Gwałtowny wzrost przeżywalności operacji w drugiej połowie XX wieku doprowadził do rozwoju chirurgii i jej specjalizacji. Wraz z trzecim odkryciem, czyli szczepionkami, w trakcie XX wieku oczekiwana długość życia podwoiła się [1], a antybiotyki są fundamentem nowoczesnej, zaawansowanej medycyny, jaką znamy.
Co dokładnie zawdzięczamy antybiotykom?
Nowotwory to aktualnie największe zagrożenie medyczne ludzkości – rocznie są powodem ponad 8 milionów śmierci [2]. Do walki z nowotworami używamy głównie dwóch terapii: chemioterapii i radioterapii. Niestety, chemioterapia wraz z komórkami nowotworowymi niszczy nasz szpik kostny, co z kolei powoduje niewydolność układu odpornościowego. Pacjenci poddani chemioterapii są szczególnie podatni na infekcje, ponieważ ich organizm nie jest w stanie ich zwalczać. Antybiotyki są dla nich jedynym ratunkiem.
Na infekcje bakteryjne narażeni jesteśmy szczególnie jeszcze w dwóch przypadkach. Pierwszym z nich są transplantacje. Wymagają one leków immunosupresyjnych, które minimalizują szansę odrzutu przeszczepionych narządów. Jednocześnie niwelują również naturalną ochronę przed infekcjami, a że leki pacjent musi zwykle przyjmować przez całe życie, antybiotyki (lub życie w pełni sterylnych warunkach) są jedyną ochroną, jaką posiada.
Drugim przypadkiem są pacjenci chorzy na AIDS, czyli zakażeni wirusem HIV. Atakuje on układ odpornościowy powodujący znaczący spadek odporności. I w tym przypadku antybiotyki są jedynym ratunkiem.
Antybiotyki – nie tylko w ekstremalnych przypadkach
Jednak na antybiotykach polegamy nie tylko w ekstremalnych i ciężkich przypadkach szpitalnych. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że chociażby współczesna stomatologia zawdzięcza wiele antybiotykom. W trakcie zabiegów dentystycznych, takich jak leczenie kanałowe czy ekstrakcja zęba, dochodzi do przerwania tkanek i bakterie, które normalnie są dla nas niegroźne – jak nasza naturalna flora czy bakterie na niemytych owocach i warzywach – stają się zagrożeniem. Właśnie dlatego po tych zabiegach dostajemy prewencyjnie antybiotyki.
W Polsce ponad 40% porodów kończy się cesarskim cięciem [3]. Mimo znakomitej czystości sal operacyjnych najczęstszym powikłaniem po tej procedurze jest zakażenie bakteryjne [4]. Nawet w przypadku naturalnego porodu antybiotyki są koniecznością, ponieważ 30% kobiet jest nosicielami Streptococcus agalactiae w drogach rodnych. Dla kobiet nie jest on patogenny, ale stanowi zagrożenie dla noworodków, które mogą się nim zarazić podczas porodu [5].
Nawet tak niegroźna zdawałoby się choroba, jaką jest zapalenie płuc, przed erą antybiotyków była śmiertelna. Z umieralnością na poziomie 30% stanowiła większe zagrożenie niż gruźlica. Najbardziej zagrożone były i wciąż są dzieci oraz osoby starsze. Na szczęście, dzięki antybiotykom i szczepionkom, umieralność spadła do niecałego 1% [6].
Antybiotykooporność to największe zagrożenie dla współczesnej medycyny
Niestety już wkrótce możemy na własnej skórze doświadczyć, jak wyglądało życie przed odkryciem antybiotyków. Poprzez ich nadużywanie bakterie wykształcają lekooporność i to w tempie dużo większym, niż jesteśmy w stanie tworzyć nowe antybiotyki [7].
Według badań nad rozwojem antybiotykooporności, do 2050 roku będą one stanowiły najczęstszy powód zgonu wśród ludzkości – rocznie ponad 10 milionów. Obecnie nowotwory łącznie z wypadkami drogowymi zabijają mniej ludzi [8]. W efekcie antybiotykooporności możemy stracić dostęp do większości dobrodziejstw współczesnej medycyny.
Każdy z nas może pomóc w rozwiązaniu problemu
Rosnący problem antybiotykooporności możemy powstrzymać w bardzo prosty sposób – ograniczając konsumpcję antybiotyków. Za trzy największe przyczyny rosnącej lekooporności bakterii w Europie uważa się: nieefektywne terapie, nadużywanie antybiotyków o szerokim spektrum oraz niestosowanie się do zaleceń lekarza [9]. Z każdą z tych przyczyn możemy walczyć – my, pacjenci.
Po pierwsze profilaktyka. Zdrowe odżywianie, aktywność fizyczna i stosowny do pogody ubiór pomagają, ale podstawą są szczepienia. Dzięki szczepionkom możemy ograniczyć ilość zachorowań i zgonów. Dzięki szczepionce nasz układ odpornościowy będzie w stanie obronić się przed chorobą bez pomocy antybiotyków i dzięki temu zmniejszymy ich użycie.
W trakcie choroby zostańmy w domu i ograniczmy kontakt z osobami o osłabionym układzie odpornościowym – dziećmi i osobami starszymi. Im mniej osób zarazimy, tym lepiej.
Stosujmy się do zaleceń lekarzy i nie bierzmy antybiotyków bez konsultacji, nie wymuszajmy też ich przypisywania na lekarzach. Antybiotyki nie pomagają na wszystko, a już na pewno nie na grypę. Należy też zawsze kończyć antybiotykoterapię. Nawet jeżeli objawy minęły, bakterie mogą dalej się rozwijać i choroba może wrócić.
Terapia celowana ratunkiem na antybiotykooporność
Pomóc też może odpowiednia diagnostyka. Jeżeli uda się nam określić antybiotykooporność infekcji bakteryjnej, możemy stosować terapię celowaną, czyli taką, która zadziała najlepiej na infekcję u konkretnego pacjenta. Do tej pory taki test dostępny był w formie badania laboratoryjnego – antybiogramu. Niestety na wyniki pacjent musi poczekać średnio 3 dni. Na szczęście pojawiają się alternatywy.
Po pierwsze, szybkie testy diagnostyczne na rozróżnienie przyczyny infekcji. Jeżeli powodowana jest ona wirusem, antybiotyk na nic się nie przyda. Podstawowym testem jest CPR (test poziomu białek C-reaktywnych) – jest on tani i szybki i mimo niskiej dokładności warto go wykonywać, ponieważ może pomóc lekarzowi w diagnozie. W najbliższych miesiącach na rynku mają się pojawić również równie szybkie i niewiele droższe rozwiązania, które w badaniach klinicznych wykazują dużo większą dokładność.
Po drugie, alternatywy dla antybiogramu. Na rynku są rozwiązania, które stosują duże szpitale i specjalistyczne laboratoria. Niestety, ze względu na cenę są one poza zasięgiem przychodni i lekarzy rodzinnych. Dlatego wśród mikrobiologów trwa wyścig, którego celem jest wdrożenie praktycznego rozwiązania – takiego, by z dokładnością antybiogramu dać wyniki w mniej niż 12 godzin, a jednocześnie, by test kosztował mniej niż antybiogram. W Polsce mamy zespoły naukowców, którzy również biorą udział w tym wyścigu – np. naukowcy z Trójmiasta, którzy rozwijają swoje rozwiązanie w firmie Biolumo.
Autor: Olga Grudniak, Prezes Biolumo
[zdjęcia: Biolumo]
--
Czy widzieliście już naszego vloga dotyczącego antybiotykooporności?
KOMENTARZE