Na rynku dostępne są już różne preparaty kosmetyczne dedykowane sportowcom. Są to między innymi kosmetyki rozgrzewające, chłodzące, promieniochronne, wspomagające regenerację po wysiłku fizycznym. Jak się okazuje, niewielką część z nich stanowią kosmetyki naturalne. Ponadto, sporty zimowe i letnie wymagają szczególnej pielęgnacji. Warunki pogodowe są ostre. Skóra przesusza się pod wpływem wiatru i mrozu. Potrzebuje szczególnie wysokiej ochrony przeciwsłonecznej, a także wytworzenia na niej filmu ochronnego, który będzie jednocześnie chronił ją oraz zapobiegał utracie wilgoci. Ponadto, takie kosmetyki nie powinny zawierać wody, ponieważ na skutek silnego mrozu, może ona powodować pękanie naskórka. Tym potrzebom postarały się sprostać Asia Kohut i Hania Kocik – absolwentki technologii chemicznej, miłośniczki kosmetyków oraz sportów letnich i zimowych promujące zdrowy styl życia. Poszły o krok dalej – stworzyły kosmetyki tego typu, które są naturalne. O tajnikach założenia i funkcjonowania firmy z kosmetykami dla sportowców opowiada dla nas Asia.
Skąd pomysł na kosmetyki dla sportowców?
Skończyłam technologię chemiczną, ze specjalnością technologia kosmetyków. Jestem osobą aktywną – od dziecka jeżdżę na nartach, latem uprawiam kitesurfing i pływam na wakeboardzie. Jako instruktor narciarstwa, każdej zimy spędzam około 100 dni na stoku, często w ciężkich warunkach pogodowych. Mróz, wiatr i mocne słońce odbijane przez śnieg, bardzo niekorzystnie działają na skórę. Na rynku są co prawda kosmetyki zimowe, jednak nigdy nie byłam z nich zadowolona. Nie są one naturalne, a ponadto zawierają wodę, która na mrozie może powodować niszczenie komórek naskórka. Dlatego, wraz z koleżanką, stworzyłyśmy SkiBerry – niezawierający wody krem ochronny oraz pomadkę do ust z mineralnym filtrem UV. Później powstała letnia linia SurfBerry, stworzona z myślą o sportach wodnych, a teraz wypuszczamy na rynek całoroczny krem MountainBerry.
BerryCare powstał dzięki miłości do sportu czy kosmetyków naturalnych?
Jednego i drugiego, to połączenie obu – pasji i zawodu.
Asia i Hania, współzałożycielki BerryCare – co sprawiło, że stworzyłyście duet?
Poznałyśmy się i zaprzyjaźniły podczas studiów chemicznych. Ja wpadłam na pomysł stworzenia kosmetyków dla sportowców i zajęłam się organizacją i prowadzeniem firmy. Hania ma za to większe doświadczenie w pracy w laboratorium, na co dzień ma do czynienia z kosmetykami światowych marek.
Co najbardziej pomogło Wam w dążeniu do celu? Wiedza pozyskana na studiach, pasja, szczęście?
Wszystkiego po trochu. Nie chciałam pracować w korporacji, własna działalność i niezależność zawsze siedziała gdzieś w mojej głowie, ale od pomysłu do realizacji jest daleka droga. Kluczowym elementem było wsparcie bliskich oraz otrzymanie dotacji na działalność. Prowadzenie własnej firmy to proces, którego cały czas się uczymy, niestety nie raz na własnych błędach, wiedza pozyskana na studiach nie jest wystarczająca. Pomaga również to, że sama jestem częścią środowiska, dla którego tworzymy te produkty. Wiem, na co jest zapotrzebowanie i jakie rozwiązania będą skuteczne, wygodne i funkcjonalne.
Jakie są Wasze wartości, którymi kierujecie się, tworząc nowe produkty?
Przede wszystkim staramy się tworzyć wysokiej jakości, skuteczne i naturalne produkty. Aż 97% składu jest pochodzenia naturalnego, pozostałe 3% to elementy na ten moment niemożliwe do zastąpienia. Oleje roślinne i witaminy w naszych kosmetykach występują w wysokich stężeniach, nie są tylko mikrododatkami, jak u wielu producentów. Używamy mineralnego filtru UV, który tworzy warstwę ochronną na skórze, nie wnikając w nią, a tym samym nie jest toksyczny, w przeciwieństwie do powszechnie używanych filtrów chemicznych. Bardzo ważne są dla nas również etyka i ochrona środowiska. Kosmetyki BerryCare nie są testowane na zwierzętach. Nie pakujemy ich w dodatkowe pudełka. Bardzo zależy nam na używaniu wyłącznie ekologicznych materiałów i odejściu od plastiku, co, mam nadzieję, wkrótce nam się uda, choć dla małej, dopiero rozwijającej się firmy, na ten moment jest to niełatwe.
Grupą docelową, do której kierujecie produkty BerryCare, są osoby uprawiające sporty letnie i zimowe. Czy w społeczeństwie polskim jest to liczna grupa osób?
Tak, i stale się powiększa. Prawie ⅓ Polaków twierdzi, że potrafi jeździć na nartach, a czynnie ten sport uprawia ponad 4 mln. Bardzo popularny staje się kitesurfing, wystarczy pojechać latem na Hel, by się o tym przekonać. Wśród konsumentów rośnie również świadomość i wiedza, coraz więcej z nich poszukuje kosmetyków naturalnych, zwracają także uwagę na środowisko. Prócz tego, istnieje również spora grupa ludzi nieuprawiających sportów, jednak wyrażających chęć używania właśnie takich produktów na co dzień. Nasze kosmetyki jak najbardziej się do tego nadają.
Czym kosmetyki BerryCare różnią się od innych kosmetyków pielęgnacyjnych dostępnych na rynku, także dedykowanych sportowcom?
Przede wszystkim wysokiej jakości składem. Niestety, ale obecnie wiele kosmetyków na rynku, to głównie woda z dodatkami. Nasz krem zimowy w ogóle nie zawiera wody, dzięki czemu bez problemów może być stosowany na mrozie. Nie bez znaczenia jest również fakt, że sama jestem aktywna, pracuję jako instruktor, spędzam w górach i na wodzie sporo czasu. Dzięki temu wiem, jak słońce, wiatr, mróz czy słona woda potrafią zniszczyć skórę. Wiem też, jakie są oczekiwania od takich kosmetyków. Letni SurfBerry musi być w dużym stopniu wodoodporny, a pomadka ochronna musi zawierać filtr UV. Nie jest to więc kosmetyk, stworzony z nastawieniem na zysk, gdzieś w laboratorium dużej korporacji, lecz produkt w 100% polski, robiony przez „zajawkowiczów”, dla „zajawkowiczów”.
Jesteście pasjonatkami kosmetyków naturalnych, ale również miłośniczkami sportów zimowych i wodnych, dzięki czemu wiecie, co w kosmetykach ceni sobie konsument. Czy w związku z tym same dobieracie receptury kosmetyków?
Oczywiście! Żartujemy czasem, że nie testujemy ich na zwierzętach, ale na sobie. Same tworzymy receptury, testujemy je, słuchamy także opinii znajomych „testerów”. Zwracamy uwagę np. na to, by kremy tworzyły skuteczną warstwę ochronną na skórze, ale by ich konsystencja nie była ciężka, co udało się osiągnąć, po chwili już ich nie czuć. Można je też stosować pod makijaż.
Jak wygląda wprowadzenie kosmetyku na rynek od A do Z?
Przede wszystkim trzeba zacząć od badania rynku. Znaleźć lukę, która nie jest całkowicie zapełniona i zastanowić się, czy mamy coś nowego, interesującego do zaoferowania. Kolejnym krokiem jest stworzenie, testowanie i udoskonalanie receptury pod kątem właściwości, które chcemy otrzymać. Następnie wykonuje się szereg badań, rejestruje kosmetyk i zleca produkcję podwykonawcy, który ma odpowiednie pozwolenia i sprzęt. W międzyczasie trzeba wybrać opakowanie, zaprojektować szatę graficzną, przygotować materiały promocyjne, stworzyć stronę internetową, zamówić surowce... Kiedy już mamy nasze wymarzone kosmetyki, trzeba zająć się ich promocją i sprzedażą. Nie jest łatwo, ale warto.
Co wyjątkowego mają w składzie kosmetyki BerryCare i czym zachęcić możecie potencjalnego klienta?
Bazujemy na oleju z nasion malin, który sam w sobie jest naturalnym filtrem UV, posiada nienasycone kwasy tłuszczowe oraz witaminy. Jest on obecny w każdym naszym produkcie. Właśnie od tego owocu wzięłyśmy nazwę firmy oraz logo. Wszystkie kosmetyki BerryCare mają też aromat malin, na który, praktycznie każdy mający z nimi styczność po raz pierwszy, zwraca uwagę. Zawierają one także wysokie stężenia innych olejów roślinnych oraz dużą zawartość witaminy E. Bardzo ważne jest też użycie przez nas neutralnego dla zdrowia, mineralnego filtra UV.
Jakie macie rady dla osób chcących założyć własny biznes?
Nie poddawać się, mimo trudności.
KOMENTARZE