Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
In vitro w Sejmie, in vitro w miastach
12.02.2012 , Tagi: , bioetyka

Koniec poprzedniej kadencji Sejmu, jak pamiętamy nie przyniósł żadnego rozstrzygnięcia w kwestii uchwalenia w Polsce spójnych regulacji dotyczących bioetyki. Pod koniec sierpnia oraz na początku września 2011r.  usłyszeć można było, iż sejmowe komisje: polityki społecznej i rodziny oraz zdrowia, w lipcu ubiegłego roku zarekomendowały do dalszych prac sejmowych projekt dotyczący zapłodnienia pozaustrojowego firmowany przez posła Marka Balickiego. Co istotne projekt ten przez wszystkich ekspertów okrzyknięty został mianem najbardziej liberalnego. Jego głównym założeniem, jak pamiętamy było szerokie udostępnienie możliwości stosowania w Polsce programu in vitro, bez ograniczeń związanych z wiekiem czy też stanem cywilnym. Projekt ten ponadto zezwalał na kriokonserwację oraz niszczenie zarodków za zgodą ich genetycznych rodziców. Zarówno powyższa propozycja, jak i projekt ustawy o utworzeniu Polskiej Rady Bioetycznej nie zostały podjęte w dalszych pracach sejmowych.

Gdy spojrzymy dzisiaj na debatę polityczną dostrzec możemy, że w obecnym Sejmie pojawiły się nowe projekty mające na celu uregulowanie kwestii zapłodnienia pozaustrojowego. Choć projekty te nie różnią się w większym stopniu od poprzednich propozycji to jednak ujrzeć można, iż debata bioetyczna powoli przenosi się do społeczności miejskich i stanowi często element sporu lokalnych władz.

 

Nowe, czyli stare projekty

Prezentowane w mediach nowe założenia dotyczące ustaw bioetycznych w większości są zbieżne ze znanymi już propozycjami. Projekt poseł Małgorzaty Kidawy Błońskiej z PO, w chwili obecnej ulega drobnym poprawkom. Posłanka zapowiedziała jednak, że w lutym b. r. zamierza złożyć projekt, który w odniesieniu do programu in vitro: 1] dopuszczał będzie wspomnianą metodę dla wszelkich par heteroseksualnych, które bezskutecznie przeszły inne procedury leczenia niepłodności, 2] pozwalał będzie na zamrażanie nadliczbowych zarodków, ale jednocześnie nie zostanie wprowadzona możliwość ich niszczenia lub selekcji. Ponadto zdaniem Kidawy- Błońskiej ustawa powinna wprowadzić rzetelną kontrolę nad działaniem klinik stosujących procedury zapłodnienia pozaustrojowego. Wspomniane kliniki powinny otrzymywać certyfikat poświadczający o jakości wykonywanych w nich działań. Zdaniem posłanki wprowadzenie spójnej ustawy, a następnie sprawdzenie jej działania w praktyce umożliwi dopiero podjęcie odpowiedzialnej debaty o refundacji metody zapłodnienia pozaustrojowego.

Odnosząc się do propozycji klubu SLD warto zwrócić uwagę, że przedstawiciele polskiej lewicy złożyli Sejmie dwa projekty ustaw, które mają na celu uregulowanie omawianej kwestii. W pierwszym przypadku, jak podkreśla Katarzyna Piekarska, SLD chce uchwalić ustawę, która doprowadzi do refundacji metody in vitro. Zdaniem posłów wspomnianego klubu fakt, iż niepłodność jest jednym z najpoważniejszych schorzeń społecznych oraz brak możliwości opłacenia wspomnianej metody przez ok. 60 tyś polskich par starających się o dziecko powoduje, iż należy wymóc na państwie możliwość refundowania omawianej metody. Co więcej posłowie nie są pewni co do liczby zabiegów in vitro jakie winny być finansowane przez państwo. Pomimo złożenia projektu w Sejmie parlamentarzyści lewicy nie wiedzą jeszcze czy refundacja ma być całkowita, czy też ma to być częściowe dofinansowanie. Wiadomo natomiast, że Sojusz szacuje, iż w polskim budżecie znaleźć można ok. 100 mln zł. na powyższa inicjatywę. Pieniądze te miałby by być przekazane z budżetu Instytutu Pamięci Narodowej, którego zadania winna przejąć prokuratura.

SLD, jak podkreślono złożyło jednocześnie drugi projekt, który wcześniej opracowywany był przez ekspercki zespół, który w parlamencie reprezentował Marek Balicki. Jak wspomniano powyżej projekt ten określany jest mianem „zielonego światła dla metody In vitro”. W propozycji tej będącej nowelizacją ustawy o zmianie ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów poza założeniami przedstawionymi we wstępie proponuje się m. In powołanie Centrum Organizacyjno- Koordynacyjnego do Spraw Medycznie Wspomaganej Prokreacji „PolART”. W założeniach projektowych zwracano uwagę, że zadaniem Centrum powinno być: rejestrowanie zabiegów in vitro, kontrolowanie działań klinik wykonujących wspomnianą procedurę, wydawanie zaświadczeń umożliwiających podejmowanie omawianych działań medycznych, upowszechnianie zasad etycznych związanych z prowadzeniem programu in vitro etc.

Co ciekawe odnosząc się do pomysłu Marka Balickiego warto wspomnieć, że najmłodsza partia obecnej kadencji, czyli Ruch Palikota, podjęła w już w listopadzie 2011r. decyzję o złożeniu w Sejmie własnej propozycji legislacyjnej, która w dużej mierze pokrywać się będzie z projektem lewicy. Wanda Nowicka, wicemarszałek Sejmu z ramienia wspomnianej partii zwracała w wywiadach uwagę, iż różnice istniejące pomiędzy dwoma projektami mają „charakter kosmetyczny”. Podkreślano, że doprecyzowano zapisy mówiące o wykonywaniu badań genetycznych na zarodkach poddanych kriokonserwacji. Owo doprecyzowanie ma na celu wprowadzenie zakazu wykonywania badań genetycznych na zamrożonych zarodkach.  Zdaniem Nowickiej ustawa powinna zezwalać na możliwość poddania się omawianej procedurze każdej parze, która „jest nią zainteresowana z powodów medycznych”. Co istotne omawiany projekt tworzy banki komórek oraz zarodków, a głównym zadaniem  ustawy ma być wprowadzenie spójnego systemu kontroli podmiotów zaangażowanych w procedurę zapłodnienia pozaustrojowego.

Odnosząc się do działań podejmowanych w omawianej materii przez klub Prawa i Sprawiedliwości można jedynie odnotować, iż zdaniem posła Bolesława Piechy najbardziej prawdopodobne jest złożenie w parlamencie projektu regulującego kwestie bioetyczne w sposób zgodny z założeniami ustawy, której był autorem w poprzedniej kadencji. Co ciekawe w swoich medialnych wypowiedziach poseł nie neguje możliwości złożenia przez część posłów PiS jeszcze bardziej konserwatywnej propozycji legislacyjnej.

Miejskie in vitro

W ciągu ostatnich kilku lat dyskusji związanych z wprowadzeniem w Polsce zapisów regulujących procedurę wspomaganej prokreacji zostały sformowane liczne komentarze nie tylko analizujące, ale również oceniające założenia poszczególnych projektów. Dlatego też nie wdając się w kolejne spory natury prawno- etycznej warto zwrócić uwagę na zupełnie nowe zjawisko, jakim jest pojawienie się w kilku polskich miastach projektu dofinansowania zabiegów in vitro z budżetów miejskich.

Już 29 grudnia ubiegłego roku radni miasta Częstochowy podjęli decyzję o przeznaczeniu w budżecie miasta na 2012 r. 110 tyś. zł na dofinansowanie zabiegów in vitro. Na udzielenie wsparcia finansowego w ramach omawianej procedury mogą liczyć jedynie rodziny, które bezskutecznie starały się już o potomstwo w ramach innych medycznych działań. W połowie stycznia b. r. zadecydowano o powołaniu specjalnego zespołu, który ma za zadanie opracować regulamin udzielania wspomnianego dofinansowania. W tym bowiem momencie nie wiadomo, czy pieniądze będzie otrzymywać konkretna rodzina./ para, czy miasto będzie udzielać dotacji finansowych wskazanym klinikom, czy też będzie zwracać pieniądze, po realizacji przez dane osoby wspomnianej procedury, na zasadzie umowy cywilno- prawnej.

Co ciekawe w podobnym projekcie z końca grudnia 2011r., autorstwa łódzkich radnych SLD wprowadzono zapisy wstępnie ukazujące wspomnianą procedurę. Łódzcy politycy lokalnych struktur Sojuszu zwracali uwagę, że zabiegi In vitro powinny być dofinansowywane do kwoty 5 tyś. zł, przy czym kwota wsparcia nie powinna przekraczać połowy kosztów zabiegu. Co więcej prawo do dofinansowania powinny mieć jedynie te pary, których roczny dochód nie przekracza 55 tyś zł. Prezentowane propozycje nie spotkały się jednak z realizacją ani w Łodzi, ani w Płocku, w którym pojawiły się podobne pomysły. Zdaniem autorów z serwisu RynekZdrowia.pl podobne pomysły dofinansowywania procedury wspomaganej prokreacji pojawiły się ostatnio w Krakowie, Wrocławiu, Gorzowie, oraz Gnieźnie.

O przeszłości

Analizując spory dotyczące uregulowania w Polsce spójnych przepisów bioetycznych coraz częściej dojść można do wniosku, iż obserwujemy istnienie swoistego pata legislacyjnego. W poprzednim Sejmie pomimo istnienia sześciu całkowicie różnych projektów poruszających fundamentalne kwestie odnoszące się do dylematów etycznych w biomedycynie nie doszło do jakichkolwiek konstruktywnych rozstrzygnięć. Progres nauk biomedycznych, jako zjawisko niezwykle dynamiczne wymaga uregulowania, które tym samym pozwoli na podejmowanie spójnych działań, szanujących prawo nauki do rozwoju. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, iż omawiany rozwój bardzo często powoduje pojawienie się coraz bardziej złożonych dylematów etycznych. Od wspomnianych dylematów nie jesteśmy w stanie w żaden sposób się uchylić. Zjawisko poznawania, jest jednocześnie procesem zadawania pytań. Coraz częściej pytania te dotyczą granic, do których nauka ma prawo się zbliżać. Obecnie widać, iż brak jest spójnej eksperckiej debaty dotyczącej regulacji bioetycznych. Oddanie wspomnianych zagadnień politykom prowadzi, jak widać do pojawienia się lokalnych projektów dofinansowania procedury in vitro. Projekty te jednak w żaden sposób nie rozstrzygają istoty problemu. Sami politycy podkreślają, że w chwili obecnej trudno ocenić w jaki „najbardziej sprawiedliwy” sposób winna wyglądać procedura udzielania wsparcia finansowego. Co więcej samo in vitro, powoli zaczyna wyrastać na swoisty „dyżurny temat”, który w sposób wyraźny traci na wartości.

Miejmy nadzieję, że w ciągu obecnej kadencji Sejmu uda się uchwalić spójne prawo bioetyczne, które będzie pomocne nie tylko politykom w ramach ich kampanii, ale nade wszystko udzieli wsparcia naukowcom, którzy codziennie poszukują odpowiedzi na ciekawe, ale coraz trudniejsze pytania.

 

red. Błażej Kmieciak

KOMENTARZE
Newsletter