Czy stosowanie kremów ma w ogóle sens? Czy przemysł kosmetyczny nas oszukuje? Takie pytania mogą się nasunąć podczas lektury wyników badania przeprowadzonego przez naukowców z University of Bath. Z analiz wynika, że stosowane w preparatach pielęgnacyjnych nanocząsteczki nie wnikają w głąb skóry. Ba, nie są nawet w stanie pokonać bariery warstwy rogowej naskórka. Czy więc mamy rzucić w kąt wszelkie kosmetyki? Niekoniecznie.
Nanocząsteczki, np. liposomy, stosowane są w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym do transportowania aktywnych składników. Jak w rzeczywistości wygląda ich skuteczność? Takie pytanie zadali sobie specjaliści z University of Bath, którzy zbadali za pomocą mikroskopu konfokalnego przenikalność nanocząsteczek o rozmiarach od 20 do 200 nanometrów. Okazało się, że nawet najmniejsze z molekuł nie zdołały pokonać najbardziej zewnętrznej warstwy skóry, czyli stratum corneum. Wchłanialność nie poprawiała się nawet wtedy, gdy warstwy naskórka były częściowo „zrywane” za pomocą specjalnej lepkiej taśmy.
Z analiz wynika więc, że informacje o skuteczności kremów z nanocząsteczkami możemy włożyć między bajki. Jest i pozytywny efekt badań: potwierdzono, że skóra doskonale spełnia swoją rolę, a rolą tą jest ochrona przed szkodliwymi substancjami, które mogłyby przenikać do organizmu, oraz zatrzymywanie "uciekającej" wilgoci. Najważniejsze pytanie jednak brzmi: czy w takim razie uzasadnione jest stosowanie kosmetyków? Czy może obietnice składane przez producentów są bez pokrycia? Na pytania te odpowiedział portalowi Biotechnologia.pl autor badań – prof. Richard Guy.
„Kosmetyczne formulacje, takie jak kremy, zawierają mnóstwo różnych składników. Niektóre z nich to są niewielkie cząstki o niskiej masie molekularnej, jak np. witamina D czy retinol, i one mogą być bez problemu pochłaniane przez skórę. Z drugiej strony jednak innymi składnikami mogą być właśnie nanocząsteczki (np. dwutlenek tytanu stosowany w kremach przeciwsłonecznych czy liposomy). Te molekuły nie mogą przenikać przez nienaruszoną skórę, ponieważ są po prostu zbyt duże i nie są w stanie pokonać stratum corneum. Warto jednak zaznaczyć, że niektóre z nich zbudowane są ze znacznej ilości mniejszych molekuł. W takim przypadku jest możliwa sytuacja, że podczas wmasowywania kosmetyku w skórę molekuły te rozbijają się na mniejsze cząstki. Kiedy już tak się stanie, aktywna substancja w nich zawarta może być uwolniona i wchłonięta przez skórę. Trzeba jednak zwrócić uwagę na to, że cząstki te nie przenoszą substancji czynnej w głąb skóry, lecz pełnią funkcję „zbiornika”, z którego składniki uwalniają się, gdy kosmetyk jest zaaplikowany na ciało” – wyjaśnia prof. Richard Guy.
„Kremy i inne preparaty oczywiście mogą poprawiać wygląd skóry. Nie potrzebują jednak do tego nanocząsteczek” – podsumowuje specjalista, rozwiewając nieco wątpliwości.
Źródło: www.bath.ac.uk i korespondencja własna
Zdjęcie: www.flickr.com/photos/joandrejohansen/4923735781
Małgorzata Przybyłowicz
KOMENTARZE