Leki cytotoksyczne są najdłużej znaną grupą leków przeciwnowotworowych o różnym pochodzeniu i różnych mechanizmach działania. Leki te w dawkach terapeutycznych blokują cykl komórkowy i uruchamiają genetycznie zaprogramowane mechanizmy śmierci komórkowej, czyli indukują apoptozę. Podstawą współczesnej chemioterapii jest kojarzenie kilku leków cytotoksycznych – należących do różnych klas, o odmiennym sposobie działania i punktach uchwytu. Podanie kilku leków w terapii zmniejsza ryzyko rozwoju oporności na leczenie i prowadzi do wzmocnionego działania.
Przygotowywanie leków cytotoksycznych jest obowiązkiem aptek szpitalnych. Leki te muszą spełniać wymogi stawiane lekom parenteralnym i muszą być wykonywane zgodnie z zasadami Dobrej Praktyki Wytwarzania (gmp). Służy do tego specjalnie wydzielone pomieszczenie, gdzie panują warunki ściśle aseptyczne.
Ochrona personelu
Każdy pracownik, wykonujący czynności związane z przygotowywaniem leków cytotoksycznych, zobowiązany jest stosować indywidualne środki ochrony. Muszą one odpowiadać normom ce (Communauté Européenne). Czas pracy jest ściśle określony. Zaleca się także tryb rotacyjny, aby jak najlepiej chronić personel przed szkodliwym działaniem substancji.Pomimo szeregu procedur i fizycznych barier, praca ta należy do tych z podwyższonej grupy ryzyka. Żeby usprawnić proces produkcji, wyeliminować błędy i zminimalizować koszty wytworzenia, warto rozważyć zakup urządzenia, które w tym pomoże. NU-MED Centrum Diagnostyki i Terapii Onkologicznej w Tomaszowie Mazowieckim to jedyny szpital specjalistyczny w Polsce, gdzie w pracy farmaceutów szpitalnych zaangażowany jest robot.
– Ten sprzęt działa niemal od początku istnienia placówki. Dzięki ustawieniu odpowiednich parametrów, automat precyzyjnie dobiera i miesza składniki leków, które często dostosowane są do indywidualnych potrzeb pacjentów - mówi Anna Wieczorek, kierownik apteki w NU-MED.
Dokładność i bezpieczeństwo to podstawa
Dane dotyczące dawek poszczególnych składników i rozpuszczalnika wprowadzają farmaceuci. Z automatem sprzężona jest drukarka, która po każdym sporządzeniu mieszanki drukuje etykiety, zawierające szczegółowe dane wykonanej pracy, nazwę leku, objętość, czas i datę wykonania. Pozwala to na ponowne zweryfikowanie poprawności danego preparatu dla indywidualnego pacjenta. Zastosowanie systemu zamkniętego „Diana’’ zapewnia bezpieczeństwo biologiczne i chroni personel przed ewentualnymi skutkami narażenia na potencjalnie niebezpieczny lek oraz chroni preparat końcowy przed zanieczyszczeniami zewnętrznymi. W konsekwencji, obniża stopień stresu u pracownika, jaki może wywołać kontakt z takim lekiem.
– Dzięki temu urządzeniu farmaceuci mają poczucie pełnego bezpieczeństwa podczas wykonywanej pracy – dodaje mgr Anna Wieczorek.
W jaki sposób Diana generuje oszczędności?
Dzięki zwiększeniu efektywności procesu, oszczędza się czasem bardzo kosztowne substancje. Ilość odpadków jest zmniejszona do minimum – zwłaszcza jeśli chodzi o leki cytotoksyczne, które mają krótką trwałość. Ograniczenie możliwości popełnienia błędu także daje oszczędności – preparat źle wykonany musi być bowiem koniecznie i właściwie zutylizowany.
Czy obsługa „Diany’’ jest skomplikowana?
Wszystko jest kwestią wprawy. Robot podpowiada niejako kolejne etapy produkcji leku – potwierdza to, co farmaceuta ma zamiar wykonać, i daje kontrolę nad każdym kolejnym krokiem produkcyjnym. Specjalny skaner systemu Diana posiada wbudowaną pamięć z 6500 nazwami i stężeniami leków iniekcyjnych, co w praktyce eliminuje możliwość wprowadzenia błędnych danych. Osobno wybiera się rodzaj substancji cytotoksycznej i rozpuszczalnika oraz ich objętości potrzebne do sporządzenia leków. Urządzenie umożliwia przygotowywanie zarówno worków, bolusów, jak i pomp elastomerowych. Zwłaszcza w przypadku tych ostatnich jest to bardzo duża oszczędność czasu.
A skąd wzięła się nazwa – „Diana”?
Nazwa pochodzi od imienia lekarki Diany Lopez. Była ona pediatrą i żoną dyrektora ICU Medical Georga Doc Lopeza. Diana chorowała na nowotwór i podjęła chemioterapię. W trakcie leczenia słyszała jak pielęgniarki skarżyły się na metaliczny posmak w ustach, co wiązały z procesem przygotowywania przez nie leków cytotoksycznych. Poruszona tą sytuacją poprosiła męża o opracowanie warunków, w których personel nie będzie narażony na kontakt z takimi lekami. Udało się. Niestety kobieta nie doczekała czasów, kiedy urządzenie zaczęło wspomagać personel medyczny. Zmarła w 2006 roku. To właśnie na jej cześć doktor Lopez nazwał zaprojektowane przez siebie urządzenie – Dianą.
KOMENTARZE