Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Open Access – szybsza kariera naukowa? Opinia dr. Emanuela Kulczyckiego
Kamil Maciąg, 28.04.2014 , Tagi: Open Access, impact factor, IF
Brak dostępu do publikacji naukowej to utrudnienie w pracy badawczej, zaś zakup subskrypcji to znaczący koszt dla uczelni. Gdzie w tym wszystkim jest złoty środek?

Zapewne w Polsce nie ma naukowca lub studenta, który podczas realizacji swoich prac badawczych, czy też redagując publikację lub pracę dyplomową nie spotkał się z problemem braku dostępu do interesującej go literatury. Jest to problem, który występuje na całym świecie i wynika z obecnie panującego systemu działania wydawnictw naukowych. Dostęp do publikacji wymaga wykupienia stosownej subskrypcji, którą może ale nie musi dokonać uczelnie macierzysta. Ceny subskrypcji są różne, jednak na tyle wyśrubowane, że stanowią znaczące obciążenie uczelnianego budżetu. W Polsce za dostęp do publikacji naukowych płacimy ok. 160-170 mln zł rocznie, zaś koszt zakupu pojedynczego artykułu może wynieść nawet ok. 30 euro. Koszty te są znaczące, dlatego powstaje coraz więcej pomysłów mających pozwolić na ominięcie tego problemu. Problem płacenia za artykuły naukowe odczuwa nawet jeden z największych uniwersytetów na świecie - Uniwersytet Harvarda, który rocznie za dostęp do publikacji naukowych płaci ok. 3,75 mln dolarów. Należy pamiętać, że zazwyczaj prace te powstały za pieniądze publiczne, a za dostęp do nich płacimy po raz drugi, również z pieniędzy publicznych.

 

W odpowiedzi na działania wydawców z wielkich wydawnictw naukowych powstała idea Open Access (OA), czyli otwartego dostępu do prac naukowych. Kwestia funkcjonowania czasopism o otwartym dostępie do treści jest dyskusyjna. Przeciwnicy obawiają się, że takie działanie spowodują spadek ilości wartościowych prac naukowych, a będą generować publikowanie dużej ilości prac o małej wartości. Zwłaszcza w przypadku, gdy wydawca otrzymuje honorarium za publikację, w ramach której zobowiązuje się do zrecenzowania pracy, wprowadzenie korekty technicznej oraz dystrybucję. Jednak zastosowanie odpowiednich mechanizmów pozwoliłoby na wyeliminowanie takiego zjawiska. Zwolennicy OA popierają wykorzystanie licencji CC, czyli Creative Commons, gdzie autor artykułu może zdecydować na jakich zasadach umożliwia wydawcy opublikowanie  pracy. Tym samym ma większą kontrolę do późniejszych losów publikacji. Dotychczas w wielu przypadkach podpisywana pomiędzy autorem a wydawnictwem umowa dotyczyła przekazania wszystkich praw materialnych. Artykuły staną się dostępne dla programów - antyplagiatorów, co pozwoli na podniesienie unikalności prac i wykrycie oszustów.

 

OA - dźwignią kariery naukowej

 

Publikacja artykułów w systemie OA to przede wszystkim wiele korzyści dla naukowców, którzy zwiększają grono odbiorców swoich prac. Analizy statystyczne dowodzą, że prace publikowane w systemie OA są znacznie częściej cytowane, w przypadku biologii o 35%, zaś w przypadku fizyki nawet do 250%. Przekłada się to bezpośrednio na ocenę parametryczną naukowców, jednostek które reprezentują oraz uczelni,jJednocześnie podnosząc prestiż. Dodatkowo, znacznie wpływają na dostępność prac naukowych w krajach rozwijających się. W państwach takich jak Turcja, Brazylia czy Chile wzrost cytowań wyniósł nawet 20-25%. Oprócz tego, autorzy artykułów OA zachowują kontrolę procesu dystrybucji, co umożliwia opublikowanie artykułu nie tylko przez wydawnictwo, ale również na stronie uczelni, zakładu/katedry, bądź też na prywatnych stronach autorów przyczyniając się tym samym do wzrostu liczby cytowań i powiększenia grona odbiorców.

 

Opinia eksperta 

 

O wypowiedź na temat Open Access poprosiliśmy dr. Emanuela Kulczyckiego z Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, filozofa i komunikologa, prowadzącego blog – „Warsztat badacza” (www.ekulczycki.pl):

Kiedy mówimy o otwartym dostępie do publikacji naukowych, który jest jednym z obszarów Otwartej Nauki, wówczas wydaje nam się, że mamy do czynienia z jakimś nowym trendem, modą, która pojawiła się kilka lat temu. W rzeczywistości jest to przywracanie pierwotnej idei, która leżała u podstaw nowożytnej nauki. Chodzi po prostu o to, że nauka nie funkcjonuje bez swobodnego obiegu myśli, koncepcji i krytyki. A ten został zahamowany wraz z przejęciem roli badaczy, towarzystw naukowych przez wielkie domy wydawnicze. Ma to oczywiście swoje dobre i złe strony – te drugie jednak zaczęły dotkliwie doskwierać środowisku naukowemu pod koniec ubiegłego wieku. To natomiast – połączone z technologiczną możliwością wdrożenia idei otwartego dostępu – spowodowało, że naukowcy zaczęli coraz częściej dbać o to, aby ich praca była powszechnie i za darmo dostępna dla czytelników. Otwarty dostęp to jednak, nie tylko dostęp, ale również możliwość późniejszego wykorzystania i przetworzenia (re-use). Kluczową zaletą takiego upowszechniania jest swobodny obieg koncepcji naukowych, pomysłów oraz możliwość weryfikacji efektów naukowych. Czy są jakieś zagrożenia? Oczywiście, tak jak w każdej działalności, w której pojawiają się ogromne koszty i zyski: powstaje wiele wydawnictw, które wykorzystuje ideę open access tylko do zarabiania – bez dbania o jakość publikacji. Nie można jednakże zapominać, że forma dostępu do publikacji w żaden sposób nie łączy się z jakością publikacji.

Dziękuję za opinię.

KOMENTARZE
Newsletter