciej zdobywana. Prawda jest jednak taka, iż wchodzimy na niezwykle nieznany teren. Jak zaznacza prof. Bogdan Chazam pisząc o zarodkowych komórkach macierzystych należy pamiętać, że „są (one- przyp. BK) trochę nieobliczalne, ich potencjał rozwojowy, zmierzający do różnicowania się, jest tak duży, że nie można go okiełznać". Także prof. Jacek Zaremba genetyk, a zarazem członek Komitetu Bioetyki przy Prezydium PAN podkreśla, że „Tworzenie ludzkiego zarodka, który potem zatrzymuje się w rozwoju, po to by uzyskać z niego komórki macierzyste, to sprawa szalenie kontrowersyjna etycznie”. Wspomniany badacz dodaje w wywiadzie udzielonym Ewie Siedleckiej, że w chwili obecnej naukowcy posiadają coraz lepiej poznane metody pozyskiwania, równie atrakcyjnych terapeutycznie pluripotencjalnych komórek macierzystych, które nie wymagają podobnych dyskusyjnych wg niego działań.
Omawiając jednak podobne aktywności badawcze należy pamiętać, iż nie jest tutaj mowa w istocie o klonowaniu komórek macierzystych. Zdaniem prof. Jana Hartmana istnieje w tym miejscu jednak wypracowany konsensus, zgodnie z którym możemy tworzyć w sposób sztuczny organizmy ludzkie na wczesnym etapie rozwoju, które są źródłem omawianych komórek. Naukowiec tym samym wg Hartmana nie postępuje nagannie etycznie, gdyż nie krzywdzi żadnej osoby. Prawda jest jednak w istocie inna i należy w tym miejscu odwołać się do, jak to sformułował włoski bioetyk Carlo Cassini, dwóch dowodów na istnienie życia człowieka, dowodu biologicznego oraz prawnego.
Jeśli sztucznie powstałą blastocysta nie jest człowiekiem, to czym jest? Czy któryś z badaczy, lekarzy, pacjentów itd. jest w stanie udowodnić, iż w swoim ludzkim życiu, na jego wczesnym etapie nie był przez pewien czas blastocystą? Czy mamy jakiekolwiek prawo tworzyć nawet dla szczytnych celów bardzo młode organizmy ludzkie, będące kopią dojrzałych organizmów, tylko (albo nawet, aż) po to by lepiej leczyć? Czy mamy prawo kończyć istnienie owych młodych organizmów? Informacja ukazana w magazynie „Cell” nie wspomina o klonowaniu komórek macierzystych, ale o klonowaniu człowieka, stymulowaniu jego rozwoju do stadium blastocysty, a następnie pojawieniu się możliwości pozyskania z niego totipotencjalnych komórek macierzystych. Pisząc wprost, dzięki wiedzy genetycznej tworzymy w nieznany dotąd sposób nowego człowieka, z którego struktury pobieramy pewne istotne dla nas elementy. Owa młoda istota ludzka powoływana jest tylko i wyłącznie w tym celu. Nie można się zgodzić z tezą, że jest tutaj konsensus. A gdzie szukać na to dowodów?
W sądzie
Często, gdy brakuje argumentów należy odwołać się do prawa. Z pomocą przychodzi nam Europejski Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu, oraz odbywająca się w jego gmachu pod koniec 2011r. sprawa Oliver Brüstle przeciwko Greenpeace eV. Zaczęła się ona w grudniu 1997r. Wówczas to niemiecki neurolog Olivier Brüstle próbował opatentować w swoim kraju pochodzące z ludzkich embrionów prekursorowe komórki macierzyste. Jak sam zainteresowany twierdził metoda uwzględniająca wykorzystanie wspomnianych komórek umożliwiających regenerację dorosłych narządów, sprawdzana była na poziomie badań klinicznych przeprowadzanych na pacjentach cierpiących na chorobę Parkinsona. Procedura patentowa została powstrzymana jednak przez niemiecki oddział organizacji Greenpace, która skierowała sprawę do Federalnego Sądu Patentowego. Sąd ten stwierdził, iż decyzja o uznaniu patentu Brüstle, a jest nieważna z racji na fakt, iż jego działania wiążą się bezpośrednio z koniecznością pobierania komórek prekursorowych z ludzkich embrionów. Brüstle, nie zgadzając się z powyższą decyzja odwołał się od niej, a cała sprawa w konsekwencji trafiła do ETSu. Trybunał ten odpowiadając na pytania dotyczące zdolności patentowej produktu biotechnologicznego jednoznacznie uznał, że w rozumieniu przepisów unijnych embrionem ludzkim nazywamy „każdą ludzką komórkę jajową, począwszy od momentu jej zapłodnienia, ponieważ to zapłodnienie może rozpocząć proces rozwoju jednostki ludzkiej.” Ponadto w opinii sędziów embrionem nazywamy również każdą niezapłodnioną ludzką komórkę jajową „w którą wszczepiono jądro komórkowe pochodzące z dojrzałej komórki ludzkiej”.(pogrub. – BK) Jest nim także „każda niezapłodniona ludzka komórka jajowa, która została pobudzona do podziału i dalszego rozwoju w drodze partenogenezy”.
Reasumując zatem, są takie chwile w trakcie dysput naukowych gdy trzeba rzec Roma locuta Causa finta.
Błażej Kmieciak
Portal:biotechnologia.pl
Źródło:
1. www.gazeta.pl
2. www.tok.fm
3. www.biotechnologia.pl
4. www.pap.pl
5. www.tvn24.pl
KOMENTARZE