To niewątpliwie szczytny cel, jednak czy środki podejmowane w drodze do jego realizacji są właściwe?
Lakonicznie przekazywany komunikat szefowej holenderskiego resortu zdrowia, Edith Schippers, wzbudza wiele emocji. Pozostawia również wiele do myślenia tym, którzy choć w niewielkim stopniu ulegają refleksji nad sensem ludzkiego życia.
Hodowla człowieka – to wyrażenie brzmi jak oksymoron. Ze słowem „hodowla” kojarzy się przede wszystkim „hodowla zwierząt”. Jaki jest cel prowadzenia hodowli zwierząt? Jest to uzyskanie jak najlepszej jakości (użytkowej i hodowlanej) zwierząt, poprzez ich selekcję i właściwy dobór osobników przeznaczonych do reprodukcji. Hodowcy zmierzają do poprawienia cech dziedzicznych swoich zwierząt. Osobniki słabe, chore czy takie, u których wykryto wady wrodzone są dla hodowcy nieopłacalne, ponieważ na dłuższą metę przynosić będą straty. Czy taki sam los spotka embriony „naznaczone” np. wadami genetycznymi? Czy w przypadku „(nie)ludzkiej hodowli” embriony, których wyposażenie genetyczne będzie uboższe od innych lub wadliwe (sic!) będą podlegać selekcji? Czy ten nienaturalny dobór genów, które trafią do globalnej puli przyniesie więcej strat czy pożytku? Holandia nie jest krajem odizolowanym od reszty państw świata – myśl technologiczna i idee swobodnie przepływają przez granice. Być może inne państwa o liberalnym prawie reprodukcyjnym również zaczną zastanawiać się na wprowadzeniem takiego przyzwolenia w ustawodawstwie wewnętrznym. Jeśli rzeczywiście zamiar holenderskich naukowców dojdzie do realizacji wpłynie on na jakość puli genów w skali globalnej – mamy przecież otwarte granice, ciągły przepływ ludzkiego kapitału.
Hodowla zwierząt z zasady nie jest uznawana za coś nieetycznego, jeśli oczywiście hodowca we właściwy sposób dba o komfort życia chowanych zwierząt. Jednak hodowla to działalność nastawiona na zysk, stałe podnoszenie jakości hodowanych (w określonym celu) osobników. Czy w taki sam sposób miałaby wyglądać hodowla ludzkiego materiału genetycznego?
Resort zapewnia, że hodowla embrionów będzie dopuszczalna tylko w przypadku badań nad leczeniem niepłodności, leczenia i zapobiegania chorobom genetycznym i wrodzonym oraz sztucznych technik reprodukcyjnych.
Działania podejmowane przez holenderskich decydentów stanowią kontynuację i rozszerzenie dotychczas podejmowanych decyzji dotyczących badań na ludzkich embrionach. Jak dotąd, niderlandzkie prawo dopuszczało możliwość przeprowadzania badań na ludzkich embrionach, które nie zostały wykorzystane w procedurze sztucznego zapłodnienia in vitro, jedynie po wcześniejszym wyrażeniu zgody przez rodziców (dawców komórek płciowych). W mocy pozostanie dotychczas obowiązujący zapis o zakazie hodowli embrionu poza organizmem kobiety powyżej 14 dni.
Czy podejmowane przez naukowców, zaawansowane badania nad hodowlą ludzkich embrionów o jak najlepszych cechach dziedzicznych, rzeczywiście przypominają hodowlę tuczników? Czy sprowadzają one człowieka do roli podmiotu – produktu o pożądanych cechach? Czyżby konsumpcjonizm zatryumfował również w dziedzinie ludzkiej reprodukcji?
Naukowcy, którzy dążą do legalizacji opracowanej przez siebie procedury, chcą (jak twierdzą) wyeliminować lub maksymalnie zniwelować możliwość pojawienia się wad genetycznych. Czy to źle? Czy swoją pracą i odkryciem piętnują oni osoby niepełnosprawne? Czy pozbawiają wartości ich obecne życie?
Zofia Szafrańska-Czajka
redaktor działu Bioetyka
KOMENTARZE