Projekt „Termosterowalne polimery biozgodne jako zamienniki skóry do leczenia oparzeń i ran” rozpoczął się w roku 2008. Naukowcy w niego zaangażowani chcą opracować tzw. zamienniki skóry – arkusze, które umożliwiłyby skuteczniejsze leczenie oparzeń i trudno gojących się ran. Metoda ta opiera się na wykorzystaniu termoczułych polimerów, które są wykorzystywane jako podłoże do hodowli komórek. Pozwala ona na zachowanie znacznie większej ilości komórek, niż w przypadku „odklejania” ich od podłoża w sposób mechaniczny bądź enzymatyczny. Dzięki zmianie temperatury, komórki samoczynnie uwalniają się od matrycy, dzięki czemu nie wymagają ingerencji, która prowadziła do ich znacznej degradacji. Tak wytworzony arkusz sztucznej skóry zostaje następnie przeniesiony na ranę pacjenta, co w dużym stopniu przyspiesza gojenie się ran.
Dotychczas, najlepszą metodą leczenia ran powstałych w wyniku np. poparzeń, był przeszczep skóry pacjenta. Problem jednak w tym, że zabieg taki nie zawsze można przeprowadzić. Na przeszkodzie może stać charakter oparzeń, zwłaszcza gdy są one rozległe. Poza tym, jak zaznacza prof. Andrzej Dworak, dyrektor Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN w Gliwicach i kierownik projektu w wypowiedzi dla PAP, w przypadku przeszczepu skóry mamy do czynienia już nie z jedną raną, ale z dwiema. Stosując natomiast zamienniki skóry, pacjent otrzymuje część tkanki która bezpośrednio zostaje nałożona na ranę. W ten sposób zamiast długotrwałego leczenia, otrzymujemy fragment „nowej” skóry.
Nad projektem pracują naukowcy z Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich, Politechniki Łódzkiej oraz Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.Same polimery powstają w gliwickim Centrum Materiałów Polimerowych i Węglowych PAN. Badacze z łódzkiej uczelni zajmują się radiacją, dzięki której można otrzymywać termoczułe polimery. Badanie wyhodowanych komórek na tak przygotowanym podłożu leży w gestii uniwersytetu w Kielcach. Natomiast już sami lekarze z Centrum Leczenia Oparzeń oceniają działanie wytworzonych arkuszy skóry. Prof. Dworak, opisując projekt dla PAP, podkreśla z jednej strony, że należy być ostrożnym w rokowaniach, bowiem metoda ta nie uratuje życia pacjentom z rozległymi ranami. Jednakże z drugiej strony dodaje, że to działa i po przejściu odpowiednich procedur badawczych i formalnych,technika ta powinna znaleźć praktyczne zastosowanie.
W Polsce co roku oparzeniom ulega 200-300 tys. osób. Tak szeroka grupa osób, dotkniętych poparzeniami różnego stopnia, być może będzie mogła liczyć na poprawę swego wyglądu w stopniu umożliwiającym funkcjonowanie w społeczeństwie. Nie ulega bowiem wątpliwości, iż życie osób z bliznami oparzeniowymi odbiega od życia, jakie wiedli sprzed wypadku.
KOMENTARZE