Przeszczepy macicy
W 2014 roku w Szwecji na świat przyszło pierwsze w historii dziecko urodzone dzięki przeszczepowi macicy. Jego babcia oddała swój narząd córce, która bez takiej interwencji nie mogłaby donosić ciąży. Od tego czasu podobne zabiegi wykonano w Arabii Saudyjskiej, Chinach, Turcji i USA. Do operacji kwalifikowane są kobiety cierpiące na choroby wrodzone. Najczęstszą jest zespół Mayera-Rokitansky’ego-Kustera-Hausera, charakteryzujący się brakiem pochwy i macicy z równoczesnym zachowaniem jajników i jajowodów o prawidłowej czynności. Pod względem biologicznym pacjentki urodzone z tym schorzeniem mogą zostać matkami, ponieważ produkują komórki jajowe. Problemem jest brak macicy, w której zapłodniony zarodek mógłby się rozwijać. Kandydatkami do przeszczepu macicy są także kobiety, które narząd straciły w przebiegu komplikacji okołoporodowych, wypadków komunikacyjnych czy chorób ginekologicznych (nowotwory, mięśniaki, przewlekłe stany zapalne).
Choć w teorii zabieg wydaje się prosty („wystarczy” wyjąć narząd od dawcy i wszczepić go biorcy), w praktyce to wielogodzinna operacja obarczona bardzo dużym ryzykiem komplikacji. Ze względu na skomplikowane unaczynienie pobranie organu wymaga doświadczonego chirurga. Ten etap zabiegu trwa nawet 12 godzin. Z kolei w trakcie przeszczepienia konieczne jest perfekcyjne połączenie naczyń krwionośnych biorcy i wstawianego organu. Ze względu na bliskość jelit i odbytu łatwo o zakażenie. Do tego dochodzą biologiczne koszty pośrednie: konieczność terapii hormonalnej przed planowanym zabiegiem in vitro, przyjmowanie leków immunosupresyjnych zapobiegających odrzutowi przeszczepu, ryzyko sepsy.
Skoro sam zabieg, a następnie ciąża są tak skomplikowane u kobiet, biologicznie przystosowanych do roli matek, to czy procedura ta jest możliwa do zastosowania u mężczyzn?
Tata w ciąży?
Naukowcy są zdania, że tak. Nauka zna już przypadki mężczyzn zachodzących w ciążę. Pierwszym, o którym usłyszał świat, był Hawajczyk Thomas Beatie. Urodził się jako kobieta, ale w wieku 22 lat przeszedł zmianę płci, obejmującą terapię testosteronem i zabieg mastektomii, zdecydował się jednak na zachowanie żeńskich narządów płciowych. Dzięki temu, kiedy okazało się, że jego żona jest bezpłodna, był zdolny do zajścia w ciążę i donoszenia jej. Tym sposobem para doczekała się trójki potomstwa.
A co w przypadku mężczyzn nietransseksualnych? Hipotez jest i było wiele. Ponad dwie dekady temu zrodził się pomysł imitacji ciąży pozamacicznej. Jego autor, profesor Robert Winston, sądził, że wystarczy umieścić embrion w brzuchu mężczyzny, wraz z łożyskiem przytwierdzonym do jelit czy innych organów wewnętrznych. Jednak taka ciąża pozamaciczna, podobnie jak u kobiet, byłaby obarczona olbrzymim ryzkiem krwotoków, dlatego nigdy nie przeprowadzono takiego eksperymentu.
Drugim tropem są wspomniane wcześniej przeszczepy macicy. Skoro są możliwe między kobietami, to dlaczegóżby nie przeszczepić jej mężczyźnie? Z medycznego punktu widzenia jest to już możliwe. Jednak zabieg ten byłby znacznie bardziej skomplikowany niż u kobiet. Zgodnie z aktualnym stanem wiedzy macicy nie można przeszczepić komuś, kto ma wysoki poziom męskich hormonów płciowych. Dlatego mężczyzna chcący urodzić dziecko musiałby się poddać chirurgicznej kastracji i przyjmować wysokie dawki żeńskich hormonów. Ponadto, żeby przeszczep był udany, konieczne jest uformowanie tzw. neowaginy. Spekuluje się, że dzięki zaawansowanym technikom macicę służącą do przeszczepu będzie można wyhodować z komórek macierzystych biorcy. Takie postępowanie pozwoliłoby uniknąć jednej z najpoważniejszych konsekwencji przeszczepów – odrzutu.
Medycyna odsłania przed nami coraz więcej tajemnic. Dzięki innowacyjnym technologiom, sprawniejszym procedurom, a przede wszystkim wciąż rosnącej wiedzy lekarze doskonale potrafią ingerować w naturę. Pytanie brzmi: gdzie leży granica? Na ile oszukiwanie biologii jest miarą postępu, a na ile zakłócaniem naturalnego porządku rzeczy? W wielu projektach naukowych, w tym między innymi badaniach nad zdolnością rozrodczą mężczyzn, barierą nie są już kwestie techniczne, ale aspekty moralne i etyczne.
KOMENTARZE