Stopy – najważniejszy element naszego układu ruchu, niosą nas przez całe życie. Niestety, żyjąc w ciągłym biegu zapominamy o nich bagatelizując ich potrzeby, zaniedbując odpowiednią profilaktykę, nieraz nawet zwyczajną pielęgnację, a przecież gdyby nie one, nie moglibyśmy się poruszać, tańczyć, biegać oraz skakać. Chore stopy oznaczają ból i niemożność poruszania się. Zapobieganie chorobom stóp (również ich leczeniem) powinno należeć do specjalistów w tej dziedzinie, czyli podologów.
Rozmowa z dyp. podolog Magdaleną Hafezi-Chojecka, z Centrum Podologicznego na Zdrowiu.
Fot. dyp. podolog Magdalena Hafezi-Chojecka
Podolog to zawód w Polsce jeszcze nie istniejący. Jednak wiele uczelni kosmetycznych podejmuje próby kształcenia w specjalności lub specjalizacji podologia.
Podologia zajmuje się badaniem wad, deformacji, chorób stóp i podudzi. Pomaga często rozpoznać przyczyny innych chorób układu ruchu, nieraz i całego organizmu. Nazwa pochodzi od greckiego PODOS - stopa i LOGOS - nauka.
Znaczną część swojego życia każdy z nas spędza w pozycji pionowej, opierając ciężar ciała na stopach. Prekursor podologii, Gense zwykł powtarzać: "Od małego dziecka do dorosłego człowieka stan stóp odzwierciedla funkcjonowanie całego organizmu. Dlatego trzeba o nie dbać i w razie potrzeby leczyć, jak każdy inny organ. A może nawet więcej, jako że to one są naszą podporą od chwili, gdy przestajemy raczkować i odkrywamy, że poruszanie się na nogach daje nam dużo więcej satysfakcji i możliwości".
Zaangażowana grupa ludzi z różnych branż tworzy Polskie Towarzystwo Podologiczne, którego głównym celem jest doprowadzenie do zarejestrowania zawodu podologa na terenie naszego kraju.
Od kilku miesięcy zbierają podpisy pod petycją w sprawie utworzenia zawodu podologa oraz złożenie wniosku w Ministerstwie w celu rozpatrzenia tej decyzji.
M.J:Czy w Centrum Podologicznym na Zdrowiu są zbierane podpisy pod petycją PTP?
MHCH: Tak, zaangażowany jest w to cały zespół pracowników. Spotykamy się z ogromnym zainteresowaniem petycją wśród pacjentów, jak i uczestników naszych szkoleń podologicznych.
Rzecz jasna, aby przygotować odpowiednią grupę zawodową, należy stworzyć możliwości dokształcania istniejącego personelu oraz edukowania nowych specjalistów. Nie zapominajmy jednak, że nadrzędnym celem jest uprawomocnienie zawodu podologa w Polsce. Wymaga to propagowania i pogłębiania wiedzy merytorycznej, ale także ciągłego doskonalenia umiejętności praktycznych w tym zakresie.
M.J: Pani Magdaleno od czego należy rozpocząć edukację praktyczną?
MHCH:Praca skalpelem, dłutem wraz z wykorzystaniem urządzeń rotacyjnych, to podstawy dla szanującej się pedikiurzystki jak i początkującego podologa.
Fot. Centrum podologiczne na Zdrowiu
M.J: Czy w pracy zawodowej stawia Pani na edukację pacjenta?
MHCH: Jest ona niezbędnym elementem w procesie profilaktycznym i terapeutycznym. Jednym z moich najważniejszych zadań jest umiejętność nawiązania z pacjentem takiego kontaktu, aby zrozumiał na czym polega jego problem i jak ważna jest jego współpraca w celu osiągnięcia optymalnych wyników: redukcji bądź zlikwidowania bólu, zagrożeń deformacyjnych, czy owrzodzenia cukrzycowego.
M.J: Jak możemy wpływać na stopy, aby niosły nas radośnie i bezboleśnie przez całe życie
MHCH:Odwdzięczać im się za ich bezustanną służbę: dbać o nie prawidłowo – zapewniać im zdrowe obuwie, przewiewne tekstylia, nie znęcać się nad nimi ekstremalnie wysokimi obcasami, pielęgnować codziennie (też prawidłowo!) tzn. unikać tarek, omegi, pilników i ostrych narzędzi służących do radykalnego skracania paznokci i usuwaniu naskórka, poddawać regularnym „przeglądom“ – zabiegom w gabinecie podologicznym, który podologiczny będzie nie z nazwy, ale z fachowca (wykształcenie + praktyka zawodowa).
M.J: Obserwując stopy swoich pacjentów w Niemczech i w Polsce, do jakiego wniosku Pani dochodzi?
MHCH:Świadomość potrzeb stóp jest w Niemczech dużo wyższa. W Polsce obowiązuje fałszywy stereotyp kobiety zadbanej. Społeczeństwo w dużym stopniu ulega stereotypowym nakazom i bardziej dba o wygląd zewnętrzny, czyli o to co widzą inni, a nie o to co samemu się odczuwa (np. ból, ucisk, dyskomfort, niepewność poruszania się, ciągłe „wypadanie“ kostki, halluksy, opuchlizny, brodawki – czyli wszystko to, co można dobrze ukryć w butach zimą)! Ludzie w Polsce dopiero późną wiosną zaczynają myśleć o swoich stopach a do tego – niestety –tylko o ich wyglądzie, a nie kondycji ogólnej! Moi pacjenci w Niemczech dbają o stopy regularnie miesiąc w miesiąc przychodząc do gabinetu głównie w celach profilaktycznych.
M.J: Jak przebiegał proces legislacji zawodu podologa na terenie Niemiec?
MHCH: Trwał on wiele lat, a decyzja o wprowadzeniu ustawy o zawodzie podologa podjęta została w wyniku postanowień z St. Vincent i wykrystalizowała się z potrzeby stworzenia sprawnego systemu alarmowego, który zapobiegałby ogromnej ilości amputacji. Tego typu interwencje chirurgiczne są społecznie i finansowo dla Kas Chorych - a zatem i dla pacjentów utrzymujących te Kasy - bardzo drogim przedsięwzięciem. Podolog w Niemczech, ma za zadanie przeciwdziałać powstawaniu skutków Syndromu Stopy Cukrzycowej, aby zredukować ilość amputacji.
M.J: Czy zarejestrowanie w 2002 r. zawodu podologa w Niemczech można dostrzec ekonomiczne oszczędności?
MHCH:Nie dysponuję jeszcze oficjalnymi danymi, ale na ostatnim szkoleniu u Dr. Zemlin - autorytet pod względem leczenia ran u cukrzyków (jej zaangażowanie w powołanie zawodu podologa było bezprzykładne!) - we wrześniu ubiegłego roku dowiedziałam się, że „ udało się zredukować amputacje o 5%, a w jej przychodni diabetologicznej w karcie pacjentów, którzy na czas (a właśnie czas, czyli szybkość działania w stanie zagrożenia jest tu bardzo istotny!) do niej dotarli wpisywana jest adnotacja ÜDP, co znaczy: przysłany przez podologa.
M.J: Jakie jest Pani noworoczne życzenie?
MHCH:Stworzyć choć jeden zespół interdyscyplinarny, w którym mój polski gabinet współpracowałby ściśle z innymi specjalistami zajmującymi się profilaktyką i leczeniem następstw Syndromu Stopy Cukrzycowej: diabetologiem, ortopedą, chirurgiem, flebologiem, rehabilitantem, technikiem ortopedycznym.
Dziękuję za rozmowę
Red. Magdalena Jóźwicka
KOMENTARZE