Potrzeba solidarności

SARS-CoV-2 (wcześniej 2019-nCoV) pojawił się najpierw w chińskim mieście Wuhan, zamieszkiwanym przez 11 milionów ludzi. Pierwsze doniesienia o nowym typie wirusa pojawiły się już w grudniu, jednak epidemia przybrała na sile po Nowym Roku. Wirus rozprzestrzenia się w szybkim tempie, a okres jego wylęgania może trwać 14 dni (choć chińscy naukowcy alarmują, że czas ten może być dłuższy). Najczęstsze objawy zarażenia to wysoka gorączka i kaszel. Choć część badaczy uspokaja, że wskaźnik śmiertelności jest stosunkowo niski, dane płynące z Chin nie uspokajają. Tym bardziej że wirus pojawił się już w 25 krajach świata. I choć liczba przypadków w skali globu nie jest jeszcze wielka, niekontrolowane rozprzestrzenianie się wirusa może okazać się iskrą, od której zacznie się potężny pożar. Tedros Adhanom Ghebreyesus, dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia, inaugurując w Genewie spotkanie poświęcone sposobom walki z wirusem, wezwał świat nauki do solidarności w odniesieniu do dzielenia się danymi dotyczącymi nowej choroby. Nad lekiem na koronawirusa pracują naukowcy pod niemal każdą szerokością geograficzną. Poszukiwane są zarówno szczepionki dla zdrowych, jak i leki, które mogłyby pomóc chorym. W Chinach udostępniono śledzącą aplikację mobilną, która informuje użytkowników, czy znaleźli się w pobliżu chorego na koronawirusa.

Puste ulice

Chiny, będące jedną z największych gospodarek świata, nie są w stanie uniknąć wpływu koronawirusa na ekonomię kraju. Wuhan, stolica prowincji Hubei, to ważny ośrodek handlowy. Dziś ulice zamkniętego miasta świecą pustkami. W wielu miastach wprowadzono ograniczenia w poruszaniu się. Wpływ wirusa odczuwają wszystkie sektory, od handlu, przez turystykę, po nieruchomości. Swoje przedstawicielstwa zamknęły w Chinach największe zagraniczne firmy. Nieczynnych do odwołania jest ponad 500 fabryk znajdujących się w okolicy Wuhan. Jak prognozuje bank JP Morgan, PKB Chin może w pierwszym kwartale br. wzrosnąć tylko o 4,9% (pierwotnie prognozowano 5,7% wzrost). Ceny ropy, w związku ze zmniejszonym zapotrzebowaniem w Chinach, spadły w styczniu o 20%. Jak podaje Time, dzienne zużycie ropy naftowej spadło w Chinach o 20%, co odpowiada łącznej konsumpcji Wielkiej Brytanii i Włoch. Spadły także ceny metali i innych materiałów budowlanych. Zamknięte fabryki to brak dostaw, od których uzależnione jest działanie tysięcy zagranicznych firm. W związku z brakiem części Hyundai wstrzymał produkcję w Korei Południowej. Część największych chińskich firm technologicznych (Alibaba, Meituan) przedłużyło przerwę świąteczną co najmniej do 16 lutego. Straty gospodarcze będą tym bardziej dotkliwe, im dłużej potrwa walka z wirusem. A końca epidemii nikt nie jest w stanie przewidzieć.

Szansa dla LifeScience

Mówi się, że największą ceną, jaką zapłacą Chiny w związku z epidemią, jest nie spadek PKB, a utrata reputacji jako wiarygodnego partnera handlowego. Być może dlatego nowy koronawirus może wpłynąć pozytywnie na rozwój branż biotechnologicznej i ochrony zdrowia w Państwie Środka. Chinom będzie zależało, by podobna epidemia nie miała już miejsca, w czym może pomóc zwiększenie (i tak imponujących) nakładów na sektor LifeScience. Dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia podkreśla jednak, że mimo podejmowanych wysiłków, wyprodukowanie skutecznej na koronawirusa szczepionki może zająć nawet 18 miesięcy. Tymczasem, zdaniem ekspertów obradujących w Genewie, jeśli wirus wymknie się spod kontroli, może dotknąć od 60 do 80% światowej populacji. Dlatego potrzebne jest natychmiastowe działanie i solidarność biotechnologicznych graczy. Zdecydowana walka z koronawirusem, choć nie należy do najłatwiejszych, jest niezbędna, by powstrzymać jego rozprzestrzenianie. I by uniknąć potencjalnych katastrofalnych skutków, nie tylko dla Chin, ale dla całego świata.