Ale to już było?
W ciągu ostatnich kilku lat w Polsce kilkakrotnie powracał temat farmaceutycznej klauzuli sumienia. Dyskusje w zasadzie sprowadzały się do dwóch kluczowych kwestii. Po pierwsze, pytano czy farmaceuta może odnowić wydania konkretnego środka, powołując się przy tym na swoje sumienie. Chodziło (i nadal chodzi) tu głównie o środki antykoncepcyjne. Drugi problem w tym temacie dotykał tytułowych praw pacjenta. Czy bowiem wspomniany pacjent ma prawo do antykoncepcji? Czy może oczekiwać sprowadzenia danego farmaceutyku? Czy ma prawo uzyskać informacje gdzie najbliżej otrzymać może dane preparaty, w chwili gdy dana apteka ich nie posiada? Bez względu na etyczny osąd stosowania antykoncepcji odpowiedzi na ww. pytania są pozytywne. Farmaceuta wydając preparat nie ma prawa pytać pacjenta w jakim celu go otrzymał od lekarza. Podobne pytanie, zadane na dodatek w obecności innych pacjentów naruszać może prawo pacjenta do poszanowania: godności, intymności oraz prywatności. Pacjent na podstawie zapisów ustawy o prawach pacjenta ma prawo oczekiwać, iż udzielanie mu świadczeń (udziela je także farmaceuta) odbywać się będzie zgodnie z aktualnym stanem wiedzy medycznej, przy zachowaniu zasad etycznych przyjętych przez damą korporację zawodową. Pytanie jednak o możliwość nie wydania danego środka w związku ze sprzeciwem sumienia pracownika apteki w polskim stanie prawnym pozostaje nadal otwarte.
Gen-etyka pacjenta
W wypadku genetyki również trudno ,,uciec" od pytań o prawa pacjenta. Doskonale opisuje to przykład Angeliny Jolie. Przypomnijmy, iż aktorka zdecydowała się na podwójną mastektomie w związku z wykryciem u niej mutacji genu BRCA1 w sposób istotny zwiększającej ryzyko zachorowania przez nią w przyszłości na raka piersi. Także tutaj pojawiły się pytania o podstawę prawną podobnych działań. Czy bowiem prawdopodobieństwo jest tą formą informacji, która uprawnia do tak inwazyjnych działań? W jakim zakresie pacjent posiada w podobnej sytuacji prawo do informacji? Czy testom genetycznym ,,można wierzyć"? Rozwijająca się w błyskawicznym tempie genetyka przed podobnymi pytaniami nie ucieknie. Z drugiej strony również prawo medyczne nie będzie mogło ograniczyć się jedynie do relacji na linii pacjent-lekarz lub pielęgniarka. W pewnym sensie przyzwyczailiśmy się, iż praktyczne dylematy etyczne dotykają wyłącznie personel pracujący przy łóżku chorego. Rozwój biotechnologii, jej komercjalizacja sprawiają, iż relacja terapeutyczna (bądź anty terapeutyczna) będzie mogła zaistnieć pomiędzy osobą diagnozowaną, a firmą świadczącą usługi analityczne. Można oczywiście powiedzieć, iż jest to relacja: usługodawca- usługobiorca. Z całą pewnością w znacznej mierze jest to prawdą, tyle że informacje o prawdopodobieństwie choroby przedstawić można motywując do działania, bądź też odbierając wszelkie chęci do np.: dalszej aktywności fizycznej oddalającej perspektywę zachorowania. W podobnym przykładzie kluczowe jest poszanowanie fundamentalnych praw pacjenta.
Embrioprawa
Rozwój wspomaganych technik rozrodu sprawił, iż temat praw pacjenta zaczął być ukazywany w nowych kontekstach. Zaczęto w tym miejscu wskazywać, że przywołane powyżej prawo do świadczeń zdrowotnych odpowiadających aktualnemu stanowi wiedzy medycznej powinno przysługiwać parom bezskutecznie starającym się o poczęcie dziecka. Choć podobna teza jest ze wszech miar prawdziwa, to jednak z niepokojem dostrzec można, iż owo prawo, w ujęciu konkretnym ograniczone zostało wyłącznie do metody in vitro. Coraz rzadziej spotkać można informacje zgodnie, z którymi danej parze przysługuje na wstępie prawo do rzetelnej diagnozy oraz do terapii, której efektem będzie wyleczenie kobiety lub mężczyzny ze schorzenia blokującego zdolności prokreacyjne. Co ciekawe zachwyt nad in vitro generuje kolejne pytania w omawianym zakresie odnoszące się do poczętego za pomocą omawianej metody dziecka. W znacznej większości wypadków sami embriolodzy, prowadzący program in vitro jasno wskazują, iż mają do czynienia z ludzkim organizmem żywym. Jedni wskazują, że jest to embrion, inni śmielej zaznaczają, iż pracują z najmniejszym z możliwych pacjentów. Ostatnia z perspektyw pojawiła się w związku z wdrożeniem w Polsce rządowego programu leczenia niepłodności. Minister zdrowia komentując wspomniane wydarzenie kilkakrotnie zwracał uwagę, iż konieczne jest wprowadzenie procedur gwarantujących bezpieczeństwo ludzkich embrionów. W podobnym tomie w kontekście eksperymentów na ludzkich zarodkach wypowiada się Europejska Konwencja Biotyczna. Przywołane deklaracje są z całą pewnością potwierdzeniem tezy, zgodnie, z którą o pacjencie możemy śmiało mówić coraz częściej już od najwcześniejszych chwil życia człowieka. Owo stwierdzenie nie wymazuje jednak istotnych wątpliwości. Jak pogodzić fundamentalne prawo do poszanowania ludzkiej godności ze zgodą na przedmiotowe w istocie traktowanie ludzkiego zarodka w procedurze diagnostyki preimplantacyjnej? Kto wie, być może w przyszłości pojawi się możliwość leczenia zarodków, być może zaistnieje możliwość zastosowania bezpiecznych techniki leczniczych dławiących chorobę ,,w samym zarodku". W podobnych sytuacjach wątpliwości etyczne pewnie nadal będą się pojawiać. Z perspektywy prawnej zgodę na podobne działanie mające miejsce in vitro bądź in vivo wydawać będą rodzice dziecka (jak ma to miejsce zresztą do 18r.ż.). Samemu jednak dziecku przysługiwać będzie prawo po poszanowania jego godności, do podjęcia działań odpowiadających ówczesnemu stanowi wiedzy. Dziecka nikt nie będzie informował np.: o nadziejach i niebezpieczeństwach związanych z zabiegiem. Podobne informacje lekarz będzie musiał przekazać rodzicom bardzo małego pacjenta.
Choć podobne działania medyczne wydawać się mogą pewną futurologią, to jednak dynamika zmian w świecie biomedycyny każe nam rozważyć również podobną perspektywę. Wydaje się jednak, iż bez względu na to jak owe zmiany szybko zaistnieją oraz bez względu na to jak daleko one zajdą nie zmienne pozostanie, iż biotechnologia oraz medycyna zawsze dochodzą do kluczowego punktu, jakim jest człowiek posiadający konkretne prawa – o czym warto pamiętać.
KOMENTARZE