Do 2050 roku bakterie lekooporne mają być główną przyczyną zgonów dla ludzi. Rocznie 10 milionów osób, czyli mniej więcej populacja Nowego Jorku, zabijana będzie przez choroby, na które dzisiaj nie zwracamy specjalnej uwagi. A jest to liczba, która przewyższa śmiertelność nowotworów i wypadków drogowych… i to łącznie [1].
Problem ten, poza tragicznymi skutkami dla powszechnego zdrowia ludzkości, przełożyć można również na olbrzymie straty budżetowe. Problem dotyczy nie tylko krajów rozwijających się, ale też rozwiniętych, choć na razie w dużo mniejszej skali. Najświeższy przykład z kraju to kwarantanna całego oddziału szpitala w Piotrkowie Trybunalskim w wyniku pojawienia się jednej pacjentki z podejrzeniem infekcji multiopornej bakterii New Dehli.
Jak problem antybiotykooporności przekłada się na budżet Narodowego Funduszu Zdrowia?
Jeżeli mówimy o Polsce, warto przeanalizować ekonomiczny wpływ antybiotykooporności na budżet Narodowego Funduszu Zdrowia. Niestety, brakuje oficjalnych statystyk dotyczących bezpośredniego i pośredniego wpływu problemu na finanse naszej służby zdrowia. Natomiast korzystając z oficjalnych źródeł możemy ten wpływ oszacować.
Po pierwsze, według Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków – rządowego programu powołanego w każdym kraju członkowskim na polecenie Unii Europejskiej – około 50% antybiotyków w Polsce może być przypisywana nieefektywnie [2].
Po drugie, musimy zdawać sobie sprawę, w jaki sposób problem antybiotykooporności drenuje NFZ. Głównym kosztem dla budżetu służby zdrowia są: refundacja antybiotyków (50% kosztów antybiotyków jest refundowana) oraz readmisje pacjentów wracających do lekarza po kolejny lek. Dochodzą również koszty leczenia skutków ubocznych nieudanych antybiotykoterapii, których jednak, korzystając z oficjalnych źródeł, nie jesteśmy w stanie oszacować.
Informacje udostępniane przez Główny Urząd Statystyczny na temat ilości i źródeł zachorowań w podstawowej opiece zdrowotnej, a także dane zbierane na temat antybiotykoterapii przez Europejskie Centrum Kontroli i Prewencji Chorób pokazują, że rocznie w Polsce przechodzimy 67,5 miliona antybiotykoterapii [3].
Całkowity koszt refundacji leków w 2017 roku według budżetu Narodowego Funduszu Zdrowia wyniósł prawie 8,3 miliarda złotych [4]. Według badań przeprowadzonych przez firmę Biolumo wśród właścicieli przychodni, około 30% wizyt kończy się przypisaniem antybiotyku, więc na refundację antybiotyków NFZ przeznacza rocznie prawie 2,5 miliardy złotych. Jeżeli więc 50% antybiotyków przypisywana jest nieefektywnie, oznacza to stratę w budżecie na poziomie 1,25 miliarda złotych rocznie.
Koszty pośrednie nieefektywnych antybiotykoterapii dla polskiej gospodarki
A to tylko koszty bezpośrednie dla służby zdrowia. Spróbujmy policzyć koszty całkowite dla gospodarki. Średnia długość antybiotykoterapii to 7 dni, załóżmy 5 dni roboczych. Średnie zarobki w Polsce to prawie 5 tysięcy złotych. W trakcie zwolnienia lekarskiego pracodawca wypłaca pracownikowi 80% należnego wynagrodzenia.
Mając na uwagę liczbę antybiotykoterapii, średnio każdy Polak spędza 9 dni roboczych rocznie na antybiotykoterapii. Według danych GUS prawie 17,2 miliona Polaków jest w wieku produkcyjnym, a więc łącznie spędzamy 154,8 miliona dni na antybiotykoterapii. W zaokrągleniu 5,16 miliona miesięcy. Biorąc pod uwagę średnie wynagrodzenie, procent wynagrodzenia na chorobowym oraz skuteczność antybiotykoterapii, łączny koszt nieefektywnych terapii dla PKB Polski to 10,3 miliarda złotych rocznie.
Jak wyglądają liczby na świecie?
W niektórych krajach i regionach świata dużo łatwiej o oficjalne dane. Dla przykładu, wyliczenia ECDC wskazują na bezpośredni koszt antybiotykooporności w Europie na poziomie 1,5 miliarda euro. Oczywiście podważałoby to wyliczenia wykonane powyżej, gdyby nie jeden istotny fakt. Kwota ta to koszt wynikający wyłącznie z przypadków śmiertelnych wynikających z infekcji antybiotykoopornych w Europie, których w 2009 roku było 25 tysięcy [5]. Łączna liczba śmierci rocznie na świecie spowodowanych antybiotykoopornością wynosi 700 tysięcy [6].
Łączny koszt całkowity chorób spowodowanych infekcjami bakteryjnymi lekoopornymi w Stanach Zjednoczonych w 2013 roku szacowano na 35 miliardów dolarów [7]. Biorąc pod uwagę liczbę populacji, dane te są bardzo zbliżone do wyliczeń dla Polski wykonanych powyżej.
Rozwiązanie problemu, które nie zrujnuje służby zdrowia
Rozwiązaniem ekonomicznego problemu antybiotykooporności jest terapia celowana – przypisywanie każdemu pacjentowi antybiotyku, który na pewno zadziała. By jednak było to rozwiązanie realne, diagnostyka mająca określić tę terapię musi być efektywniejsza. Obecny złoty standard, antybiogram, cenowo jest akceptowalny, niestety czas badania (średnio 3 dni) wyklucza jego masowe użycie.
Przekonał się o tym polski rząd, który już w 2012 roku próbował wdrożyć obowiązek testowania przed przypisaniem antybiotyku. Rozwiązanie jak najbardziej słuszne (stosowane częściowo np. w Niemczech czy Francji), natomiast nierealne przez brak praktycznego rozwiązania diagnostycznego.
Dlatego wśród wielu zespołów naukowych szczególną uwagę przyciągają te, które kładą duży nacisk na ekonomiczną dostępność i masowość ich rozwiązania. Nie może ono być droższe od antybiogramu, by miało realnie wpłynąć na służbę zdrowia. W Polsce możemy się pochwalić takim zespołem np. w Trójmieście – zorganizowanym w firmie Biolumo. Ich rozwiązanie ma w założeniu kosztować mniej od antybiogramu, a dawać te same wyniki w około 6 godzin.
Autor: Jakub Wysocki, Dyrektor Marketingu Biolumo
[zdjęcia: Biolumo]
KOMENTARZE