Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Naukowiec ryzykuje, idąc do biznesu. Potrzebne mu wsparcie uczelni
Dla naukowca zaangażowanie się w proces komercjalizacji jest związane z dużym ryzykiem. Warto, by miał w takiej chwili wsparcie uczelni. Tymczasem dla uczelni działania komercjalizacyjne naukowca często są czymś kłopotliwym.

 

 - Dla naukowca zaangażowanie się w proces komercjalizacji jest ryzykowne. Naukowiec jest przez uczelnię oceniany między innymi za swoje publikacje naukowe czy udział w grantach badawczych. A jeśli zaangażuje się w komercjalizację, będzie miał na to wszystko mniej czasu - mówi dr Kaja Prystupa-Rządca z Katedry Zarządzania Akademii Leona Koźmińskiego, która zajmuje się tematyką innowacyjności.

 

Przyznaje, że nacisk na to, by naukowcy publikowali, bywa dla nich dużym problemem. "Gdy badacz stara się wejść w świat biznesu, często musi podpisać umowy i porozumienia o poufności, bo tego wymagają firmy. A to z kolei może uniemożliwić publikację wyników badań w czasopismach naukowych. Naukowiec musi więc włożyć dużo dodatkowego czasu, aby spełnić wymogi uczelni, na przykład szukać możliwości publikacji poza realizowanym przez siebie projektem. Nie da się łatwo pogodzić tych dwóch ról - zwraca uwagę rozmówczyni.

 

Prystupa-Rządca podkreśla, że często badacze, żeby zaangażować się w komercjalizację, muszą na uczelni przejść na pół etatu lub z etatu całkiem zrezygnować. A to - jak przyznaje - jest nie tylko pożegnaniem ze stabilnością zarobków, ale bywa odbierane przez uczelnię jako pewnego rodzaju zdrada.

 

- Jeśli komercjalizacja się nie powiedzie, może być tak, że badacz będzie miał już odciętą możliwość powrotu na uczelnię" - opowiada Prystupa-Rządca. To może budzić obawy naukowców. "Przecież naukowcy trafiają na uczelnie, bo kochają naukę i chcą się jej oddać. A tu wybór staje się czarno-biały: albo pozostaniesz w nauce, albo przechodzisz do biznesu - mówi badaczka, ale zwraca uwagę, że wybór ten wcale czarno-biały być nie musi. Wiele zależy tu od podejścia uczelni.

 

Jak zauważa ekspertka z ALK, na razie dla uczelni jest to problemem, kiedy ich pracownik angażuje się w komercjalizację - trzeba znaleźć kogoś na jego miejsce, rozdzielić jego obowiązki. W dodatku może pojawić się podejście, że jeśli naukowiec przechodzi do biznesu, to znaczy, że zarabiać będzie duże pieniądze. A to - zwłaszcza w przypadku nieudanych komercjalizacji - wcale nie musi być prawdą.

 

- Jeśli zaś naukowiec nie ma wsparcia ze strony uczelni, kiedy angażuje się w innowacje, jest mniej skłonny do współpracy z inwestorem - uważa. Zdaniem Prystupy-Rządcy na uczelniach potrzebna jest zmiana podejścia.

 

 - Żeby pomóc w procesie komercjalizacji, istotne byłoby wprowadzenie innych zasad na uczelniach, na przykład stworzenie działów, które wspierałyby naukowca między innymi w kwestiach prawnych. No bo przecież naukowiec nie musi się znać na sprawach prawno-biznesowych. Potrzebne są takie działy, które uczyłyby badaczy, jak negocjować z biznesem i jak dbać o swoje interesy - komentuje.

 

Zdaniem rozmówczyni sytuację naukowców-innowatorów mogą zmienić nowe przepisy. Prystupa-Rządca pozytywnie odnosi się do zapowiadanej przez resort nauki wdrożeniowej ścieżki kariery naukowej - tytuł naukowy można byłoby zdobyć dzięki wdrożeniom. - Te przepisy mogą nakierować uczelnie na właściwsze podejście do procesu komercjalizacji. Ale nie spodziewałabym się efektów od razu - komentuje Prystupa-Rządca.

 

Jej zdaniem szybszy efekt na podejście uczelni do komercjalizacji może mieć nowy sposób podziału grantów z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Jak przypomina badaczka, w dużym stopniu pieniądze mają trafiać nie bezpośrednio do uczelni, tylko do prywatnych firm, które będą szukały partnerów wśród jednostek badawczych.  - W związku z tym uczelnie będą miały ograniczony dostęp do pieniędzy z grantów NCBiR. A to wymusi na nich inne zachowania wobec procesu komercjalizacji. Będzie to bolesny proces - komentuje rozmówczyni.

 

Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl

KOMENTARZE
Newsletter