Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Dr hab. Małgorzata Runiewicz-Wardyn: „Koszty produkcji leków zbyt wysokie dla środowiska”
Dr hab. Małgorzata Runiewicz-Wardyn: „Koszty produkcji leków zbyt wysokie dla środowiska”

Jak zredukować koszty środowiskowe produkcji leków i innych wyrobów farmaceutycznych? – Da się to zrobić bez zagrożenia dla własności intelektualnej, procesów technologicznych i wymyślania nowych ścieżek postępowania. Chodzi o działanie w modelu tzw. otwartej innowacji – mówi dr hab. Małgorzata Runiewicz-Wardyn, bioekonomistka z Koźmińskiego. Zdaniem ekspertki firmy są już mentalnie gotowe na nowy sposób działania, a obowiązek raportowania ESG przyspieszy ten proces.

Fot. Dr hab. Małgorzata Runiewicz-Wardyn, źródło: www.runiewicz-wardyn.eu

Jak podaje ONZ, 70% światowego zużycia i zanieczyszczenia wody pitnej przypada na siedem głównych sektorów. Wśród nich jest farmacja. Podobnie jest z emisją CO2. Ślad węglowy w branży ochrony zdrowia wynosi dwie gigatony ekwiwalentu dwutlenku węgla, co stanowi 4,4% całkowitych globalnych emisji. Z tego niemal 3/4 (71%) emisji pochodzi właśnie z branży biofarmaceutycznej (dane z raportu „Carbon Impact of Biotech & Pharma”). Zdaniem dr hab. Małgorzaty Runiewicz-Wardyn rozwiązaniem, którego obecnie najbardziej potrzebuje biofarma, są tzw. otwarte innowacje. To model, który zakłada nowe podejście do rozwoju strategicznego przedsiębiorstwa. – Najczęstsze założenie jest takie, że innowacje powstają wyłącznie wewnątrz jednej organizacji. Tymczasem firmy na całym świecie tworzą je z udziałem zewnętrznych źródeł wiedzy, technologii czy innych zasobów. Takimi źródłami mogą być podmioty z otoczenia rynkowego, klienci, uczelnie, ośrodki badawczo-rozwojowe, naukowcy czy interesariusze przedsiębiorstwa. W modelu otwartych innowacji firmy sięgają po zewnętrzne źródła wiedzy, ale też licencje i patenty, zlecają analizy przedwdrożeniowe lub testy rynkowe, dzielą laboratoria i zużycie środowiska – informuje Runiewicz-Wardyn. Badaczka, która zajmuje się analizowaniem gospodarek opartych na wiedzy i technologiach przyjaznych środowisku, zaznacza, że w modelu otwartej innowacji firmy rozwijają swoje produkty również bez udziału uczelni. – Dowodem jest program Sieć Otwartych Innowacji prowadzony przez Agencję Rozwoju Przemysłu, która na swojej stronie podaje statystyki. W ciągu czterech lat z dofinansowania na zakup gotowej innowacji, którą przedsiębiorca mógł zastosować w swojej działalności, skorzystało niemal 150 firm – nadmienia ekspertka.

Gotowość spółek biofarmaceutycznych jest, czas na działania

Firmy z sektora farmaceutycznego znają ideę otwartej innowacji. – Już trzy lata temu większość przedstawicieli firm z branż wysokich technologii, w tym biofarmy, dobrze znało ten model – uważa Runiewicz-Wardyn, która badała podejście spółek do dwustronnego dzielenia się zasobami z innymi podmiotami rynkowymi. – Już wtedy badani jako główną korzyść widzieli obniżenie kosztów całego procesu. W tamtym momencie kwestie ochrony środowiska były jednak mniej znane, a i brakowało zewnętrznego bodźca, który zwiększyłby motywację do wdrożenia modelu otwartej innowacji – uzupełnia. Zdaniem bioekonomistki, choć zainteresowanie modelem otwartych innowacji wśród krajowych firm było dotychczas niskie, wprowadzenie obowiązku raportowania ESG daje nową i obiecującą perspektywę. – To czas na to, aby firmy farmaceutyczne, które prowadzą działania B+R, zadały sobie następujące pytania: Od kogo moglibyśmy zaczerpnąć wiedzę, aby uzupełnić luki w myśleniu? Która firma mogłaby dzielić z nami laboratoria? Która uczelnia mogłaby udostępnić nam aparaturę badawczo-rozwojową? Komu mógłaby się przydać nasza technologia? Od kogo kupić licencję lub patent? – wylicza. 

Ochrona własności intelektualnej powinna być narzędziem, a nie celem samym w sobie

Runiewicz-Wardyn przyznaje, że olbrzymim blokerem we współpracy jest tajemnica przedsiębiorstwa. Zaznacza jednak, że choć dzielenie się zasobami zakłada, że firma ujawnia, jakie ma kompetencje, nie jest to równoznaczne z tym, że wykłada na stół całą specyfikację produktu. – Owszem, w biofarmacji mamy do czynienia z danymi, które są wyjątkowo wrażliwe. Prawo musi zabezpieczać każdy etap, każdy cząstkowy wynalazek, każdą fragmentaryczną wiedzę, która podlega współpracy, wymianie. I tego też najbardziej obawiają się firmy. Nie oznacza to jednak, że model współpracy w duchu otwartej innowacji nie jest możliwy. W praktyce, jeśli współpraca dotyczy start-upu i dużej firmy farmaceutycznej, start-up może zapewnić dostęp do określonej technologii lub własności intelektualnej, prowadzić wstępne działania badawczo-rozwojowe, natomiast duża firma farmaceutyczna zapewnia finansowanie, wiedzę techniczną, wsparcie w zakresie badań klinicznych czy wysiłkach regulacyjnych i komercjalizacji. Wszelkie nowe wynalazki lub własność intelektualna opracowana w wyniku współpracy będą własnością start-upu, a firma farmaceutyczna uzyska prawa licencyjne czy inną umowę eksploatacji wynalazku – dodaje.

ESG, podobnie jak innowacje, można „robić” we współpracy z innymi firmami

– Spółki technologiczne mapują swoje działania, które mają potwierdzać dobry wpływ na środowisko czy społeczeństwo, wymyślają nowe akcje tylko po to, aby spełnić wymóg raportowania ESG. Tymczasem wystarczy, że wejdą na ścieżkę tzw. otwartej innowacji. Redukcja negatywnych skutków działania przemysłu najszybciej zadzieje się dzięki połączeniu sił, wymianie wiedzy i wspólnych przedsięwzięciach – puentuje bioekonomistka.

KOMENTARZE
Newsletter