Sen to nie tylko przyjemność…
Zacznijmy jednak od początku - już w 2012 roku okazało się, że wydłużenie snu może znacząco wpływać na redukcję stopnia wrażliwości na ból. American Academy of Sleep Medicine przebadała wtedy grupę zdrowych, dorosłych osób wykazujących przeciętna wrażliwość na ból. Poprzez zwiększenie ilości snu o blisko 2 godziny na dobę udało się u nich nie tylko zwiększyć pobudliwość i uwagę, co dość oczywiste. Okazało się również, że ich tolerancja na ból wzrosła o około 25%.
Badania w tym zakresie są kontynuowane po dziś dzień. Najnowsze doniesienia American Pain Society potwierdzają, że polepszenie jakości snu to znaczne korzyści dla organizmu. Również ulga w odczuwaniu bólu. Poprzez analizę zachowań pacjentów chorujących na zwyrodnieniową chorobę stawów udało się wykazać związek zaburzeń snu z reakcją na ból. Ich nasilenie było wprost proporcjonalne. Ponadto potencjalne zwiększenie progu bólu okazywało się niemożliwe u pacjentów cierpiących na problemy z zasypianiem.
Co dalej?
To oczywiste, że ilość i jakość snu wpływają na stopień naszego samopoczucia. To z kolei oddziałuje na nasze ogólne funkcjonowanie, a więc i na sposób w jaki reagujemy na ból. Ale co z innymi aspektami naszego życia? Czy są jakieś sposoby, by nieco ulżyć sobie w bólu? Zawsze wydawało się, że stopień reakcji na niego to coś, co jest na dobre definiowane w momencie naszego urodzenia. W 2014 po raz pierwszy udało się udowodnić, że to nieprawda. Może on ulegać modyfikacji. A to wszystko dzięki epigenetyce.
Bliźnięta jednojajowe mają w stu procentach identyczny materiał genetyczny. Były one zatem idealnym modelem do badania wpływu czynników pozagenetycznych na procesy związane z bólem. Wszystkie różnice w jego odczuwaniu pomiędzy parami bliźniąt wynikały bowiem z czynników środowiskowych, czy też różnic w sposobie ich życia. Ogółem mówiąc- czynników epigenetycznych. 25 par bliźniąt jednojajowych zostało zanalizowanych w odniesieniu do ich wrażliwości na ból wynikający z poparzenia. Poszczególne osoby zdefiniowały swój próg bólu. Następnie uczeni przeanalizowali ich materiał genetyczny. Poprzez zsekwencjonowanie DNA poszczególnych osób uczeni zidentyfikowali ponad pięć milionów epigenetycznych wskaźników w obrębie całego genomu. Okazało się, że są duże różnice pomiędzy poszczególnymi osobami. Udało się również odkryć modyfikacje chemiczne w obrębie 9 genów zaangażowanych w proces wrażliwości na ból. Geny te ulegały odmiennej ekspresji u poszczególnych osób z kolejnych par bliźniąt. Największe różnice były obserwowane w obrębie genie TRPA1. Nie było to niczym zaskakującym, bowiem to już wcześniej łączony z procesem bólu gen, znany jako target terapeutyczny rozmaitych leków. Jednak to dopiero Dr Jordana Bell wraz ze współpracownikami wykazali, że można go modyfikować epigenetycznie.
Czy to pomoże uśmierzyć ból?
Cechy epigenetyczne to właściwości determinowane przez czynniki pozagenowe. O ile zawsze wydawało się, że próg odczuwania bólu do nich nie należy, ostatnio dużo zmieniło się w tej kwestii. Może mieć to także znaczący wpływ na radzenie sobie z bólem. Naukowcy mają teraz spore pole do popisu i przyświecający im cel- wynaleźć nowe metody leczenia bólu w oparciu o modyfikowanie odpowiednich genów metodą epigenetyczną. Tim Spector, Profesor Epidemiologii Genetycznej w King's College w Londynie przedstawia epigenetykę jako możliwość celowej regulacji ekspresji genów na zasadzie ich prostego włączania i wyłączania. Dr Jordana Bell z Departamentu Twin Research & Genetic Epidemiology dodaje, że potencjał epigenetycznej regulacji genów odpowiedzialnych za ból jest bardzo ekscytujący. Potwierdza, że stwarza to możliwość wynalezienia nowych, efektywniejszych od obecnie dostępnych, sposobów leczenia pacjentów cierpiących na chroniczne bóle.
KOMENTARZE