Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Farmaceuta w szpitalu – wyzwania i codzienne realia
Praca w aptece szpitalnej wielu osobom z branży medycznej kojarzy się ze spokojnym popijaniem kawy i wydawaniem leków na oddziały. Nic bardziej mylnego – farmaceuci pracujący w szpitalach każdego dnia stają przed wieloma wyzwaniami, z którymi farmaceuci pracujący w aptekach ogólnodostępnych zupełnie nie mają do czynienia. Jak więc wygląda praca farmaceuty w aptece szpitalnej? Czy jest to miejsce dla ambitnych osób i w końcu jak wygląda codzienność w takim miejscu? Zapraszamy do lektury wywiadu z mgr Agnieszką Zakonek – pracownikiem apteki szpitalnej im. G. Narutowicza w Krakowie.

 

Jak wspomina Pani studia? Czy już wtedy wiedziała Pani, czym chce się zajmować i czy farmacja była od zawsze Pani marzeniem?

Farmacja nie była początkowo moim marzeniem – do drugiej klasy liceum sądziłam, że zostanę lekarzem. Później jednak zmieniłam zdanie i ostatecznie poszłam na farmację. Chcąc jednak udowodnić wszystkim, że wybieram te studia z zamiłowania, złożyłam także dokumenty na kierunek lekarski i bez problemu się na niego dostałam. Dziś nie żałuję swojej decyzji, tym bardziej, że pracując w szpitalu obserwuję, jak wygląda praca lekarza. Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy jest to zawód moich marzeń, ale w tym momencie jestem bardzo zadowolona z tego, czym się zajmuję zawodowo.

Studia z kolei wspominam wspaniale. Był to czas ogromnej pracy, bardzo dużego wysiłku, wielu nieprzespanych nocy, ale także nawiązywania pięknych przyjaźni, które wciąż trwają.

 

Jak potoczyła się Pani kariera po skończeniu studiów?

Będąc jeszcze na stażu, otrzymałam propozycję etatu w aptece szpitalnej, jednak po otrzymaniu dyplomu nie zaczęłam pracy w zawodzie. Spędziłam kilka miesięcy w USA i dopiero po pół roku od zakończenia studiów poszłam do pracy w aptece ogólnodostępnej. Praca w aptece otwartej na początku była bardzo ciekawa – uczyłam się wielu nowych rzeczy, poznawałam, na czym polega praca z ludźmi, a każdy dzień był pełen nowych wyzwań. Później, po 9 miesiącach w jednej aptece i pół roku pracy w kolejnej dostałam znów propozycję pracy w aptece szpitalnej.

 

Skąd w takim razie zmiana miejsca pracy z apteki ogólnodostępnej na szpital?

Lubię wyzwania, stąd moja pierwsza myśl, że taka praca może być miejscem, gdzie sporo się nauczę. Ponadto moja apteka szpitalna pracuje w godzinach 7.30-15.05, co po kilkunastu miesiącach pracy zmianowej było bardzo dużym komfortem dla mnie.

 

Jeszcze w ubiegłym wieku apteka szpitalna przede wszystkim zabezpieczała leki dla oddziałów szpitalnych oraz przygotowywała leki recepturowe. Jakie zadania dziś stoją przed magistrem farmacji w takim miejscu?

Jeszcze wcześniej, zanim nastała era leków gotowych praca w aptece szpitalnej była także bardzo ciekawa, chociażby ze względu na to, że to właśnie w aptece szpitalnej wykonywało się wszelkie płyny infuzyjne oraz mnóstwo leków recepturowych. Po tym czasie faktycznie nastąpił moment, kiedy apteka głównie funkcjonowała niczym „magazyn leków” – choć wiem, że nikt z farmaceutów nie lubi tego określenia. Z czasem jednak w myśl nowych przepisów apteka szpitalna zaczęła oferować farmaceutom bardzo ciekawą pracę. Dziś to właśnie w aptece szpitalnej przygotowywane są mieszaniny do żywienia pozajelitowego, preparaty cytostatyczne, roztwory antybiotyków czy leków przeciwgrzybicznych. Ponadto mamy też bardzo szeroki dział badań klinicznych oraz stanowiska farmaceutów klinicznych. Niestety farmacja kliniczna w Polsce dopiero raczkuje i zapewne jeszcze wiele pracy przed nami, zanim takie stanowisko na stałe wejdzie do szpitali.

 

Wspomniała Pani, że praca w szpitalu wygląda zupełnie inaczej niż w aptece otwartej, jak zatem wygląda typowy dzień pracy magistra farmacji w takim miejscu?

Rano do apteki wpływają zapotrzebowania i recepty na leki (leki recepturowe, preparaty gotowe, cytostatyki czy mieszaniny do żywienia pozajelitowego). Sama pracuję w dziale żywienia pozajelitowego i receptury. Po sprawdzeniu wszystkich recept przygotowujemy leki recepturowe oraz opracowuję recepty na mieszaniny do żywienia pozajelitowego. Sprawdzam je pod względem formalnym, merytorycznym, przeliczam wszystko, oceniam pod względem niezgodności, a w razie ewentualnych błędów dzwonię do lekarzy. Niekiedy chodzę także na oddziały, aby osobiście ustalić terapię dla konkretnego pacjenta czy przedyskutować poprawność wystawionej recepty. Kolejno opracowuje odpowiednio protokoły i wchodzę do jałowego boksu, gdzie przygotowuję preparaty do żywienia pozajelitowego. Po ich wykonaniu uzupełniam dokumentację i w zasadzie już do końca dnia „tonę w papierach”. Ponadto wydaję także leki psychotropowe i niekiedy narkotyczne na wszystkie oddziały szpitalne.

 

Czym różni się praca w aptece szpitalnej od pracy w aptece ogólnodostępnej?

Pierwszą i zasadniczą różnicą jest ilość pacjentów, jaką spotyka się w pracy. W aptece ogólnodostępnej jest to nawet kilkaset osób dziennie, w szpitalu kontakt z pacjentem jest bardzo ograniczony. Sama doświadczyłam ogromnego zmęczenia pracy z pacjentami w aptece otwartej, mimo że bardzo lubię przebywać z ludźmi. Oczywiście praca w aptece szpitalnej to także praca z ludźmi, ale charakter tej współpracy jest zupełnie inny i w mojej ocenie stwarza to o wiele spokojniejszą atmosferę.

Specyfika pracy w szpitalu jest totalnie inna – w szpitalu mamy zupełnie inne leki, receptura jest znacznie większa, ale moim zdaniem także łatwiejsza, gdyż wykonuje się preparaty opisane w receptariuszu. Ponadto w aptece szpitalnej przygotowuje się cytostatyki itd. Czego oczywiście nie ma w aptece otwartej, a daje to ogromną możliwość rozwoju.

 

Jak ocenia Pani współpracę z personelem ochrony zdrowia – lekarzami i pielęgniarkami?

Osobiście oceniam bardzo dobrze tę współpracę. Oczywiście zdarzają się sytuacje trudne, konfliktowe, problematyczne, ale ich jest zdecydowanie mniej niż tych dobrych doświadczeń. Jako farmaceuci staramy się być prawdziwymi partnerami dla lekarzy i właśnie tak to powinno wyglądać – jak równy z równym. Tym bardziej że lekarz bez farmaceuty w szpitalu nie będzie w stanie pracować i odwrotnie.

Muszę przyznać, że lekarze nie lubią dokumentacji, stąd często brakuje recept, czasem trzeba się przypomnieć, poprosić o wypisanie wniosku itd., ale sama staram się podchodzić do tego ze zrozumieniem – każdy pracownik ochrony zdrowia wie, o czym mówię. Czuję się w tym wszystkim naprawdę ważna i wiem, że moja praca jest trudna, wymaga dużej wiedzy i zaangażowania. Moja współpraca z lekarzami zazwyczaj odbywa się w relacji równy z równym, choć oczywiście zdarzają się osoby, które traktują nas z góry.

 

Chciałabym zapytać także o satysfakcję z pracy, z wynagrodzenia?

W pracy czuję się bardzo spełniona. Każdego dnia się rozwijam i każdego dnia uczę się czegoś nowego. Niestety wielkim bólem tej pracy są zarobki. Szybko kalkulując, sądzę, że farmaceuta szpitalny zarabia o co najmniej 1/3 mniej niż farmaceuta w aptece otwartej. Uważam, że za tak odpowiedzialną i trudną pracę zasługujemy na znacznie wyższe zarobki i już na pewno porównywalne do zarobków w aptekach otwartych. „Mało jest takich szalonych ludzi, którzy chcą tyle robić za takie pieniądze”, jak mówi moja Pani Kierownik. Wciąż brakuje osób do pracy – także w moim miejscu pracy szukamy farmaceuty.

 

Zaczęła Pani specjalizację z farmacji szpitalnej. Jak wygląda taka specjalizacja? Jak Pani ją ocenia?

Będąc pracownikiem apteki szpitalnej, było to dla mnie oczywiste, żeby otworzyć specjalizację i zdobyć nową, niezbędną wiedzę potrzebną do prawidłowego wykonywania mojego zawodu. Niestety studia farmaceutyczne nie przygotowują tak dobrze magistrów do pracy w aptece szpitalnej. Ponadto będąc specjalistą (zgodnie z ustawą) mamy zagwarantowane wyższe wynagrodzenie. Specjalizacja trwa 3 lata i jest zakończona egzaminem państwowym. Można się naprawę wielu rzeczy nauczyć, a ponadto poznać dużą ilość wartościowych osób.

 

Czego brakuje polskiej farmacji szpitalnej?

Po pierwsze brakuje specjalistów – ze względu na niskie zarobki ci bardzo zdolni ludzie nie trafiają do aptek szpitalnych, wybierając bardziej dochodowe sektory pracy. Braki kadrowe sprawiają, że trudniej jest nam się rozwijać. Gdybyśmy mieli więcej pracowników w farmacji szpitalnej, moglibyśmy chociażby być częściej na oddziałach, być znacznie bardziej widoczni i docenieni, bo przecież nikt nie ma takiej wiedzy o lekach jak farmaceuta. Proszę zauważyć jakie oszczędności mogłyby rodzić dobrze opracowane terapie, bez interakcji czy niektórych skutków ubocznych. Drugim problemem (choć nie dotyczącym mojego miejsca pracy) jest brak funduszy na modernizację i unowocześnianie aptek szpitalnych.

 

Jak Pani sądzi, co czeka nas w przyszłości w kontekście farmacji szpitalnej?

Myślę, że apteka szpitalna będzie wykonywać wszystkie leki wysokiego ryzyka. Ponadto widzę bardzo duży potencjał w badaniach klinicznych. Moim zdaniem najważniejszym elementem będzie farmacja kliniczna, która co prawda bardzo powoli się rozwija, to stanowi jednak przyszłość nie tylko farmacji, ale całego procesu leczenia.

 

Rozmawiała: Aleksandra Charchut, praktykantka portalu Biotechnologia.pl, mgr analityki medycznej i studentka 4. roku farmacji na Wydziale Farmaceutycznym CMUJ. 

KOMENTARZE
Newsletter