Elektroniczny Rejestr Zdarzeń Niepożądanych kluczem do walki z zakażeniami
Zakażenia to także skutek wszelkich działań niepożądanych, a WHO alarmuje, że zdarzenia te stanowią obecnie jedną z dziesięciu głównych przyczyn zgonów i niepełnosprawności na świecie. Ustawa z dnia 16 czerwca 2023 r. o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta wprowadza obowiązek rejestrowania zdarzeń niepożądanych, zakładając, że podmiot wykonujący działalność leczniczą posiada wewnętrzny system, który składa się z zasad, procedur, metod oraz opisów stanowisk pracy, w celu zapobieżenia wystąpieniu zdarzeń niepożądanych. System obejmuje też monitorowanie i ocenę jakości i bezpieczeństwa udzielanych świadczeń opieki zdrowotnej oraz bada opinię i doświadczenia pacjenta przy pomocy ankiet. Najlepszą formą realizacji ustawy o jakości byłby rejestr zdarzeń niepożądanych prowadzony tylko w formie elektronicznej. Takie systemy sukcesywnie już funkcjonują poza granicami naszego kraju m.in. w Danii, Niemczech, Austrii czy Estonii. Dane z raportu „Bezpieczny szpital to bezpieczny pacjent” [2] wyraźnie wskazują, że w polskich szpitalach wypadki zranień i skaleczeń w formie elektronicznej rejestruje tylko 24% placówek medycznych, przy czym w przeciągu ostatniego roku liczba tych placówek wzrosła zaledwie o 3%. Takie systemy umożliwiają łatwe gromadzenie i dostępność danych oraz ich szybką analizę pod kątem poprawy przyszłego bezpieczeństwa pacjentów i personelu medycznego. Żyjąc w dobie cyfryzacji i rozwoju narzędzi big data, trzeba stawiać na nowe rozwiązania, które pozwolą iść naprzód, a nie zostać w tyle.
Zakażenia wśród personelu medycznego
Badanie IPSOS [3], którym objęto 300 tys. pracowników ochrony zdrowia w całej Europie, wykazało znaczny wzrost (23%) liczby zranień ostrymi narzędziami wśród pracowników ochrony zdrowia w związku z pandemiczną sytuacją. Grupą zawodową, której najbardziej dotyczy problem, okazały się pielęgniarki (82%) i lekarze (54%). Aż 75% pracowników medycznych z Polski jako powód zranień wskazało brak urządzeń zabezpieczających. Niebezpieczne warunki pracy skutkujące chorobami zawodowymi, urazami i nieobecnością w pracy stanowią znaczny koszt dla sektora opieki zdrowotnej, szacowany nawet na 2% wydatków na zdrowie. Konsekwencją tego typu zdarzeń są zakażenia personelu medycznego poważnymi chorobami zakaźnymi, co przyczynia się do absencji w pracy. Takie sytuacje są nie tylko zagrożeniem dla zdrowia i życia lekarzy czy pielęgniarek, ale również pacjentów, którzy najbardziej odczuwają niestabilność funkcjonowania placówek medycznych.
Dlatego tak ważne jest stosowanie bezpiecznego sprzętu oraz wdrożenie odpowiednich praktyk i procedur w placówkach medycznych. Jak pokazują dane certyfikacji „Bezpieczny szpital to bezpieczny pacjent”, zarówno w tym, jak i ubiegłym roku sprzęt bezpieczny w szpitalach stanowi mniej niż 50% całego posiadanego sprzętu, przy czym 70% szpitali wciąż nie stosuje igieł tępych do przygotowywania leków, a ponad połowa szpitali nie korzysta z kaniul bezpiecznych. Nie powinno też dochodzić do sytuacji, w której zgłaszane są jedynie obowiązkowe zakażenia odcewnikowe dotyczące cewników centralnych, a pomijane są obwodowe, co do których obecnie placówki medycznie nie mają obowiązku raportowania. Zgłaszania zranień jest obowiązkowe. Niestety badania dowodzą, że 40% personelu pielęgniarskiego tego nie robi, blisko 70% podczas swojej pracy zraniło się do 5 razy, a do największej ilości zranień dochodzi w dużych szpitalach powyżej 500 łóżek. Powyższe dane wskazują, że droga do zakażenia pracownika medycznego jest bardzo prosta. W ostatnich latach w Polsce obserwuje się ich wzrost, a dane z raportów GIS „Stan sanitarny kraju” zarówno w 2021, jak i 2022 r. wyraźnie tego dowodzą. Mówimy tu nie tylko o wirusie SARS-CoV-2, ale również grypie, wirusowym zakażeniu jelitowym wywołanym rotawirusami czy wirusowym zapaleniu wątroby typu C.
Zakażenia krwi – diagnozowanie i raportowanie jako problem w polskich szpitalach
Zakażenia związane z opieką zdrowotną są jednym z najczęstszych rodzajów zdarzeń niepożądanych występujących podczas świadczenia opieki i każdego roku dotykają setek milionów pacjentów na całym świecie. Według danych WHO w 2017 r. sepsa wystąpiła u 49 mln ludzi na świecie, w tym 11 mln zmarło z jej powodu. Zakażenia sepsą nie dotyczą tylko osób starszych – niemal połowa zachorowań dotknęła dzieci, powodując śmierć 2,9 mln pacjentów poniżej 5. roku życia. W Polsce wciąż nie powstał Elektroniczny Rejestr Zdarzeń Niepożądanych, który pozwoliłby gromadzić dane na temat zapadalności na sepsę. Brak rejestru skutecznie utrudnia wprowadzanie działań zapobiegawczych i wypracowanie odpowiednich rekomendacji. W 2018 r. NIK zaznaczył, że problem zakażeń w naszym kraju jest poważny. NIK podkreśla też, że właściwym narzędziem służącym ograniczeniu przypadków zakażeń szpitalnych powinien być prawidłowo działający system zapobiegania i zwalczania zakażeń, utworzony w szpitalu na podstawie istniejących przepisów prawa. Szacuje się, że efektywne systemy kontroli zakażeń mogą zmniejszyć ryzyko ich wystąpienia od 55% do 70%. Sytuacja w Polsce wciąż wymaga poprawy – zarówno personel medyczny, pracownicy placówek, jak i pacjenci chcą się czuć bezpiecznie i mieć pewność, że ich zdrowie traktowane jest priorytetowo.
– Problem występowania zakażeń jest złożony i o tym powinno się pamiętać. Czynniki ryzyka zakażeń nie pochodzą jedynie ze środowiska, w którym przebywa pacjent, czyli szpitala, ale również pacjent sam dla siebie może stanowić źródło zakażenia. Natomiast odnosząc się do warunków, które wpływają na pojawienie się zakażeń w podmiotach leczniczych, to bardzo ważną rolę odgrywa brak higieny rąk lub nieprawidłowe jej wykonanie przez pracowników udzielających świadczeń zdrowotnych. Najczęstszą bowiem drogą transmisji drobnoustrojów jest droga kontaktowa, czyli ręce personelu. Doprecyzowując jeszcze dokładniej ten obszar, warto zwrócić uwagę na sprzęt medyczny, niezdekontaminowany czy też nieprawidłowo zdekontaminowany. Przykładem może być stetoskop lub aparat do mierzenia ciśnienia – komentuje dr n. med. Anna Szczypta, krajowa konsultant w dz. pielęgniarstwa epidemiologicznego, ekspertka Koalicji na rzecz Bezpieczeństwa Szpitali.
Rosnąca antybiotykooporność wyzwaniem dla ochrony zdrowia
Antybiotykooporność to już globalny problem i jedno z największych wyzwań współczesnej medycyny. W raporcie „Oporność na środki przeciwdrobnoustrojowe” [4], opracowanym w 2022 r. przez OECD, wskazuje się, że Polska znajduję się w pierwszej dziesiątce krajów UE, w której przyjmuje się najwięcej antybiotyków – średnia dla krajów OECD to 17 dawek antybiotyków na 1 tys. mieszkańców na dzień, przy czym Polska jest powyżej tej średniej z 22 dziennymi dawkami. Niewłaściwe stosowanie oraz nadużywanie antybiotyków to jedna z głównych przyczyn wzrostu tego zjawiska. Problem nagłaśnia też Światowa Organizacja Zdrowia, która szacuje, że oporność mikroorganizmów na leki przyczynia się rocznie do 75 tys. zgonów, przy czym liczba zgonów z powodu antybiotykooporności na świecie do roku 2050 może wzrosnąć nawet do 10 mln rocznie. W walce z tym zjawiskiem nieocenioną pomocą jest wiedza i świadomość lekarzy, a także właściwe i racjonalne stosowanie antybiotyków przez pacjentów.
– Obecnie w podmiotach leczniczych istotnym problemem są drobnoustroje, które wykazują brak wrażliwości na niektóre czy też wszystkie grupy antybiotyków. Zakażenie takim drobnoustrojem, określanym jako „alarmowy” niesie za sobą niepowodzenia terapeutyczne czy też skutkuje włączeniem leku, który niestety posiada wiele działań niepożądanych. Dlatego tak ważna jest racjonalna antybiotykoterapia prowadzona przez lekarzy. Ponadto trzeba tworzyć bezpieczne środowisko opieki dla pacjentów w podmiotach leczniczych, polegające na przestrzeganiu procedur zalecanych do stosowania przez Zespoły Kontroli Zakażeń. Sam pacjent może też przyczynić się do tego bezpieczeństwa poprzez pamiętanie o higienie rąk, przez którą ogranicza się rozprzestrzenianie patogenów w środowisku, w tym przypadku w szpitalu – podkreśla dr n. med. Anna Szczypta.
KOMENTARZE