– Z opublikowanych badań nie wynika, by chorzy na astmę mieli zwiększone ryzyko zachorowania na COVID-19. Prawdopodobnie leki, które przyjmują, hamują namnażanie się wirusa. W kilku badaniach naukowych wykazano, że niektóre leki, np. formoterol, indakaterol i sterydy wziewne, hamują namnażanie się wirusa w ludzkich komórkach w warunkach in vitro – zauważa w informacji przekazanej PAP prof. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Specjalista wyjaśnia, że gdy u chorych z zapaleniem płuc wywołanym koronawirusem SARS-CoV-2 zastosowano jeden ze steroidów podawanych w inhalacji, uzyskano poprawę kliniczną. Obecnie w Japonii lek ten podawany jest chorym w ramach badania klinicznego. Być może dlatego chorzy na astmę, którzy są dobrze leczeni, mają takie samo, jak zdrowi, ryzyko zachorowania na COVID-19 – podkreśla.
Astma jest przewlekłą chorobą układu oddechowego, na którą w Polsce każdego roku umiera kilkadziesiąt osób. Z badań klinicznych wynika, że właściwie stosowane leki u prawie 70 proc. pacjentów całkowicie likwidują objawy tej choroby, a gdy pacjent przestrzega wszystkich zaleceń lekarzy, skuteczność leczenia sięga nawet 90 proc. W Polsce chorzy na astmę umiarkowaną, czyli 96,5 proc. pacjentów dotkniętych tą chorobą, ma dostęp do wszystkich nowoczesnych leków. – Leki te pozwalają na dobrą kontrolę astmy – przekonuje prof. Maciej Kupczyk z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. W najcięższych postaciach choroby dostępne jest też leczenie biologiczne (u nas stosowane są trzy spośród pięciu zarejestrowanych na świecie leków). Jednak większość chorych na astmę nie stosuje leków zgodnie z zaleceniem lekarza. Ocenia się, że prawidłowo leczy się zaledwie od kilkunastu do nie więcej niż 40 proc. pacjentów. Pozostali, zwłaszcza ludzie młodzi, nie biorą leków regularnie – zapominają o nich lub stosują je tylko wtedy, gdy poczują się gorzej. – Tymczasem astma to choroba przewlekła, która cały czas się rozwija, ale jedynie okresowo, na przykład w czasie pylenia roślin, pacjent odczuwa silniejsze dolegliwości – podkreśla prof. Kupczyk.
– Gdy pacjent jest właściwie leczony, objawy znikają. Chory sądzi, że skoro objawy ustąpiły, to został wyleczony. Gdy po pewnym czasie, nawet po kilku dniach od odstawienia leków, dolegliwości się pojawią, często nie łączy ich z astmą. Myśli, że się przeziębił – ostrzega dr Piotr Dąbrowiecki, przewodniczący Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POCHP. Do ciągłego stosowania leków zniechęcają pacjentów niektóre działania uboczne. – Gdy pacjent dowiaduje się z ulotki, jakie działania niepożądane mogą powodować sterydy, które przepisał mu lekarz, jest przerażony i nie chce ich stosować. Nie wie, że te objawy uboczne pojawiają się, gdy sterydy są stosowane doustnie lub dożylnie, w dużych dawkach. Natomiast sterydy wziewne są podawane w dawkach niekiedy tysiąc razy mniejszych, niż stosowane doustnie. Dlatego tak ważne jest, aby lekarz wyjaśnił pacjentowi te różnice. Wytłumaczył, że lek jest skuteczny i bezpieczny i że lekarz chce mu pomóc – przekonuje dr Dąbrowiecki.
Wielu pacjentów nie potrafi używać inhalatorów. – To nie tabletka. Pacjent musi się nauczyć, jak uwalniać lek z inhalatora. Z niektórych badań wynika, że nawet 75 proc. pacjentów popełnia błąd krytyczny, czyli taki, który uniemożliwia działanie leku – alarmuje dr Dąbrowiecki. Jeśli pacjent nie umie posługiwać się inhalatorem, to zbyt mało leku dociera do oskrzeli, leczenie jest nieskuteczne, a ponadto więcej leku osiada w ustach i gardle, co sprawia, że zwiększa się ryzyko działań niepożądanych. – Gdy pacjent nie zażywa leków, tak jak zalecił lekarz lub źle używa inhalatora, to choroba się rozwija. Pojawia się obrzęk błony śluzowej oskrzeli, dochodzi do przerostu tej błony i do pogrubienia mięśni gładkich oskrzeli, nasila się włóknienie w obrębie drzewa oskrzelowego. Wtedy banalne czynniki drażniące mogą doprowadzić do zaostrzenia choroby. Pacjent będzie wymagał hospitalizacji. Może umrzeć. Dotyczy to szczególnie pacjentów z ciężką postacią chorobą – ostrzega dr Dąbrowiecki.
Z badania, które przeprowadziła prof. Ryszarda Chazan z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wynika, że w Polsce tylko 30 proc. pacjentów dotkniętych astmą ma ustabilizowaną chorobę – nie wybudza się w nocy, ma objawy astmy co najwyżej dwa razy na dzień i jest aktywna fizycznie.
(PAP)
KOMENTARZE