Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Instytut badawczy zwabia młodych, dynamicznych naukowców z powrotem do Polski
08.06.2006
Wyjazd za granicę jest często kuszący dla młodych, utalentowanych i ambitnych naukowców, którzy czują, że nie mogą dalej rozwijać swojej kariery zawodowej w rodzinnym kraju.
Zaoferowanie młodym naukowcom możliwości i odpowiedzialnych stanowisk w ojczyźnie stanowi sposób na przeciwdziałanie drenażowi mózgów. Tak właśnie postępuje Międzynarodowy Instytut Biologii Molekularnej i Komórkowej (MIBMiK) w Warszawie. I już uzyskuje efekty.

- Warto inwestować w młodych ludzi i zapewnić im niezależną pozycję. Wówczas szybko osiągają sukcesy w nauce i zdobywają kontrakty - powiedział w rozmowie z serwisem CORDIS profesor Jacek Kuźnicki, dyrektor Instytutu. Jak wyjaśnił dyrektor, Instytut jest wyjątkowy pod wieloma względami: nie oferuje stałego zatrudnienia, lecz kontrakty oparte na systematycznej ocenie, od szefów laboratoriów nie wymaga habilitacji (która jest niezbędna w Polsce i w wielu innych krajach do uzyskania tytułu profesora) oraz ma międzynarodowy charakter. Ponadto bardzo wysoki odsetek młodych naukowców kieruje w nim zespołami badawczymi. MIBMiK obejmuje osiem grup badawczych zajmujących się różnymi aspektami biologii molekularnej i komórkowej oraz biomedycyny. Wszyscy szefowie laboratoriów wybierani są w drodze międzynarodowego konkursu nadzorowanego przez niezależny, międzynarodowy komitet doradczy. Zwycięzcy konkursu uzyskują pięcioletni profesorski kontrakt badawczy bez formalnego obowiązku prowadzenia działalności dydaktycznej. Otrzymują wyposażone laboratorium i pomieszczenia biurowe wraz z dwoma stanowiskami dla pracowników laboratoryjnych, a także dostęp do wszystkich urządzeń i obiektów laboratoryjnych Instytutu. Korzystają także z obsługi administracyjnej, w tym pomocy biura ds. grantów. Koszty operacyjne projektu nie są pokrywane. Od szefów laboratorium oczekuje się także zdobycia zewnętrznych środków na badania i zatrudnienie dodatkowych członków zespołu. Działalność każdego laboratorium oceniają w odstępach trzyletnich niezależni eksperci wyznaczeni przez komitet doradczy. Jeśli ocena wypadnie pomyślnie, naukowcowi proponuje się przedłużenie kontraktu na kolejne trzy lata. W przeciwnym wypadku laboratorium kończy swoją działalność. Jak dotąd Instytut osiągał spore sukcesy. Obecnie zatrudnia 64 pracowników, a liczba artykułów opublikowanych od 2000 r. przekroczyła 200. Zdaniem profesora Kuźnickiego wzrasta również liczba bardzo dobrych publikacji - 38 artykułów ukazało się w prestiżowym czasopiśmie "Journal of Biological Chemistry". MIBMiK zdobywa także coraz większą liczbę grantów badawczych, między innymi w ramach siedmiu projektów unijnych w piątym programie ramowym (5. PR) i sześciu projektów w 6. PR. Wszystko wskazuje na to, że - jak utrzymuje dyrektor Instytutu - placówka odnosi olbrzymie sukcesy. Co jednak myślą sami naukowcy? Dr Janusz Bujnicki ma 30 lat i do tej pory pozyskał finansowanie wystarczające do stworzenia ponad 20-osobowego zespołu badawczego. Ponadto zaoferowano mu posadę starszego asystenta ds. badań w Instytucie, więc powrócił z USA do Polski, aby zakończyć pracę nad doktoratem. Dr Bujnicki wymienił trzy czynniki, które przyczyniły się do podjęcia decyzji o pracy w MIBMiK: - Mówiono, że Instytut jest wyjątkową polską placówką, która chętnie zatrudnia młode i dynamiczne osoby. Po drugie, zaoferowano mi wynagrodzenie, co prawda niższe od tego, którego otrzymywałem w USA, ale znacznie wyższe od pensji pracownika ze stopniem doktora na normalnym uniwersytecie w Polsce. Po trzecie, zaproponowano mi niezależną pozycję, jaką mają doktorzy, choć jeszcze nie uzyskałem tego tytułu. Wiedziałem, że w Polsce bardzo trudno jest uzyskać jakikolwiek etat badawczy i byłem przekonany, że taka okazja już się więcej nie powtórzy. Przyjąłem więc tę ofertę i uważam, że podjąłem jedną z najlepszych decyzji w moim życiu. W 2002 r. dr Bujnicki został szefem zespołu, kierując Laboratorium Bioinfomatyki i Inżynierii Białek. Nadal pozostaje wierny Instytutowi i polskiej nauce. - Wciąż tu pracuję, ponieważ nadal uważam, że Instytut jest nieporównywalny z żadną inną placówka badawczą w Polsce (a być może w całej Europie Środkowo-Wschodniej) pod względem organizacji, ale i atmosfery. Myślę też, że przebywając w Polsce mogę coś zmienić. Dr Marta Miączyńska to kolejna utalentowana osoba, którą Instytut ściągnął do Polski z zagranicy. - Zdecydowałam się powrócić do Polski, ponieważ Instytut to w naszym kraju instytucja wyjątkowa. Gdyby nie zaoferowane stanowisko, nie powróciłabym do kraju, nie rozważałam bowiem żadnej innej pracy w Polsce - powiedziała w rozmowie z serwisem CORDIS. Jej poprzednie trzy miejsca pracy znajdowały się w Austrii i Niemczech, jednak pomysł stworzenia od początku laboratorium biologii komórkowej wydał się jej pociągający, zatem w 2005 r. objęła posadę szefa laboratorium. Dr Bujnicki uważa, że dla młodych naukowców należy zrobić znacznie więcej. Zna inne krajowe i międzynarodowe programy, których zadaniem jest zachęcenie młodych i dynamicznych naukowców do powrotu do kraju rodzinnego, jednak twierdzi, że brakuje pieniędzy na utrzymanie wsparcia po wykorzystaniu dotacji na uruchomienie przedsięwzięcia. - Jestem przekonany, iż byłoby znacznie lepiej, gdyby środki obecnie wykorzystywane na uruchamianie laboratoriów zostały przeznaczone na odnowienie konkursowych grantów dla tych młodych szefów zespołów, którzy wykazali się w pierwszych kilku latach wybitnymi umiejętnościami, ale nadal ich pozycja nie jest na tyle ustabilizowana, aby móc zagwarantować środki na utrzymanie zespołu - ocenia. Podkreśla ponadto, że pomoc powinna wykraczać poza samo finansowanie. Kluczem do pomyślnej kariery zawodowej jest wsparcie w osobie dobrego opiekuna naukowego - uważa dr Bujnicki. Jest nim "doświadczony naukowiec, który wskaże możliwości i ostrzeże przed niebezpieczeństwami oraz podzieli się wiedzą, którą nabywa się wraz z doświadczeniem". Do chwili rozpoczęcia pracy w MIBMiK dr Bujnicki nie miał swojego mentora. Teraz zaś próbuje przekazać część zdobytej wiedzy mniej doświadczonym członkom zespołu, "spośród których wielu marzy oczywiście o osiągnięciu sukcesu w karierze naukowej, do czego mam nadzieję, będę mógł ich przygotować". Ciągła ocena jest dla Instytutu oczywistą zaletą - dla dyrektorów oznacza bowiem pewność, że pracują dla nich naprawdę najlepsi z najlepszych. Co jednak uważają sami naukowcy? System z pewnością wprowadza poczucie niepewności? Profesor Kuźnicki przyznaje, że Instytut nie dostaje wielu aplikacji od doświadczonych naukowców, zaś młodsi naukowcy, których zniechęcają systematyczne oceny, zwykle pracują w zespołach młodych badaczy w innych miejscach. - Wystarcza im sam szyld - stwierdza. Także dwóch innych badaczy, z którymi kontaktował się serwis CORDIS wyrażało bardzo pozytywną opinię o systemie. - Oczywiście z osobistego punktu widzenia posiadanie stałego stanowiska wniosłoby większe poczucie bezpieczeństwa, ja jednak wolę taki system oceny według kwalifikacji z wykorzystaniem jasnych reguł niż niejasne, spotykane czasami w innych miejscach, systemy awansu, w których rolę odgrywają indywidualne koneksje i względy pozanaukowe - mówi dr Miączyńska. Dr Bujnicki wyraża się o ocenach jeszcze bardziej przychylnie: - W ogóle mnie nie niepokoi brak poczucia bezpieczeństwa. W rzeczywistości jestem zaniepokojony faktem, iż typowe europejskie podejście koncentruje się bardziej na poczuciu bezpieczeństwa niż na jakości pracy. Uważam, że taka postawa jest główną przyczyną powiększającej się luki w jakości i ilości prowadzonych badań między USA a UE - mówi. Charakteryzuje wspomniane zasady jako "surowe, ale przejrzyste" i dodaje: - Lubię wyzwania i odpowiedzialność. Doceniam fakt, że w konsekwencji mam możliwość współpracy z niektórymi spośród najlepszych naukowców w tym kraju. Oprócz naukowców urodzonych w Polsce, w laboratoriach MIBMiK pracuje pewna liczba badaczy zagranicznych. Profesor Kuźnicki przyznaje, iż trudno ocenić, jak dobrze znany jest Instytut poza granicami Polski oraz dodaje, że nasz kraj musi jeszcze się trochę napracować, zanim naukowcy uwzględnią go na liście preferowanych miejsc prowadzenia badań. Jednak jego wizja przyszłości jest optymistyczna. - W zachodniej Europie Polska nie jest na razie postrzegana jako atrakcyjne miejsce rozwoju kariery naukowej. Ale liczę, że to się zmieni.

Źródło: CORDIS

KOMENTARZE
Newsletter