- Zaprojektowane urządzenie stanowi szybką i niedrogą metodę, umożliwiającą wykrywanie w szpitalach szczepów bakterii, będących zagrożeniem dla pacjentów, szczególnie osób starszych - informuje w przesłanym komunikacie Uniwersytet w Maastricht.
Głównym twórcą urządzenia jest Bart van Grinsven - fizyk oraz adiunkt programu naukowego Uniwersytetu w Maastricht. W jego zespole znalazła się także Polka - Aleksandra Kordek.
- Zaprojektowane urządzenie przewyższa dotychczasowe platformy wykrywania bakterii pod względem wydajności, wrażliwości i ceny. Połączenie heat-transfer method (HTM) i surface imprinted polymers (SIPs) jest nadzwyczajnie pomysłowe i wierzę, że może zrewolucjonizować technologię używaną do wykrywania bakterii wykorzystywaną w badaniach i medycynie. Naszym celem jest zbudowanie narzędzia do wykrywania i identyfikacji bakterii, które zapewni wynik w 15 minut - wyjaśnia absolwentka Uniwersytetu w Maastricht Aleksandra Kordek.
Na razie czujnik potrafi zidentyfikować dwa szczepy bakterii: Escherichia coli i Staphylococcus aureus (gronkowca złocistego). Będzie też rozróżniał między żywymi a martwymi bakteriami. W przyszłości identyfikowanych szczepów ma być aż dziewięć. Kordek zastrzega jednak, że szybkość identyfikacji będzie zależała od rodzaju pomiaru i od samej bakterii.
Jak przekonuje Uniwersytet w Maastricht, zaletą urządzenia jest jego mobilność. Dzięki temu aparat może być wykorzystywany w każdym otoczeniu, zarówno w salach operacyjnych, jak i punktach intensywnej opieki medycznej. Aby urządzenie można było wykorzystać np. w szpitalu, próbki muszą być pobrane z danej powierzchni szpitalnej i przeniesione do komory pomiarowej, zawierającej - zaprojektowany przez naukowców sensor. - Nasza metoda wymaga niewiele oprzyrządowania, a otrzymane dane są łatwe do odczytania - wyjaśnia Aleksandra Kordek.
Stosowanie aparatu przez szpitale ograniczy konieczność przeprowadzania badań laboratoryjnych, co daje możliwość natychmiastowego diagnozowania poszczególnych przypadków infekcji bakteryjnych. - Podobnie jak inne tzw. przyłóżkowe metody badań pacjentów, przenośny aparat pozwala na podjęcie szybkich i właściwie ukierunkowanych działań mających na celu zapobieganie rozprzestrzenianiu się źródła zakażenia - informuje uczelnia.
- Chociaż wyniki są bardzo obiecujące, to jest też szereg kwestii, takich jak powtarzalność wyników i czułość urządzenia, które trzeba rozwiązać, aby przełożyć naszą wiedzę narzędzie nadające się do użytku" - zastrzega rozmówczyni.
Pełna wersja urządzenia ma być gotowa za cztery lata.
Informację o opracowaniu urządzenia opublikowało pismo Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego ”ACS Sensors”.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
KOMENTARZE