- Jeżeli dodamy do tego nieprawidłowości związane ze znakowaniem produktów to odsetek zafałszowań sięgnie nawet 35 proc. - dodaje.
Według danych GUS, w 2008 r. produkcja artykułów spożywczych i napojów osiągnęła w Polsce wartość ponad 145,3 mld zł. A to oznacza, że każdego roku na rynku pojawia się zafałszowana żywność o wartości ok. 50 mld zł.
Z kontroli, które są prowadzone przez Główny Inspektorat i jego wojewódzkie oddziały wynika, że praktyczne nie ma takich grup towarów, w których nie pojawiałby się nieprawidłowości. - Oczywiście, w jednej grupie produktowej zafałszowań jest więcej, a w innej mniej, ale występują one praktycznie we wszystkich - wyjaśnia Stanisław Kowalczyk. - Wyjątkowo dużą liczbę nieprawidłowości wykrywamy, np. w branży mięsnej i mleczarskiej, a najmniej zafałszowań przypadku oliwy z oliwek - dodaje.
Na szczęście nie wszyscy producenci fałszują żywność. - Wiele stowarzyszeń branżowych i firm wspierało nowelizację ustawy o jakości artykułów rolno-spożywczych, która ma wyeliminować fałszerzy. To pokazuje, że są oni świadomi tego jak ważna jest jakości i marka - zaznacza główny inspektor.
Fałszowanie żywności nie jest tylko domeną polskich firm, ale ma miejsce na całym świecie, co świetnie pokazuje przykład Włoch. - Tamtejsi producenci szacują, że obrót fałszowaną włoską żywnością tradycyjną i regionalną (z zastrzeżonymi znakami), sięga na świecie 50 mld euro. I to tylko z tytułu podrobionych znaków towarowych - zauważa Stanisław Kowalczyk.
Według głównego inspektora podstawowym czynnikiem fałszowania jest ekonomia. - Jeżeli przeanalizujemy podstawowe przykłady zafałszowań to w zdecydowanej większości przypadków surowiec droższy jest zastępowany tańszym - mówi Kowalczyk.
Dobrym przykładem jest mięso, gdzie lepszy jakościowo surowiec jest zastępowany gorszym mięsem, a nawet tłuszczem, tkanką łączną, ścięgnami a nawet wodą. W branży mleczarskiej tłuszcz mleczny np. w "maśle" jest zastępowany olejami roślinnymi np. bardzo tanim olejem palmowym. To właśnie po to producenci wprowadzili na rynek miksy tłuszczowe, chodzi o zalegalizowanie fałszerstwa.
Doskonałym przykładem jest przypadek jednego z rodzimych producentów przetworów rybnych. Kontrola wykazała, że firma w ciągu roku jest w stanie zaoszczędzić na fałszowaniu tylko jednego produktu 5 ton ryby. Wystarczyło, że ryby w danym produkcie np. sałatce było trochę mniej niż być powinno. Warto dodać, że firma ma w swojej ofercie kilkadziesiąt wyrobów.
Według głównego inspektora procederowi fałszowania żywności będzie sprzyjał kryzys. - Generalnie sytuacja kryzysowa powoduje, że jakość żywności spada. Kryzys oznacza, że konsumenci mają niższe przychody, a jeżeli tak to będą mniej wydawać na żywność i poszukiwać tańszych produktów. Jeżeli będą więc poszukiwać tańszej żywności, to jest to niejako motor do fałszowania żywności ponieważ firmy będą musiały produkować ją bardzo tanio, aby wygrać z konkurencją i przekonać konsumenta do jej kupna - podsumowuje Stanisław Kowalczyk
Łukasz Stępniak
Portal Spożywczy
KOMENTARZE