Liczne badania pokazują, że sól wpływa na skrócenie telomerów – fragmentów chromosomów, odpowiadających za ochronę komórek naszego organizmu przed uszkodzeniem. Im krótsze telomery, tym komórki szybciej ulegają starzeniu. Co grozi nam w przypadku nadmiaru soli? Oczywiście nadciśnienie, a co za tym idzie choroby nerek czy zaburzenia metaboliczne. Efektem niekorzystnego działania soli na układ pokarmowy są: zgaga, odbijanie, a także uszkodzenie górnego odcinka przewodu pokarmowego. Co więcej, spożywane słone pokarmy zwiększają ryzyko choroby wrzodowej żołądka oraz dwunastnicy. Zaburzona zostaje również równowaga hormonalna i elektrolitowa. Objawy? Zawroty głowy, skurcze mięśni, spowolnione reakcje, poczucie zdezorientowania, a czasem nawet symptomy depresji. Udowodniono także, że chlorek sodu odpowiada za powstawanie chorób autoimmunologicznych i rozwój reakcji zapalnej. Jak to się dzieje? Sól przekształca zdrowe komórki w chorobotwórcze i w efekcie doprowadza do eskalacji reakcji immunologicznej. Amerykańscy naukowcy zasugerowali także, że nadmiar soli w diecie dzieci może mieć wpływ na opóźnienie dojrzewania.
Jest jednak pewna grupa, która może sobie pozwolić na więcej NaCl w diecie – to sportowcy i osoby ciężko pracujące fizycznie. Intensywny wysiłek powoduje, że tracimy spore ilości sodu z potem, wówczas istnieje potrzeba uzupełnienia niedoborów tego pierwiastka.
Jaka sól jest zatem dla nas najzdrowsza – ta, którą zwykle wsypujemy do solniczek, morska czy himalajska? Tak naprawdę różnica dla naszego organizmu jest niewielka, a nasz portfel może na tym ucierpieć. Co w takim razie możemy zrobić? Ograniczyć ilość przetworzonego jedzenia! Zdecydowanie lepiej przygotowywać posiłki samemu – wtedy dokładnie wiemy, ile posolić do smaku. Można także poszukać NaCl o obniżonej zawartości sodu, najlepiej jednak nie solić w ogóle, a potrawy doprawiać ziołami. Co najważniejsze, pamiętajmy, że kluczem do zdrowia jest umiar.
KOMENTARZE