Fot. David Paul Morris/Bloomberg
Wartość farmaceutyku z pewnością podbiła uzyskana w kwietniu br. certyfikacja amerykańskiej Agencji Żywności i Leków (FDA), która pozwala na jego stosowanie w leczeniu trudnych i agresywnych postaci raka piersi, w tym potrójnie negatywnego raka piersi z przerzutami, dotykającego co piątą pacjentkę z guzem piersi.
Gilead poinformowało, że zamierza ogłosić wezwanie na sprzedaż pozostających w obrocie akcji przejętej spółki za cenę 88 dol. za sztukę, co warunkuje premię w wysokości 108 proc. względem ceny zamknięcia z dnia 11 września br. (kurs 42,25 dol. za akcję). Transakcja ma zostać zrealizowana w ostatnim kwartale roku – większa część (15 mld dol.) zostanie uiszczona w gotówce, a pozostałe 6 mld dol. będzie pochodziło ze sprzedaży długu. To zdecydowanie największe w ostatnim czasie przejęcie amerykańskiego giganta w tej dziedzinie – do tej pory najwyższa wartość wynosiła niespełna 5 mld dol. za Forty Seven, producenta eksperymentalnego leku na białaczkę.
Gilead stara się budować silne i zdywersyfikowane portfolio leków onkologicznych, zaś najnowszy nabytek ma być jeszcze badany również pod kątem innych zastosowań przeciwnowotworowych, jak zapewnia prezes spółki Daniel O'Day. Trodelvy to przykład leku z grupy tzw. ADC (ang. antibody-drug conjugate), terapii celowanej w guza, wytwarzającej cytotoksyny (toksyny działające na określone komórki organizmu) nawet 10 tysięcy razy silniejsze od standardowej chemioterapii, a przy tym minimalizującej uszkodzenia zdrowych tkanek. W przyszłym roku firma ma złożyć wniosek o rejestrację Trodelvy w Europie.
KOMENTARZE