Autorami opracowania są specjaliści z Uniwersytetu Guadalajara w Meksyku, Instytutu Technologii w New Delhi Uniwersytetu Króla Abdulaziza w Arabii Saudyjskiej oraz University South Florida w Tampa. Twierdzą, że w swej analizie uwzględnili wyniki badań z ostatnich 40 lat (z bazy PubMed) dotyczących niespecyficznych skutków powszechnie używanych szczepionek. Badacze zastrzegają, że niespecyficzne skutki szczepień zależą od rodzaju szczepionek, koncentracji antygenów oraz tego, jak często były używane. Jako przykład podają szczepionki, które nie zawierają żywych drobnoustrojów pozbawionych chorobotwórczości lub poddanych działaniu zmniejszającemu ich chorobotwórczość (tzw. atenuowane). Uważają, że tego rodzaju preparaty mogą u kobiet zwiększać śmiertelność związaną z większą podatnością na inne choroby niż te, przed którymi zostały zaszczepione. Przynajmniej w krajach rozwijających się. – Nie zalecamy zaprzestania stosowania tego rodzaju szczepionek – akcentują autorzy badań. Przyznają, że chronią one przed zakażeniami, przeciwko którym zostały opracowane. Sugerują jedynie, że ich negatywne skutki w prosty sposób można zmniejszyć, zmieniając sekwencje szczepień.
Badacze odnoszą się do szczepień przeciwko COVID-19. Spekulują, że szczepionki w technologii mRNA w kolejnych wielokrotnych dawkach (tzw. boosterach) mogą zwiększać poziom przeciwciał IgG4, a to z kolei może skutkować większą śmiertelnością związaną z innymi chorobami i infekcjami, gdyż może następować osłabienie układu immunologicznego. Do tych sugestii międzynarodowej grupy badaczy na platformie X odniosła się mikrobiolożka z Uniwersytetu Marii Skłodowskiej-Curie w Lublinie prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. Zwraca ona uwagę, że ledwie na łamach czasopisma „Vaccine” 29 grudnia 2023 r. ukazała się praca „Czy szczepionki zwiększają, czy zmniejszają podatność na choroby inne niż te, przed którymi chronią?”, a już antyszczepionkowcy trąbią na alarm. – Wyjaśniam. Po pierwsze, autorzy nie przedstawiają własnych badań, tylko dokonują przeglądu literatury z okresu 40 lat (z bazy PubMed). Trzeba wiedzieć, że szczepionki posiadają dodatkowe zalety, aniżeli ochrona tylko przed adresowanym patogenem. Na przykład szczepionka przeciw gruźlicy chroni nie tylko przed M. tuberculosis [gruźlicą – przyp. PAP], ale także przed M. bovis [atakującą bydło bakterią spokrewnioną z ludzkim prątkiem gruźlicy, która może przekraczać bariery międzygatunkowe – przyp. PAP] – mówi. Specjalistka dodaje, że również inne szczepionki mogą chronić przed zakażeniami innymi niż przeciwko tym, przed którymi je opracowano. Szczepionka przeciw polio chroni też przed zespołem post-polio mogącym ujawnić się nawet 20-30 lat po przejściu poliomyelitis, z kolei szczepionka przeciw ospie prawdziwej chroni też przed ospą małpią (obecnie MPOX).
Odnosi się też do podejrzenia, że wysokie poziomy przeciwciał IgG4 wytworzone w odpowiedzi na wielokrotne zaszczepienie szczepionkami mRNA przeciwko COVID-19 mogą być powiązane z wyższą śmiertelnością z powodu niepowiązanych chorób i infekcji poprzez tłumienie układu odpornościowego. – To czysta spekulacja niepoparta dowodami – uspokaja. Tłumaczy, że jest pięć klas przeciwciał: IgM, IgG, IgA, IgD i IgE. IgM pojawiają się jako pierwsze w infekcji, ale to późniejsze IgG pełnią najważniejszą rolę w odpowiedzi przeciwko drobnoustrojom. Dzielą się one jeszcze na cztery podklasy (IgG1, IgG2, IgG3 i IgG4). Dwa z nich – IgG1 i IgG3 – uważane są za zapalne i inicjują ważne mechanizmy odpowiedzi immunologicznej doprowadzającej do likwidacji patogenu. Z kolei IgG4 jest przeciwzapalna i mniej skuteczna we włączaniu takiej odpowiedzi. Uczestnicy też w budowaniu tolerancji na antygeny i pełni rolę ochronną w alergiach (reguluje aktywności komórek tucznych). – IgG4 bierze zatem udział w tzw. immunoregulacji prowadzącej do ograniczania stanu zapalnego – podkreśla mikrobiolożka. Zwraca uwagę, że jeśli podczas infekcji czy po szczepieniu, w czasie narażenia na antygen (5-7 miesięcy po drugiej dawce, czyli tzw. boosterze) pojawiają się przeciwciała IgG4, to jest to dobra reakcja. – Długi czas trwania prozapalnych IgG1 i IgG3 w organizmie nie jest korzystny – w istocie one nie znikają całkowicie, zwiększa się tylko przewaga antyzapalnych IgG4 – przekonuje.
Według prof. Szuster-Ciesielskiej żaden trwający dłużej stan zapalny nie jest dobry, dlatego mamy mechanizmy, które go likwidują, w tym też IgG4. – I jest to naturalna, fizjologiczna odpowiedź organizmu na trwającą infekcję. W żadnym razie nie ma mowy o „załamaniu” układu odpornościowego. Przecież pozostają limfocyty B pamięci, które po ponownym kontakcie z wirusem szybko rozpoczną produkcję IgG1 i IgG3 – wyjaśnia. Przełączanie klas przeciwciał nie jest niczym nadzwyczajnym. – To nic nowego – na początku infekcji pojawiają się IgM, a dopiero później bardziej skuteczne IgG1 i IgG3, zaś na końcu – IgG4 wyciszające (oprócz oczywiście innych mechanizmów) stan zapalny. Czy zatem powinien nas niepokoić wysoki poziom IgG4 bo „usuwanie wirusa może być mniej skuteczne”? Nie. Co prawda zgadzam się, że IgG4 nie mają takich zdolności w inicjowaniu mechanizmów likwidacji wirusa, jak IgG1 i IgG3, ale przeciwciała IgG4 cechuje większa siła wiązania wirusa, a przez to – większa zdolność jego neutralizacji. Nawet jeśli IgG4 nie indukowały mechanizmów likwidujących SARS-CoV-2, to tracił on zdolność infekowania komórek – zaznacza ekspert.
Pozostaje jeszcze pytanie, czy wyższy poziom IgG4 po szczepieniu może wywołać tolerancję na inne patogeny, jak sugerują autorzy opracowania opublikowanego na łamach „Vaccine”? Czy szczepionki mogą zwiększać podatność na choroby inne niż te, przed którymi chronią? Czy wielokrotne zaszczepienie szczepionkami mRNA przeciwko COVID-19 może być powiązane z wyższą śmiertelnością z powodu niepowiązanych chorób i infekcji poprzez tłumienie układu odpornościowego? – W istocie autorzy pracy nie przytaczają żadnych danych, żadnych dowodów, tylko spekulują. Ponadto, co jest bardzo ważne, powstałe po szczepieniu IgG4 są wysoce swoiste wobec białka kolca [wirusa SARS-CoV-1 – przyp. PAP], a zatem nie widzę tutaj żadnego niebezpieczeństwa wytworzenia tolerancji wobec innych patogenów. Podatność na inne infekcje lub choroby nie ma tu miejsca – przekonuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. Uważa, że efekty wielokrotnego podawania szczepionki przeciw COVID-19 są dobrze udokumentowane, zapewniają bowiem lepszą ochronę przed infekcją, chorobą objawową, hospitalizacją, koniecznością leczenie na oddziale intensywnej terapii oraz zgonem. – Jak dotąd nie zaobserwowano żadnego negatywnego wpływu IgG4 na odporność – dodaje. Nadmienia, że odpowiedź odpornościowa musi być zbalansowana – po zakażeniu rozwija się stan zapalny likwidujący wirusa, a później rozwijają się mechanizmy ograniczające ten stan. – I tu mamy m.in. IgG4, które pomagają kontrolować zapalenie i po COVID-19, i po szczepieniu. I znowu panuje harmonia. Wracając do przywołanej pracy, nie ma powodu do niepokoju – kończy prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Autor: Zbigniew Wojtasiński (PAP)
KOMENTARZE