Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Biopolitolodzy spotkali się w Łodzi- relacja z konferencji
14.03.2013 , Tagi: , bioetyka

Biopolityka jest terminem, który nadal rzadko jest używany w przestrzeni publicznej. Choć politycy, zwłaszcza w Polsce od pewnego czasu zajmują się nie tylko szeroko rozumianą biologią, ale również genetyką, czy też embriologią to jednak powyższy termin nie często pojawia się, nie tylko w przekazach medialnych, ale i debatach naukowych. Zdecydowanie się przez łódzkich oraz wrocławskich naukowców na organizację konferencji poświeconej przywołanemu zagadnieniu uznać należy w obecnych czasach za inicjatywę nie tylko cenną, ale i innowacją. Owa innowacja miała miejsce na początku marca i wiązała się z obradami toczącymi się w ramach I Krajowej Konferencji Naukowej noszącej tytuł "Socjologia medycyny - promocja zdrowia - biopolityka". Kilka tygodni temu prof. Danuta Walczak- Duraj, przewodnicząca komitetu organizacyjnego owej konferencji, w wywiadzie udzielonym naszemu portalowi, zwróciła uwagę, że „choć  na pierwszy rzut oka wydaje się, że między  bardzo ważnymi kwestiami dotyczącymi promocją zdrowia, a kwestiami dotyczącymi biopolityki  nie ma  istotnych punktów wspólnych, to jednak chcemy w trakcie konferencji pokazać, że działania polityczne we współczesnej demokracji  powinny z jednej strony koncentrować się zarówno na tym, co potocznie  nazywamy zdrowym stylem życia, z drugiej zaś na poszukiwaniu jasnych rozwiązań  prawnych wszędzie tam, gdzie medycyna wykorzystuje najnowsze osiągnięcia techniki do działań biomedycznych. Chcemy skonfrontować stanowisko w tych kwestiach socjologów, socjologów moralności, ze stanowiskiem przedstawicieli świata medycznego, ale również, być może, firm farmaceutycznych”. Czy powyższe cenne założenia udało się zrealizować?

Trochę teorii   

Już na wstępie zasadnym jest by wspomnieć, że organizatorom z całą pewnością udało się zgromadzić w jednym miejscu naukowców nie tylko reprezentujących większość czołowych ośrodków badawczych, ale przede wszystkim w konferencji wzięli udział eksperci reprezentujący różne dyscypliny wiedzy. Stąd też w trakcie wykładów oraz następujących po nich dyskusji głos zabierali: socjolodzy, psycholodzy, pedagodzy, bioetyce, filozofowie, lekarze oraz biolodzy. Owo multidyscyplinarne podejście było szczególnie cenne w trakcie dwóch biololitycznych fragmentów spotkania.

W trakcie II sesji noszącej tytuł: Biologiczny wymiar życia populacji a jego socjologiczne, etyczne i polityczne interpretacje, szczególnie interesujące okazały się wystąpienia Anny Grzywaczewskiej- Ciuciury, Katarzyny Butryn, Jana Domaradzkiego oraz Ewy Pietruchy.
W pierwszych ze wspomnianych wystąpień łódzka badaczka starała się ukazać zagadnienie związane z ewolucją etyki we współczesnym świecie, w kontekście zagrożeń zjawiskiem poshumanizmu. Owy posthumanizm ukazany został przez pryzmat bardzo silnej ingerencji techniki w życie człowieka. Podawane w trakcie wystąpienia przykłady coraz bardziej postępującego łączenia się organizmu człowieka z maszyną doprowadziły do pojawienia się wniosku o wyraźnym wyłanianiu się homocyberneticusa. W wykładzie Anny Ciuciury postawione zostało zasadnicze pytanie: czy obserwując tak szybko rozwijającą

się biotechnologię, bioetyka może liczyć, iż za nią nadąży? Zwrócono wręcz uwagę, iż termin bioetyka powoli przestaje być aktualny, a bardziej trafnym określeniem jest zwrot technobioetyka.   
Katarzyna Butryn, reprezentująca Uniwersytet Jagielloński, pozostając w duchu analizy relacji społeczeństwa i biotechnologii ukazała, iż bardzo popularne w socjologii pojęcie medykalizacji w ostatnich czasach winno być coraz częściej zastępowane terminem genetyzacji. Na jego temat wypowiedział się obszernie w swoim wystąpieniu Jan Domaradzkie z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu. Wspomniany socjolog próbował ukazać zjawiska takie, jak genetyczne obywatelstwo oraz etyka molekularna. Znaczna większość wystąpienia została poświecona badaniu, jakie dr Domaradzki przeprowadził wśród poznańskich genetyków oraz rodzi osób dotkniętych chorobą Huntingtona. Owo badanie związane było z dylematem prawno etycznym związanym z przekazywaniem informacji dotyczących skłonności do dziedziczenia ww. choroby.. Jak pokazują wyniki badań przywołanego wykładowcy zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy swoistej „deprywatyzacji” informacji o byciu obarczonym chorobą genetyczną zwracają uwagę na liczne niezwykle ciekawe argumenty. Zwolennicy podobnej postawy podkreślają, że informacja genetyczna posiada zupełnie bardziej złożony status niż informacja medyczna dotycząca standardowego leczenia. Innymi słowy wiedza ukazująca istotne elementy związane z dziedziczenie w sposób bezpośredni wpływa na kolejne pokolenia. Dana osoba- w tym wypadku pacjent – powinien zdaniem części badanych poczuć się wręcz zobowiązanym do genetycznego solidaryzmu. Z kolei przeciwnicy upubliczniania podobnych informacji zwracają uwagę, iż pacjent posiada pełne prawo do poszanowania jego intymności oraz prywatności. To pacjent winien decydować jakie działania w przyszłości podejmie, zwłaszcza, iż diagnoza genetyczna w znacznej większości posiada charakter probabilistyczny.    

 (więcej na temat omawianego zagadnienia będzie można przeczytać już w krotce w wywiadzie jakiego udzielił naszemu portalowi dr Jan Domaradzki).

Na koniec omawianej części głos zabrała Ewa Pietrucha, która poruszyła bardzo ciekawy aspekt transseksualizmu, ukazany przez pryzmat nauk społecznych. To właśnie ostatni z ww. tematów zajął dużą część dyskusji jaka nastąpiła po wykładach. W debacie zwrócono uwagę, iż osoby uznające siebie za transseksualistów dążą obecnie do wymazania wspomnianego pojęcia z międzynarodowej klasyfikacji chorób. W tym miejscu wystąpiła jednak obawa, czy w istocie nie zatracamy pewnej logicznej płaszczyzny w odniesieniu do powyższego problemu. Oto bowiem może pojawić się sytuacja, w której to bez względu na zdobycze nauk przyrodniczych część osób wywrzeć może presję na eliminacji pojęcia choroby odnoszącego się do określonego, silnego zaburzenia. Ukazując znaczenie obecnej dyskusji dotyczącej transseksualizmu uczestnicy tej części spotkania zwrócili ponadto uwagę, iż z perspektywy społecznej trudno znaleźć tu jasne i klarowne granice, normy na bazie której można formułować standardy, które precyzyjnie opisane są np. w diagnostyce zaburzeń płci o podłożu genetycznym. Cała „powykładowa debata” ukazała również, iż w chwili obecnej istnieje prawo by sformułować pogląd o pojawieniu się neoeugeniki, która choć nie opiera się na przymusie udoskonalania rasy to jednak prowadzi do eliminacji wszelkiej choroby na podstawie indywidualnej decyzji. Tym samy bazując na bazie wykładu Anny Ciuciury nie wszyscy dyskutanci zgodzili się z tezą mówiącą, iż etyka „stoi dawno w tyle” za biotechnologią. Pojawiły się bowiem poglądy jasno zwracające uwagę, że etycy, bazujący zarówno na podejściu personalistycznym jak i utylitarnym nie muszą się ścigać z techniką. Ich rolą jest bowiem moralna refleksja, a nie ukazanie kto pierwszy osiągnął dany naukowy cel.

Trochę praktyki

Równie ciekawa w kontekście rozważań biopolitologicznych okazała się sesja III nosząca tytuł Biopolityka w wymiarze podejmowanych dyskursów. W sesji tej, w której zaprezentowało się czterech naukowców na szczególną uwagę zasługują

wystąpienia Marcina Leźnickiego z Torunia oraz Alicji łaskiej Formejster z Łodzi.
W pierwszym z przywołanych wystąpień toruński bioetyk podjął się analizy zjawiska biomedykalizacji, w kontekście genetycznego udoskonalania człowieka. Zdaniem  Leźnickiego w chwili obecnej w każdej z dyskusji bioetycznych obserwujemy spór pomiędzy ww. naukowcami reprezentującymi podejście personalne oraz utylitarne. Bez względu na przywołany naukowy dyskurs biomedykalizacja jest faktem, więcej medycyna zaczyna wkraczać w coraz większą liczbę elementów życia społecznego. Przywołane wystąpienie wywołało ciekawą dyskusję. Pojawiła się bowiem z jednej strony teza mówiąca, iż jesteśmy skazani na no In vitro. Z drugiej zaś strony pojawił się pogląd zwracający uwagę, iż konsekwencją udoskonalania genetycznego człowieka może być nie tylko spodziewana poprawa stanu zdrowia, ale również, w istocie zmiana istotnych dla danej osoby cech odnoszących się do jej zachowania (jako przykład podano leczenie chorób psychicznych).
W ostatnim wystąpieniu Alicji Łaskiej Formejster pochylającej się nad tematem: "Od globalnej bioetyki do etycznego zarządzania współpracą nad badaniami biomedycznymi. Bioetyka w wymiarze współpracy międzynarodowej". Samo wystąpienie było o tyle interesujące, iż dotykało zagadnienia z jednej strony etycznych aspektów badań naukowych, z drugiej zaś strony badaczka w istocie pochyliła się nad problemem komercjalizacji bioetyki.

Przywołana badaczka, bazując na własnych doświadczeniach podkreśliła, że budując standardy etyczne badań naukowych należy liczyć się z istotnymi trudnościami. Pierwszą z nich jest prawo. Na jakim bowiem systemie prawnych naukowcy winni się opierać. Z drugiej strony pojawia się równie istotny aspekt kutrowy. Należy bowiem pamiętać, iż rozumienie takich pojęć, jak godność człowieka, czy też szeroko rozumiany termin praw człowieka może być, i często jest inaczej rozumiane np. w Europie i Azji. W kontekście tym zwrócono uwagę, iż na etyczny poziom prowadzanych badań wpływ ma szeroko rozumiana kondycja demokratyczna danego państwa. Kraj, w którym organa władzy państwowej nie posiadają skutecznych narzędzi nadzoru respektowania prawa, nie zawsze będzie potrafił wprowadzić zwarte procedury etycznej kontroli nad badaniami naukowymi. Z kolei w ramach dyskusji jaka narodziła się po wspomnianym wystąpieniu pojawiła się refleksja ukazująca, iż komercjalizacja bioetyki, jak każde zjawisko może nieść w sobie elementy pozytywne, jak i negatywne. Do pierwszych zaliczymy wprowadzenie standardów, które zapewniać będą poszanowanie praw osób biorących udział w badaniach. Z drugiej zaś strony występuje coraz częściej obawa, czy coraz głośniejsze upominanie się przez firmy farmaceutyczne o przestrzeganie standardów etycznych w trakcie badań nie jest w istocie nową odsłoną skutecznego w obecnych czasach PRu.

Odpowiedź- refleksja

W trakcie omawianej konferencji być może nie udało się doprowadzić do żywej dyskusji pomiędzy humanistami oraz biomedykami. Wydaje się jednak, iż z całą pewnością zwrócono uwagę, iż człowiek XXI w. stoi przed coraz większą rzeszą pytań,

na które trudno jednoznacznie udzielić odpowiedzi. W słowie końcowym pierwszego dnia obrad prof. Duraj zastanawiała się czy w istocie brak zdolności udzielenia odpowiedzi jest zjawiskiem istotnym? Wydaje się, że zjawisko to jednych może martwić, a drugich radować. Z jednej bowiem strony można rzec, iż młoda łódzka bioetyczka Anna Ciuciura miła w istocie racje twierdząc, że bioetyka w czasach dzisiejszych zmieszona jest do silnej ewolucji, która i tak nie umożliwi jej nadrobić odległości do wyraźnie wyprzedzającej ją biotechnologii. Z drugiej jednak strony, jak słusznie dostrzega przewodnicząca komitetu organizacyjnego konferencji, społeczny kontekst biologicznych dylematów powoduje, iż trudno postawić natychmiastową diagnozę. Okazuje się bowiem, że wynalazki biologiczne zaczynają funkcjonować w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości. Cóż więc pozostaje? Być może właśnie refleksja, poszukiwanie odpowiedzi, a nie żądanie odpowiedzi. Wydaje się, iż racje miał w tym kontekście pewien krakowski personalista, Karol Wojtyła pisząc: „Zatrzymaj się, to przemijanie ma sens, ma sens, ma sens..”

Błażej Kmieciak

Portal: biotechnologia.pl

KOMENTARZE
Newsletter