"Co tam twoje fakultety"
Do tej pory, „niepłodność” w myśl standardów WHO, rozumiana była jako niezdolność do zajścia w ciąże po upływie minimum 12 miesięcy od podjęcia współżycia bez stosowania środków uniemożliwiających zapłodnienie. Nowe standardy wskazują, że za „niepłodność” uznawana będzie już sama niezdolność do znalezienia odpowiedniego partnera seksualnego lub brak relacji seksualnych, które mogłyby skutkować zajściem w ciążę.
Światowa Organizacja Zdrowia ustala światowe standardy w dziedzinie zdrowia, a jej orzeczenia mogą mieć wpływ na National Health Service (NHS), aby ta zmieniła swoją politykę ws. dostępu do zapłodnienia metodą in vitro. Eksperci w zakresie prawa stwierdzają, że nowa definicja, która zostanie rozesłana do wszystkich ministrów zdrowia, może wymusić zmiany legislacyjne w zakresie dostępu do komercyjnej surogacji.
Autor artykułu wskazuje jednakże, że kontrowersyjne z etycznego punktu wiedzenia orzeczenie WHO może zostać spotkać się z zarzutem o przekroczenie uprawnień – ingerowanie w sferę spraw społecznych, wykraczającą poza kwestie medyczne.
„Co się dzieje? No o co chodzi? Przecież miało być tak pięknie…”
Jeśli nowe regulacje zostaną zaakceptowane będzie to oznaczać zrównanie praw w dostępie do metod sztucznie wspomaganej prokreacji (tj. in vitro), par homoseksualnych i heteroseksualnych, zakwalifikowanych ze względu na wskazania medyczne. Jeden z autorów nowych standardów – dr David Adamson, określa próbę wprowadzenia zmian jako „wielką szansę” dla wszystkich niezależnie od stanu cywilnego i orientacji seksualnej na posiadanie potomstwa.
Inni nazywają tę „wielką zmianę” – „absurdalnym nonsensem” argumentując, że niepłodne pary mogą stracić szansę na dziecko. Zgodnie z obowiązującą obecnie polityką NHS, program leczenia niepłodności finansowany jest wyłącznie w przypadku par, u których stwierdzono niewyjaśnioną z medycznego punktu widzenia niepłodność oraz u których próby zapłodnienia innymi metodami zawiodły.
Inne standardy, opracowane przez National Institute for Health and Care Excellence (Nice) zalecają, aby kobiety poniżej 42 r.ż. miały dostęp do trzech pełnych cykli in vitro, także tych, które pozostają w związkach jednopłciowych oraz w sytuacji, kiedy próby leczenia finansowanego z środków prywatnych zawiodły.
„Wyginęli? Przecież to nie były mamuty!”
W Polsce od lat trwają dyskusje nad prawnym uregulowaniem przeprowadzania zabiegów zapłodnienia in vitro, jednak brak w tej sprawie wiążącego rozstrzygnięcia, choć od ponad dwóch lat funkcjonuje „Program Leczenia Niepłodności Metodą Zapłodnienia Pozaustrojowego na lata 2013 – 2016”, finansowany z środków publicznych.
Zgodnie z badaniami opinii publicznej przeprowadzonymi przez CBOS, poziom poparcia dla tej metody zmieniał się w Polsce w zależności od przebiegu debaty publicznej. Od ok. dwudziestu lat, większość społeczeństwa opowiada się za dostępnością tej techniki, zwłaszcza dla małżeństw niemogących mieć dzieci, a także osób niepłodnych, żyjących w stałych związkach pozamałżeńskich. Ok. 44% badanych skłania się do udostępnienia możliwości skorzystania z metody in vitro również kobietom, które nie posiadają stałego partnera. Badanie nie uwzględniło pytania dotyczącego osób homoseksualnych czy też sytuacji, w której to samotny mężczyzna (lub nieposiadający stałej partnerki) mógłby być dopuszczony do wspomnianej procedury.
Czy polskie społeczeństwo byłoby gotowe na tak bardzo rozszerzone „standardy” dopuszczalności stosowania metod sztucznego zapłodnienia?
Jest rok 2044. Ostatni dwaj przedstawiciele płci... Ostatnie dwie przedstawicielki płci...
Akcja stop!
Czy zmiany definicyjne forsowane przez WHO mogą doprowadzić nas do rzeczywistości z filmu Juliusza Machulskiego "Seksmisja"? Raczej nie, ponieważ poza Seksmisją istniał inny świat...
Zofia Szafrańska-Czajka
Redaktor prowadząca dział Bioetyka
KOMENTARZE