Czy może pani krótko opowiedzieć na czym polega projekt AGROBAZALT?
Projekt polega na produkcji środka nawozowego wspomagającego właściwości gleby, opartego na naturalnych mączkach skalnych.
Jakie właściwości ma mączka bazaltowa?
Mączka bazaltowa jest doskonałym materiałem remineralizującym glebę. Oprócz krzemionki, tlenków magnezu, żelaza, potasu zawiera ponad 40 mikroelementów – m.in. miedź, molibden, selen. Nie ma na rynku nawozu, który tak kompleksowo wzbogacałby glebę w mikroelementy.
W jaki sposób przyczynia się ona do poprawy właściwości gleby i zwiększenia plonowania roślin? Gdzie można ją stosować?
Mączka bazaltowa poprawia strukturę gleby, jest szczególnie polecana do stosowania na glebach słabych, o niskiej klasie bonitacyjnej i glebach wyjałowionych. Mączka jest materiałem bardzo drobnym, ale w odróżnieniu od nawozów pozostaje w glebie, nie wypłukuje się, a minerały uwalniane są stopniowo. Rośliny zasilane są niemalże we wszystkie potrzebne mikroelementy. Bardzo ważna dla roślin jest również krzemionka zawarta w mączce skalnej. Pod wpływem wietrzenia skał krzemionka migruje w stanie rozpuszczonym lub koloidalnym do gleby. Krzemionka koloidalna zwiększa możliwości sorpcyjne gleby, a co za tym idzie utrudnia wymywanie składników pokarmowych podanych z nawozami tradycyjnymi w głąb profilu glebowego. Krzem pobierany przez rośliny wzmacnia ich ściany komórkowe, przez co zwiększa ich podatność na choroby.
Czy istnieją jakieś ograniczenia dotyczące stosowania preparatu?
Praktycznie nie istnieją. Mączka jest nietoksyczna, nie można jej przedawkować.
W jaki sposób można pozyskiwać mączkę bazaltową?
Mączka bazaltowa jest odpadem po eksploatacji i przeróbce kruszyw mineralnych. Dla kopalń stanowi problem, bo jest trudna do składowania.
Jaka jest przewaga stosowanej przez państwa nowatorskiej metody granulacji mączki bazaltowej nad sposobami stosowanymi do tej pory?
Nowatorska jest nie tyle metoda granulacji, co sam granulat z mączki, który został przez nas opatentowany. Do tej pory nikt się mączką nie zajmował, na rynku dostępna jest tylko w formie pylastej. A to, że jest pylasta nie zachęcało do jej kupna. Rolnik musiał mieć swój transport, najlepiej cysternę, a aplikacja na polu tak drobnego materiału była nie lada wyczynem. Z tej przyczyny mączka, mimo że cenna, zalega na hałdach w kopalniach bazaltu.
Rolnictwo ekologiczne i nawozy przyjazne środowisku są coraz popularniejszym tematem. Czy nie obawia się pani dużej konkurencji na rynku?
Rynek nawozowy rządzi się prawem „co kto lubi (lub potrzebuje)”. Jeśli ktoś potrzebuje tradycyjnego nawozu azotowego, bo chce zwiększyć masę zieloną roślin, to taki kupi. Jeśli do zwiększenia plonowania potrzeba dawki fosforu lub potasu, to rolnik również zaopatrzy się w odpowiedni środek. Działkowcy i ogrodnicy preferują nawozy organiczne, których wybór na rynku również jest duży. Ale jeśli ktoś ma słabą glebę lub jest ona wyjałowiona albo za bardzo gliniasta – lub odwrotnie za dużo w niej piasku i konieczna jest poprawa jej struktury, polepszenie jej właściwości, to powinien wybrać mączkę skalną. Agrobazalt nie będzie konkurował z tradycyjnymi nawozami, bo nie ma w swoim składzie azotu i fosforu. Daleki jest również od właściwości środków organicznych. Ale ma kilka unikatowych cech –dostarcza roślinie cennych mikroelementów, których często brakuje w nawozach i znacząco poprawia jakość gleby, która łatwiej zatrzymuje wodę i dostarczane z nawozami pierwiastki podstawowe.
Czy planują Państwo prowadzić działalność jedynie na terenie Polski?
Planujemy również eksport na inne rynki europejskie.
Zostali państwo zwycięzcami IV edycji konkursu Zacznij.biz. Mogą brać w nim udział zarówno właściciele działających już przedsiębiorstw jak i naukowcy, którzy dopiero chcą otworzyć firmę. Do której kategorii państwo się zaliczają?
Jesteśmy pracownikami naukowymi, wymyśliliśmy produkt, który teraz czeka na wprowadzenie go na rynek.
Czy od momentu zakończenia konkursu zainteresowanie państwa produktem się zwiększyło?
Produktu jako takiego jeszcze nie ma, ale jest odzew inwestorów, którzy chcieliby pomóc nam w uruchomieniu produkcji.
Czy sami poszukujecie państwo inwestorów? Na co planujecie wykorzystać pozyskane fundusze?
Po to właśnie wzięliśmy udział w konkursie, żeby znaleźć Anioła Biznesu, któremu spodoba się pomysł i gotów będzie wyłożyć na niego fundusze. Pozyskany w ten sposób kapitał chcemy przeznaczyć przede wszystkim na uruchomienie produkcji.
Jakie płyną korzyści z udziału konkursie Zacznij.biz? Jak ocenia pani tę inicjatywę?
Konkurs jest inicjatywą Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan i Lewiatan Business Angels i ma na celu umożliwienie każdemu uczestnikowi pozyskania inwestora. Z punktu widzenia pomysłodawców jest to ogromna szansa, a my chcieliśmy z tej szansy skorzystać i mamy nadzieje, że się to uda.
Państwa zespół składa się z pracowników Politechniki Wrocławskiej. Czy nie obawiali się państwo przekroczenia granicy między „światem nauki” a „światem biznesu”? Jak powstał pomysł wzięcia udziału w Konkursie?
Świat nauki wbrew pozorom często jest blisko świata biznesu. Jako jednostka naukowa współpracujemy z kopalniami, realizując większe lub mniejsze projekty badawcze, do kopalń jeździmy na praktyki ze studentami, z kopalniami współpracują nasi dyplomanci. Nie przekraczamy tu zatem jakiejś magicznej granicy. To właśnie podczas prac badawczych i rozmów z zakładami górniczymi powstał pomysł na Agrobazalt. Od momentu uzyskania patentu na granulat cały czas myśleliśmy o uruchomieniu jego produkcji. Żal było patrzeć, jak cenny materiał marnuje się na hałdach. Próbowaliśmy uruchomić produkcję własnymi siłami, ale profesjonalne maszyny są kosztowne i bez wsparcia kapitałowego było to trudne. Przeszukiwaliśmy informacje o różnych konkursach, przede wszystkim unijnych, jednak barierą wejścia zawsze było posiadanie co najmniej 50% kapitału. Zaczęliśmy więc myśleć o Aniołach Biznesu. Wzięcie udziału w konkursie Zacznij.biz, o którym dowiedzieliśmy się na naszej uczelni, było dla nas dużą szansą. Stając do konkursu na początku baliśmy się, czy jury pozytywnie już na wstępie oceni nasz projekt, potem – czy zakwalifikujemy się do półfinału, o finale nawet nie myśleliśmy. W momencie, kiedy dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w finałowej trójce byliśmy przeszczęśliwi. Wygrana jest dla nas zaskoczeniem, ale też takim „kopem”, że trzeba wreszcie wcielić nasz pomysł w życie. Mamy nadzieję, że dzięki konkursowi uda się uruchomić produkcję.
Czy pani zdaniem łatwo jest w Polsce skomercjalizować wyniki badań naukowych? Czy naukowcy mają dostateczną wiedzę i wsparcie ze strony państwa, aby tego dokonać?
Wiedzę mają, bo przez centra transferu technologii organizowane są seminaria i warsztaty dotyczące komercjalizacji badań. Jednak problemem zawsze są pieniądze. Istnieją konkursy, które umożliwiają wdrożenie prac badawczych w przemyśle. Ale jest ich za mało, proces uczestnictwa w nich jest często długotrwały i również często wiąże się z koniecznością posiadania kapitału. Naukowiec – wiadomo – kokosów nie zarabia, więc czasem trudno jest mu wyłożyć pieniądze na vat czy inne tak zwane koszty niekwalifikowane. Bo jeśli je podliczyć, to przy większych projektach, zbiera się kwota kilkuset tysięcy złotych i to już jest barierą nie do pokonania. Państwo słabo opłaca naukę w ogóle, o komercjalizacji badań nie wspominając. Jeśli nie znajdzie się zainteresowany podmiot biznesowy, nie wyłoży kapitału, jest to prawie nierealne.
Czy według pani w Polsce brakuje instytucji łączących naukę i biznes, takich jak np.: centra transferu technologii?
Centrów nie brakuje, bo są one obecne przy każdej większej uczelni. Ale często brakuje ich efektywnego działania, łączenia nauki z biznesem, szukania tematów i ich realizacji. Bywa przecież tak, że firmy i zakłady przemysłowe nawet nie pomyślą o uczelni, jako potencjalnym wykonawcy jakiegoś projektu, czy o jednostce, której można przedstawić problem do rozwiązania i czekać, co wymyśli. Uczelnie techniczne często dysponują zaawansowanym sprzętem, ale niewiele osób ze świata przemysłu o tym wie, bo brakuje dobrze działających łączników między nauką a biznesem.
Jakie wyzwania stoją przed naukowcem, pragnącym tak jak pani zarabiać na swoim pomyśle?
Trzeba dwoić się i troić, żeby wymyśleć sposób pozyskania pieniędzy na wdrożenie pomysłu. Poza zasięgiem są dotacje unijne, ze względu na finansowanie części kosztów, nigdy całości; odpadają kredyty bankowe i leasingi, bo przy wysokich kwotach bank nie zgodzi się na finansowanie. Trzeba więc myśleć o inwestorze, w jaki sposób zarazić go ideą pomysłu, zjednać sobie sympatię i pozyskać od niego kapitał. Jeśli znajdziemy inwestora, to kolejnym dla nas wyzwaniem będzie „myślenie biznesowe” – jak poprowadzić firmę, jak uniknąć błędów w biznesie, jak sobie radzić z marketingiem i konkurencją, żeby płynąć w tym świecie z prądem i nie utonąć w gąszczu przepisów, formalności i brutalności.
(od lewej: Katarzyna Zagożdżon, Paweł Zagożdżon, Monika Derkowska-Sitarz)
dr Monika Derkowska-Sitarz w 2000 r. skończyła Wydział Górniczy Politechniki Wrocławskiej, od 2001 do 2005 realizowała studia doktoranckie na Wydziale Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii. W grudniu 2005 obroniła pracę doktorską z zakresu modelowania numerycznego przepływów wód. Od lutego 2006 roku pracuje w Instytucie Górnictwa Politechniki Wrocławskiej, w zakładzie Hydrogeologii i wód mineralnych. Prowadzi zajęcia m.in. z odwadniania kopalń i geologii. Zainteresowania dr Derkowskiej-Sitarz, poza zawodowymi, wędrują między ogrodnictwem przez architekturę krajobrazu do projektowania wnętrz. Ale i tu szczególnym obszarem zainteresowania jest wykorzystanie kamienia naturalnego w ogrodach i wnętrzach.
KOMENTARZE