Czy warto?
Przywołany powyżej Zespół Ekspertów to grono badaczy, które trudno porównać z jakimkolwiek innym kolegium naukowym. Nie chodzi w tym miejscu o tani zachwyt nad przedstawicielami konserwatywnej strony sporu dotyczącego np.: in vitro. Choć z całą pewnością grono to w istocie składa się z wybitnych osobowości świata nauki, to jednak najdziwniejsze jest, iż ww. Zespół od dłuższego już czasu jest obiektem licznych ataków ze strony środowisk, mających inne spojrzenie na zagadnienia np.: odnoszące się do aborcji, eutanazji, czy też wspomnianego in vitro. Doskonałym, a jednocześnie smutnym przykładem jest ewidentna nagonka, jakiej padł ofiarą w ostatnim czasie prof. Andrzej Kochański, genetyk od lat pracujący w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN. W jego sprawie interweniował nawet minister zdrowia, Bartosz Arłukowicz, zdaniem którego twierdzenie, iż procedura in vitro wpływać może na pojawienie się upośledzenia umysłowego u poczętego za pomocą tej metody dziecka, jest w istocie ideologiczną stygmatyzacją osób starających się przerwać cierpienie związane z dramatem niepłodności. Niestety podobne interwencje są ewidentnym przykładem na brak możliwości swobodnej debaty dotyczącej omawianych metod, stąd też „konferencyjne” wysłuchanie ekspertów ww. Zespołu wydaje się mieć sens przede wszystkim...dla osób krytykujących a priori katolickich bioetyków.
Fajne, fajne, ale co?
Organizatorzy omawianego spotkania zdecydowali się zastosować sprawdzoną już w kilku miejscach metodę naukowego dwugłosu. Wpierw głos zabiorą przedstawiciele nauk humanistycznych: teologicznych oraz prawnych. W drugiej cześci spotkania, analizy oraz refleksje zaprezentują głównie genetycy. W tym miejscu, warto nieco miejsca poświęcić samym prelegentom. I tak we wspomnianej pierwszej części, do głosu dopuszczone zostaną głównie osoby duchowne. Będą to : abp Henryk Hoser oraz bp Józef Wróbel. Choć w Polsce w tym miejscu, zwłaszcza w ostatnich czasach pojawiłaby się krytyka, w której zwrócono by uwagę na „wady kompetencyjne” księży w zakresie bioetyki, a tym bardziej w zakresie moralnych aspektów in vitro, argumenty te całkowicie nie pasują w omawianym przypadku. Wspomniani hierarchowie – pierwszy z wykształcenia lekarz, a drugi bioetyk – pochylać się będą nad zagadnieniem antropologii odnoszącej się do bioetyki oraz ludzkiej prokreacji. Cóż ma wspólnego antropologia z biotechnologią? W trakcie opisywanego w naszym dziele spotkania w Uniejowie, w dyskusji jaką prowadzili biotechnolodzy zajmujący się komórkami macierzystymi, pytania antropologiczne dotyczące natury człowieka pojawiły się natychmiast. Kim bowiem jest człowiek, dokąd zmierza, kiedy „zaczyna” się człowiek? Z całą pewnością w tym duchu swoje refleksje prowadzić będzie także ks. prof. Franciszek Longchamps de Bèrier, wydaje się, iż jeden z zapewne niewielu polskich duchownych, którzy przeszli wszystkie etapy świeckiej edukacji prawniczej i wbrew wielu opinią o bioetyce potrafiący opowiadać kompetentnie oraz z pasją (Polecamy nasz tekst: Naukowa mowa nienawiści o posmaku probówki ). Tuż po nim do głosu dojdzie prof. Michał Królikowski, karnista oraz wiceminister sprawiedliwości, występujący z referatem: Miejsca zapalne w legislacji z zakresu sztucznie wspomaganej prokreacji.
Genetycy w akcji
W drugiej części spotkania do głosu dojdą lekarze oraz genetycy. Pierwszy, z referatem pt. Wpływ zapłodnienia pozaustrojowego na geny, genom i epigenom człowieka, wystąpi wspomniany już powyżej prof. Andrzej Kochański. (zachęcamy do lektury tekstu odnoszącego się do wspomnianego naukowca: Wady wrodzone w genetykę). Tuż po nim usłyszeć będzie można prof. Stanisława Cebrata, wrocławskiego genetyka, wykładającego co ciekawe również bioetykę. Wspomniany badacz zaprezentuje referat pt. Skutki łamania naturalnych barier płodności przez techniki in vitro.
Sądząc po tytułach omawianych wystąpień przywołanych genetyków, można porzucić obawy, iż będą one miały charakter ideologicznej nagonki. Zapewne także ostatnie z wystąpień jakie przedstawi ginekolog, dr Maciej Barczentewicz będzie szansą do zrozumienia, iż Naprotechnologia nie jest „medyczną ideologią”, lecz stanowi niejednokrotnie konkretną, podpartą badaniami naukową alternatywę dla in vitro.
Czytając podobne zapowiedzi, artykuły oraz zachęty można dojść zapewne do wniosku, że przedstawione grono ma charakter homologiczny, że każdy będzie zgadzał się ze sobą i „dalej będzie tak, jak jest”. Może jednak, stając w naukowej prawdzie warto posłuchać nota bene naukowców, którzy prezentują być może dla wielu trudne do akceptacji opinie, jednak ważne opinie podparte konkretnymi wynikami badań oraz długoletnią praktyką kliniczną. Kto wie, może okazać się, że nie ma tu indoktrynacji oraz stygmatyzacji. Kto wie?
KOMENTARZE