Ciąża to nie choroba
Z końcem grudnia mija czwarty miesiąc ciąży. Nasze dziecko (niektórzy) lekarze nazywają płodem. Organogeneza (proces tworzenia się i rozwoju narządów) zakończona, teraz narządy dziecka udoskonalają swoją pracę w oczekiwaniu na przyjście na świat. Ja oczekuję na pierwsze ruchy. Już wiem, że to chłopiec. Staram się dbać o siebie i dziecko: odpowiednia ilość snu, wysiłku fizycznego, dieta i jej suplementy…
W aptekach jest ich naprawdę zatrzęsienie! Praktycznie wszystkie dostępne dla kobiety od 12 tygodnia ciąży. Wcześniej nie powinno się niczego zażywać. Tak mówią. Zwłaszcza bez konsultacji z lekarzem. Zwłaszcza, gdy stan zdrowia nie ulega wyjątkowemu pogorszeniu. Gdy nie ma zagrożenia życia. Tylko czemu? Czyżby nie istniały bezpieczne środki farmakologiczne dla kobiet w pierwszych tygodniach ciąży? Co takiego jest w podawanych nam parafarmaceutykach (preparaty na bazie składników naturalnych o działaniu leczniczym i profilaktycznym)? A może powinniśmy postawić inne pytanie: czym (sic!) jest dziecko w łonie matki, że przyjmuje się właśnie taki okres „ochronny”? Przed czym „ochrania się” dziecko?
Kogo leczą ginekolodzy?
Nadszedł początek zimy. Obecnie, przy dość łagodnej (wręcz jesiennej) aurze pogodowej, jest to czas wzmożonej zachorowalności na grypę. Sezon przeziębień. Jak powinna się leczyć kobieta ciężarna, skoro odmawia się jej wszelkich lekarstw – przynajmniej w początkowym okresie ciąży? Czy rzeczywiście kobietom ciężarnym pozostaje wypróbowanie tzw. domowych sposobów radzenia sobie ze złym samopoczuciem? Co z migrenami, całkowicie uniemożliwiającymi normalne funkcjonowanie? Położyć się do łóżka i czekać, aż minie? Stosować się do wręcz absurdalnych zaleceń: nie denerwować się, unikać stresu, nie przemęczać się? To jakiś żart?! Skoro zarodek, a po 6 tygodniach płód, nie jest (według wielu) człowiekiem, czym spowodowana jest tak daleko posunięta ostrożność? Dobrem pacjentki czy rozwijającego się w jej łonie życia? A może ich obojga?
Obok mnie, na sali leżą jeszcze dwie kobiety. Obie przygotowywane są do tzw. zabiegu łyżeczkowania macicy, ponieważ płody przestały się rozwijać… Płody, określenie medyczne, aby ulżyć kobietom w psychicznym cierpieniu. Zmniejszyć poczucie straty. Obie przyjmują doustnie tabletki o działaniu poronnym, aby usunąć z organizmu martwe szczątki, które nieusunięte w porę mogłyby zagrażać zdrowiu i życiu kobiet. Medykamenty mogą wywołać silne działanie: silne krwawienie, bóle w podbrzuszu… W przypadku tych dwóch, młodych, kobiet przyjmowanie specyfików jest konieczne.
Kochanie, nakarmię Cię... lekami
Przez pierwsze dwanaście (długich) tygodni przyjmowanie jakichkolwiek leków było mi kategorycznie zakazane. Męczyły mnie migreny. W aptece spotkałam się z odmową wydania (nawet) paracetamolu. Był to wyjątkowo trudny czas. Po jego upływie, po wykonaniu stosownych badań wykryto u mnie zakażenie bakteryjne. Lekarz prowadzący zalecił antybiotykoterapię doustną, która nie przyniosła rezultatów. Spowodowane było to przede wszystkim wystąpieniem uciążliwych skutków nieporządanych: nudności, brak apetytu, wymioty. Zgodnie z zaleceniem lekarza odstawiłam antybiotyk i udałam się do szpitala w celu podjęcia terapii dożylnej.
Od początku przyjmowania leków i suplementów diety dokładnie czytałam dołączone do nich ulotki. Napawały mnie strachem, szczególnie fragmenty dotyczące ekspozycji na lek kobiet w ciąży. Dopiero wówczas, choć rozwojem życia ludzkiego w fazie prenatalnej zajmuję się nie od dziś (nie od początku własnej ciąży), zaczęłam zgłębiać tematykę związaną z farmakoterapią kobiet ciężarnych. Do tej pory nie wiedziałam nic o kategoryzacji leków ze względu na ich działanie na organizm dziecka. Przyswojoną wiedzę, zamierzam (wraz z komentarzem) zawrzeć w 2. części artykułu. Do tego momentu, zapraszam do wymiany doświadczeń związanych z przyjmowaniem leków w ciąży oraz opinii na ten temat.
KOMENTARZE