Fot. Prof. Janusz Milanowski, źródło: SPSK4 w Lublinie
– Bakteria nie jest groźna dla zdecydowanej większości zdrowych osób. Najczęściej występuje w postaci stosunkowo niegroźnej infekcji układu oddechowego, tzw. gorączki pontiac. Tylko u niektórych rozwija się legionelloza, czyli ciężka postać infekcji układu oddechowego. Zależne to może być od zjadliwości szczepu bakterii, ale też od większej skłonność do zachorowania u ludzi z grup ryzyka – mówi pulmonolog. Profesor wymienia, że chodzi m.in. o osoby starsze, z chorobami serca, cukrzycą czy obniżoną odpornością. Narażeni są także pacjenci po przeszczepach, z innymi chorobami płuc, nowotworowymi, alkoholicy i palący tytoń. – Ciężkie przebiegi możliwe są również w wyniku silnej reakcji immunologicznej, czyli szkodliwej odpowiedzi obronnej organizmu na obecność bakterii – uzupełnia prof. Milanowski.
Nawiązując do mechanizmu działania bakterii w naszym układzie oddechowym, specjalista odpowiada, że jest on podobny do innych zakażeń bakteryjnych, tzn. wywołuje stan zapalny prowadzący do destrukcji tkanki płucnej, a następnie – dostając się do krwi – może prowadzić do ogólnoustrojowego zakażenia, sepsy czy zmian w innych narządach. – Konsekwencją może być niewydolność oddechowa, niewydolność nerek, a czasami zapalenie mięśnia sercowego – ostrzega pulmonolog. Zapytany o ewentualne podobieństwa do COVID-19 zwraca uwagę na podobne objawy, czyli m.in. gorączkę, kaszel, osłabienie, zmęczenie, bóle mięśniowo-stawowe, nudności, wymioty, utratę apetytu i biegunkę. – Choroby te różnią się przebiegiem klinicznym, obrazem radiologicznym, inna jest diagnostyka i leczenie” – opisuje ekspert.
Odnosząc się do aktualnej sytuacji epidemicznej związanej ze wzrostem liczby zakażeń wywołanych bakterią Legionella pneumophila na Podkarpaciu, wskazuje, że jest to tylko jedna z przyczyn wielu zapaleń płuc u pacjentów. – Zawsze istniały pojedyncze przypadki zachorowań. Od kilku dni obserwuję w wielu mediach sensacyjne doniesienia na temat „epidemii legionellozy” w rejonie Rzeszowa. Proponuję zachować rozsądek, nie ulegać nadmiernym emocjom, ponieważ według danych epidemiologicznych infekcje legionellowe towarzyszą nam od dawna, mają najczęściej łagodny przebieg i poczekajmy spokojnie na wyniki badań sanepidu, które powinny wkrótce wykryć źródło zakażenia – uspokaja prof. Janusz Milanowski.
Powołując się na dane WHO, profesor podaje, że z powodu zapalenia płuc hospitalizowanych jest na świecie ok. 450 mln ludzi rocznie, z czego 4 mln umiera. W Polsce co roku hospitalizuje się ponad 100 tys. pacjentów z zapaleniem płuc, co powoduje ok. 20 tys. zgonów rocznie. – Wynika z tego, że codziennie umiera w kraju ok. 50 osób z zapaleniem płuc wywołanym różnymi bakteriami czy wirusami. Legionelloza jest tylko częścią tych chorób infekcyjnych. Jej znaczenie jest marginalne, ale ciekawe ze względów epidemiologicznych, ponieważ bywają trudności z określeniem źródła zakażenia – wyjaśnia profesor.
Odnosząc się do metod profilaktyki zakażeń, prof. Milanowski wymienia m.in. likwidację rezerwuaru bakterii poprzez regularne odkażanie instalacji wodociągowych w budynkach czy podgrzewanie wody do temperatury powyżej 70oC. Profesor przypomina również, że bakteria została odkryta podczas zjazdu weteranów wojennych w 1976 r. w Filadelfii. – Byli legioniści zamieszkali wówczas w jednym hotelu i doszło do zbiorowego zachorowania na zapalenie płuc. Od tego wydarzenia choroba została nazwana legionellozą. W rezultacie dopiero rok później zidentyfikowano czynnik chorobotwórczy i wyizolowano pałeczkę legionelli, która była odpowiedzialna za te infekcje – kończy pulmonolog.
Autorka: Gabriela Bogaczyk, Nauka w Polsce (PAP)
KOMENTARZE