Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Wokół dyskusji aborcyjnej
12.08.2011 , Tagi: , bioetyka

 

W dniu 1 lipca b. r. posłowie zdecydowali o skierowaniu do komisji sejmowej projektu ustawy zakazującej wykonywania w Polsce aborcji. Powszechnie wiadomo, iż temat ten zawsze wzbudza liczne społeczne emocje. W tym wypadku wystąpiły one ze zdwojoną siłą, przede wszystkim z racji na dwa zjawiska. Po pierwsze działania zorganizowane przez Fundację Pro mają miejsce tuż przed wyborami parlamentarnymi. Po drugie ww. projekt wprowadza całkowity zakaz wykonywania zabiegów przerywania ciąży. W tym miejscu naturalnie pojawia się pytanie: co w sytuacji, gdy rozwijająca się ciąża może wprost prowadzić do śmierci kobiety ciężarnej? Dyskusje jakie odbyły się po lipcowym posiedzeniu sejmu w sposób wyraźny ukazują nam, iż kompromis aborcyjny powoduje utrzymywanie się trzech stron sporu: zwolenników aborcji, przeciwników aborcji oraz rzeczników zachowania obecnego status quo. Niezwykłe zdziwienie budzi jednak nowe zjawisko w polskiej debacie aborcyjnej. Mowa tu bowiem o wewnętrznym podziale przeciwników aborcji, w sposób niewątpliwie merytoryczny ukazujących wady omawianego projektu.

 

 Dziwny kompromis, dziwna ustawa

W toku dyskusji dotyczących głosowania nad ustawą zakazującą aborcji zwraca uwagę postawa licznych posłów głosujących przeciw odrzuceniu projektu ustawy w pierwszym czytaniu. Wielu parlamentarzystów bowiem w trakcie wywiadów podkreślało, że omawiana ustawa nie została od razu odrzucona z racji na szacunek dla 600 tysięcy obywateli, którzy podpisali się pod projektem oraz ze względu na dobry obyczaj nakazujący skierowanie dokumentu do prac w komisji sejmowej. Co więcej przy każdej okazji podkreślano, iż proponowana ustawa stanowi skrajną próbę obalenia wypracowanego z trudem „kompromisu aborcyjnego”. W tym miejscu pojawia się jednak pierwsza niespójność, którą trzeba ukazać.

Zgodnie z definicją słownika Wydawnictwa Naukowego PWN słowo kompromis oznacza „1. ugoda, porozumienie osiągnięte wskutek wzajemnych ustępstw 2. odstępstwo od zasad, założeń, poglądów itp. dla praktycznych korzyści”. Polski „kompromis aborcyjny”, pisząc wprost wcale nie został wypracowany. Historycznie rzecz ujmując pierwsza „ustawa aborcyjna” po okresie PRLu została wprowadzona 7 stycznia 1993r. Nosiła ona dokładnie taką samą nazwę jak dzisiaj (Ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży). Posiadała ona identyczne, jak w chwili obecnej aborcyjne uregulowania. Bardzo szybko jednak, jak podaje W Bołoz, doszło do krytyki wspomnianego aktu przez środowiska związane z lewicą. Identycznie, jak w czasach obecnych zwracano uwagę, na ograniczenie wolności kobiet oraz występowanie trudnego do oszacowania podziemia aborcyjnego oraz turystyki aborcyjnej . Po wygraniu wyborów przez lewicę oraz sukcesie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego parlament w sierpniu 1996 r. uchwalił Ustawę o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Akt ten uprawniał kobietę do dokonania aborcji w sytuacji zagrożenia jej zdrowia lub życia, diagnozy niepełnosprawności płodu, sytuacji, w której to ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego oraz w chwili, w której to kobieta znajdowała się w trudnej sytuacji życiowej lub osobistej. W dwóch ostatnich przypadkach „zabieg” można było dokonać do 12 tygodnia trwania ciąży. Przepisy te zostały zniesione w 1997r, w wyniku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że życie ludzkie w fazie prenatalnej stanowi wartość konstytucyjną. Trybunał uznał, iż ochrona macierzyństwa powinna uwzględniać także dobro dziecka poczętego. Co więcej samo orzeczenie zwraca uwagą, że nie można porównywać trudnej sytuacji materialnej kobiety w ciąży do wartości ludzkiego życia. Pierwszy z wymienionych elementów posiada bowiem wartość wtórną w stosunku do praw osoby nienarodzonej. Wyraźnie dostrzegamy, iż głoszona przez media koncepcja „kompromisu aborcyjnego” nie w pełni odpowiada prawdzie. Kompromis w pojęciu standardowym oznacza wspólną rezygnację z pewnych wartości dla obopólnego dobra. W wypadku jednej i drugiej strony nigdy nie doszło do deklaracji rezygnacji z własnych poglądów. Czy zatem w chwili obecnej istnieje konieczność zmiany powyższego stanu rzeczy?

Funkcjonująca od 14 lat „ustawa aborcyjna” jest jednym z najbardziej zaskakujących bioetycznie aktów polskiego prawa. W preambule do ustawy czytamy, „że życie jest fundamentalnym dobrem człowieka”. Art. 1 z kolei zaznacza, iż „Prawo do życia podlega ochronie, w tym również wfazie prenatalnej w granicach określonych w ustawie”.W tym miejscu można zatem przyjąć tezę, że ustawa w sposób precyzyjny określa warunki dopuszczające przerywanie ciąży. Tak jednak nie jest. Redaktorzy portalu Fronda oraz Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro zaznaczają, iż de facto jedynie w wypadku aborcji z powodu czynu zabronionego, w sposób precyzyjny określony został czas, w którym można przeprowadzić tego typu działania. W innych przypadkach aborcja dozwolona jest do momentu osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnej egzystencji.
Pojęcie to zdaniem Bolesława Piechy, wiceministra w rządzie PiSu jest z całą pewnością nieprecyzyjne. Dzisiejsza medycyna nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie gdzie usytuowana jest wspomniana granica. Co więcej koncepcja ta z całą pewnością niezgodna jest z założeniami działań tzw. „chirurgów płodowych”. Mowa tu o coraz liczniejszych specjalistach podejmujących się skomplikowanych operacji na dziecku jeszcze w fazie rozwoju prenatalnego. Doskonałym tego typu przykładem jest operacja dokonana przez dra J. Brunera z Uniwersyteckiego Centrum Medycznego Vanderbilt, w Nashville, w Tennessee. Lekarz zdecydował się na operacje dziecka w 21 tygodniu życia płodowego. U dziecka , Samuela zdiagnozowano rozszczep kręgosłupa, który uprawnia do dokonania aborcji. Operacja ta przeszła do historii z racji na fakt, iż w trakcie jej trwania wspomniane dziecko złapało za palec chirurga. W chwili obecnej Samuel ma ponad 11 lat i doświadczając drobnych problemów w poruszaniu funkcjonuje podobnie jak jego rówieśnicy. W tym miejscu dochodzimy do zagadnienia tzw. eugenicznych przesłanek aborcji.

Jak powszechnie wiadomo działania takie można dokonać w chwil, w której to „badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu,” Tekst ten mówi o sytuacji powyżej 12 tygodnia rozwoju płodowego. To bowiem wówczas kobieta możne poddać się badaniom mającym wykryć u dziecka np. Zespół Downa. Można więc w tym przypadku mówić o osobie ludzkiej, u której w sposób prawidłowy lub patologiczny rozwijają się kolejne części ciała. Niezwykłe jest to, iż w przepisie tym podkreśla się, że konkretna diagnoza nie musi być pewna. Mowa tu jednie o dużym prawdopodobieństwie. Co więcej w tym przypadku ustawa mówiąc o np. diagnozie schorzenia zagrażającego życiu dziecka dopuszcza do jego „usunięcie”.

Problemowy projekt

Pojawienie się omawianego projektu spotkało się z oczywistą krytyką ruchu pro choice. MarekBalicki określił projekt mianem absurdalnie radykalnego. Przywołana postawa w cale nie dziwi. W ramach pojawiającej się debaty wystąpiły jednak głosy krytyczne dotyczące ustawy ze strony osób posiadających dokładnie takie same poglądy jak twórcy projektu, Na ciekawe zjawisko zwrócił uwagę Antoni Szymański, jeden z głównych liderów ruchu pro life. W wywiadzie udzielonym KAI Szymański zwraca uwagę, że przy dostrzegalnej akceptacji założeń projektu nie rozumie dlaczego usunięto z niego niezwykle istotną preambułę. Ponadto niezrozumiałym jest pojawiający się brak przepisów dotyczących ochrony prawnej zachodzących w ciążę małoletnich uczennic. Zwraca się przy tej kwestii uwagę, iż takie działanie wzmacniać może postawy proaborcyjne, gdyż prowadzić może do stygmatyzacji wspomnianej grupy osób. Prof. Andrzej Zoll w wywiadzie udzielonym Tygodnikowi Powszechnemu podnosi z kolei kwestię obaw jakie wiążą się z arbitralnym zakazem aborcji w sytuacji bezpośredniego zagrożenia dla życia kobiety w ciąży. Były prezes Trybunału  Konstytucyjnego podkreśla, że tak sformułowane przepisy prowadzić mogą do sytuacji, w której to w odniesieniu do aborcji dokonanej, w chwili ratowania życia matki luka prawna w proponowanym projekcie stworzyć może stan, w który to zarówno matka dziecka, jak i lekarz ją ratujący mogą spotkać się z zarzutami dokonania przestępstwa zabicia nienarodzonego dziecka.

Odnosząc się do tych zarzutów autorzy projektu zaznaczają, iż część przepisów zostaje przeniesiona do innych uregulowań. W odniesieniu do niebezpieczeństwa karania kobiety ciężarnej oraz lekarza ją leczącego Fundacja Pro zwraca uwagę na treść dwóch przepisów:
  Art. 26. Kodeksu karnego:
§ 1. Nie popełnia przestępstwa, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego jakiemukolwiek dobru chronionemu prawem, jeżeli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone przedstawia wartość niższą od dobra ratowanego.

§ 2. Nie popełnia przestępstwa także ten, kto, ratując dobro chronione prawem w warunkach określonych w § 1, poświęca dobro, które nie przedstawia wartości oczywiście wyższej od dobra ratowanego   

oraz Art. 157a
§ 2. Nie popełnia przestępstwa lekarz, jeżeli uszkodzenie ciała lub rozstrój zdrowia dziecka poczętego są następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia niebezpieczeństwa grożącego zdrowiu lub życiu kobiety ciężarnej albo dziecka poczętego.

 § 3. Nie podlega karze matka dziecka poczętego, która dopuszcza się czynu określonego w § 1.”

Próba podsumowania

Przywołany powyżej Prof. Andrzej Zoll podejmując się dalszej analizy „aborcyjnego projektu”, stwierdził, że "Po wielu latach pracy w dziedzinie teorii prawa i legislacji jestem przekonany, że nie da się wszystkiego uregulować przepisami". Zdanie to z pewnością ucieszyło projektodawców, co pewien czas zwracających uwagę, iż wnioski krytyczne dotyczące ustawy nie mają podstaw, gdyż elementy te albo nadal istnieją nie zmienione, albo zostały przeniesione do innych akrów prawnych. Z perspektywy bioetycznej nie sposób jednak nie podzielić opinii cytowanego karnisty. Załóżmy bowiem, iż do polskiego Szpitala trafia 9 letnia dziewczynka zgwałcona przez swojego ojczyma, a w wyniku badań okazuje się, że znajduje się w 10 tygodniu bliźniaczej ciąży. Taka sytuacja ponad rok temu miała miejsce w Brazylii. Jak, bazując na nowelizowanych przepisach powinni postąpić lekarze? Czy obawiając się śmierci dziewczynki spowodowanej rozwijającą się ciąża powinni dokonać aborcji?, Czy powinni powstrzymać się od jakichkolwiek działań szanując życie dwojga małych nienarodzonych istot. Najlepszym w tym wypadku rozwiązaniem było by doprowadzenie ciąży do momentu, w którym to podjęto by próbę „wydobycia” dzieci i walki o ich życie na neonatologocznym oddziale intensywnej terapii. Co jednak medycy winni zrobić, gdy klinicznie udowodnione zostanie, że np. z racji na małą masę ciała dziewczynki dalsze utrzymanie ciąży prowadzić może do jej zgonu? Niestety brak jasnych przepisów dotyczących aborcji z racji na bezpośrednie zagrożenie życia powodować może niebezpieczną niepewność lekarzy. Aborcja zawsze jest złem moralnym, zawsze prowadzi do unicestwienia żywej osoby ludzkiej, zawsze też wywołuje konkretny dramat życiowy. Przykłady takie, jak św. Joanna Beretta Molla oraz Polka, Agata Mróz pokazują, iż w chwili zagrożenia swojego życia, liczne osoby są w stanie wykazać się postawą heroiczną. Powyższa postawa, zasługująca na najwyższy szacunek nie może być jednak usankcjonowana jako obowiązująca wszystkich norma prawna.
Niewątpliwie słusznie z obowiązującej ustawy skreślono zapisy mówiące o możliwości dokonania aborcji z racji na zagrożenie dla zdrowia kobiety, wystąpienie czynu karalnego lub też niepełnosprawności dziecka. Państwo winno czuć się zobowiązane do rzetelnej opieki medycznej nad kobietami spodziewającymi się potomstwa. W chwili obecnej głoszonym lekarstwem na traumę spowodowaną gwałtem lub też diagnozą niepełnosprawności dziecka jest jego eliminacja. Tym samym to dziecko ponosi odpowiedzialność za diagnozę swojego zaburzenia oraz za haniebny czyn uczyniony przez jego ojca. Przepisy te w sposób jawny dyskryminują osoby nienarodzone. Inna jest jednak sytuacja , w której to kontynuowanie ciąży może wprost prowadzić śmierci kobiety. Nie może być w przepisach mówiących o omawianej tematyce tak ważnej luki. Aborcja w tym przypadku także powoduje śmierć dziecka, także jest moralnym złem, ale często też stanowi rozwiązanie dylematu moralnego, którego każdy finał prowadzi do tragedii.

Dyskusje wokół tematu projektu aborcji pokazuje, iż w polskim dyskursie bioetycznym widać dzisiaj dwa dominujące zjawiska. Po pierwsze zwolennicy aborcji w dalszym ciągu krytykując rozwiązania konserwatywne głoszą poglądy poszanowania prywatności i wolności kobiety, Nadal środowiska te unikają tematu odnoszącego się do definicji początków ludzkiego życia. Po drugie jednak organizacje walczące z  aborcją dokonały wyraźnej zmiany sposobu działań. W chwili obecnej coraz liczniejsze grupy osób podejmując się wali o godność osób nienarodzonych nie czynią tego używając ważnego, ale niezrozumiałego dla wielu terminu świętości ludzkiego życia. Coraz częściej widać odwołanie się do pojęć prawnych, które w sposób precyzyjny starają się zdefiniować rzeczywistość. Miejmy nadzieje, iż tendencja ta doprowadzi do uchwalenia w Polsce ustawy, która szanując godność kobiety jednocześnie nie zapomni o realnej obronie praw dzieci nienarodzonych.

 

Red. Błażej Kmieciak  

KOMENTARZE
Newsletter