Czy przystąpienie do Unii, emigracje np.: do Anglii na dużą skalę, mają znaczenie dla rynku leków? Bardzo duże. Polacy za granicą bardzo chętnie kupują polskie produkty – także polskie leki. Stanowią znaczącą grupę konsumencką z rosnącym potencjałem. Na przykładzie żywności – wg statystyk dotyczących eksportu polskich artykułów spożywczych do Wielkiej Brytanii, do końca 2003 r. łączna wartość towarów wyeksportowanych to 619 mln złotych (w 2009 r. liczba ta wzrosła 3,5 krotnie!). Biorąc pod uwagę wszechobecny wówczas kryzys, są to bardzo pozytywne statystyki.
Jak duży jest to rynek i czy naprawdę opłaca się zainwestować w Polskie leki w Wielkiej Brytanii? Warto zwrócić uwagę na kilka istotnych faktów i liczb. Język polski jest najbardziej popularnym językiem w Anglii i Walii ( zaraz po angielskim i walijskim). Od 2003 r., ilość Polaków zwiększyła się 7 razy (mieszkających w Anglii) – przykładowo co 20 mieszkaniec miasteczka portowego nad morzem północnym Boston (całkowita liczba mieszkańców ok. 55 000) to Polak. Niemal każde większe miasteczko posiada polski sklep, a duże supermarkety (Sainsbury’s, Morrisons, Asda czy Tesco), stworzyły specjalne działy z polskimi produktami. Polacy, aż 30% wydatków przeznaczają wyłącznie na Polskie produkty. Dzieci najczęściej rodzące się w Anglii to Polacy. Polskie kobiety rodzą najwięcej dzieci w Anglii i rodzą ich więcej niż w Polsce! Rynek jeszcze się powiększy. Sprzedawcy on-line zauważyli trend – sprzedają dużo kosmetyków i produktów skierowanych dla mam i dzieci. Te produkty stanowią duży procent ich obrotu.
Brak silnej marki, brak współpracujących aptek i dostępu do polskich leków, to cechy charakteryzujące rynek w Anglii – warto więc zacząć biznes nawet z małym nakładem marketingowym. Należy poznać jedynie podstawowe zasady angielskiego prawa. Jeżeli chodzi o rejestrację leków rozróżnić należy leki i suplementy diety oraz kosmetyki. W UK są trzy klasy dostępności leków:
- General Sale List (GSL)
- Pharmacymedicines (P)
- PrescriptionOnlyMedicines (POM)
Na wszystkie leki należy uzyskać licencję. Istnieje agencja, która pomaga w rejestracji środków farmaceutycznych, wyrobów medycznych czy leków weterynaryjnych (odpłatnie). Przyspiesza to proces legalizacji. Jeżeli chodzi o suplementy nie trzeba licencji, sprzedaje się ich bardzo dużo (trend ten widoczny jest również w Polsce).
Kupowanie licencji na leki nie jest taką prostą sprawą. Warto byłoby kupić na jeden czy dwa leki, nawet suplementy diety aby uzupełnć rynek – wybrać najbardziej popularne produkty, których Polacy chcą kupować jak najwięcej, a nie mogą ich dostać, uzupełnić obroty sprzedażą OTC, kosmetykami, na które licencji nie trzeba. Jeżeli chodzi o leki na receptę to jest to bardziej skomplikowana sprawa. Skupiłabym się bardziej na suplementach i lekach bez recepty. Warto byłoby mieć licencję na jeden czy dwa leki by zachęcić klienta do odwiedzenia apteki – mówi Sonia Jankowiak, specjalista komunikacji i doradca biznesowy współpracujący z koncernami farmaceutycznymi z Wielkiej Brytanii.
Polacy kupują najwięcej suplementów diety w porównaniu do całej Europy, w tym rankingu mają wysoką pozycję na świecie. Rynek wydaje się bardzo chłonny. Jak wpłynie na to zmiana ustawy refundacyjnej – czy dojdzie do ograniczenia importu i eksportu? Na to pytanie ciężko jest uzyskać odpowiedź. Zdanie analityków niewątpliwie przemawia o chłonności rynku angielskiego wobec polskich leków – będąc dostawcą warto więc tam zainwestować. Na razie Polskie produkty znalazłyby odbiorców na pewno wśród Polaków – niewiele Brytyjczyków na pytanie, czy wybrałoby Polski produkt ze względu na jego pochodzenie, odpowiada twierdząco. Duże znaczenie ma jednak „word of mouth” – Polacy są ambasadorami Polskich marek za granicą. Tych silnych, wybijających się marek, które mogłyby być promowane w dalszym ciągu jednak brakuje.
KOMENTARZE