Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Zawód biotechnolog - O realiach pracy biotechnologa za granicą opowiada dr Michał Surma
03.06.2013

Poszukiwanie pracy w zagranicznym sektorze biotechnologicznym nie jest czynnością prostą i wymaga ogromnego samozaparcia. Pomimo, iż biotechnolodzy są wysokiej klasy specjalistami posiadającymi szeroki wachlarz umiejętności w naszym kraju zawód ten jest często niedoceniany. Co jest tego przyczyną?

Ze statystyk sporządzonych po części przez nasz portal wynika, iż w 35 państwowych uczelniach w Polsce istnieje kierunek studiów - biotechnologia. Co roku na ten kierunek  przyjmowanych jest około 10 000 studentów, z czego kończy je ok.  4 000 absolwentów. Gdy porównać te dane z faktem istnienia w naszym kraju ok. 70 firm biotechnologicznych zauważamy  wyraźny kontrast pomiędzy potencjalną liczbą miejsc zatrudnienia a liczbą osób ubiegających się o nie.

dr Michał Surma

Sytuacja ta skłania wielu absolwentów do poszukiwania zatrudnienia poza granicami Polski. Mając to na uwadze poprosiliśmy o przybliżenie Czytelnikom sytuacji na rynku pracy w krajach „Zachodu”  Doktora Michała Surmę. Podczas konferencji „Biohoryzonty 2013 – biotechnologiczny rynek pracy” wystąpił on z prezentacją pt.”Biotechnologiczny rynek pracy za granicą – czy warto wyjeżdżać?”.

Doktor Surma jest absolwentem Uniwersytetu Wrocławskiego. Po obronie pracy magisterskiej podjął studia doktoranckie w International Max Planck Research School for Molecular Cell Biology and Bioengineering (obecnie inna nazwa) - Max-Planck-Institute of Molecular Cell Biology and Genetics w Dreźnie (MPI-CBG).

W czasie studiów doktoranckich prowadził także samodzielny projekt w University of California, San Francisco, Department of Cellular and Molecular Pharmacology.

Kolejnym etapem w karierze naszego rozmówcy było odbycie podoktoranckiego stażu (tzw. "wrap up period") w MPI-CBG, który płynnie przeszedł w pracę w projekcie typu spin-off w firmie start-up - Lipotype GmbH.

 

Dla osoby tak dobrze zorientowanej w rynku pracy krajów zachodnich pierwsze pytanie wyda się dość trywialne, ale celem wprowadzenia chciałabym zapytać. Czy za granicą jest praca dla biotechnologów?

Odpowiedź brzmi tak. Ofert pracy jest znacznie mniej w porównaniu do ich liczby ok. 5 lat temu, niemniej sytuacja nie jest tak dramatyczna jak w Polsce.

 

Każdy absolwent stara się zdobyć pracę w swoim zawodzie. Jakich stanowisk nie brał Pan pod uwagę  poszukując zatrudnienia?

Moim subiektywnym zdaniem nie uważam za biotechnologa np. przedstawiciela handlowego firm farmaceutycznych, kosmetycznych itp. Nigdy nie brałem pod uwagę w moich poszukiwaniach pracy tych profesji. Zawodem, który poza granicami naszego kraju nie jest uważany za ściśle związany z biotechnologią jest np. technolog produkcji, technolog chemiczny, technolog  żywności itd. Wiąże się to z odmiennym procesem kształcenia w krajach zachodnich nie przystającym do studiów biotechnologicznych. Z tego samego powodu biotechnolog nie uzyska stanowiska technologa poza granicami naszego kraju.

 

Co skłoniło Pana do pracy za granicą?

Szukałem zatrudnienia równocześnie w Polsce i za granicą. Praca poza granicami naszego kraju była tylko jedną z opcji. Po obronie doktoratu dostałem ofertę stażu podoktoranckiego w Daniii w Stanach Zjednoczonych. Równolegle poszukiwałem pracy w Polsce. W naszym kraju nie znalazłem zatrudnienia, prawdę mówiąc ciężko mi powiedzieć, co było tego przyczyną.W niektórych wypadkach zapewne moje kwalifikacje nie były w 100% zbieżne z oczekiwaniami pracodawców. W przypadku jednej z firm pozytywnie przeszedłem rekrutację, niestety okazało się, iż ta właśnie firma nie posiadała dla mnie stanowiska. Fakt ten był dość szokujący w swojej wymowie. W tym samym czasie profesor -szef mojego zespołu w MPI-CBG- celem komercjalizacji otrzymanych wyników badań rozpoczął projekt spin-off, w wyniku którego założona została firma start-up  i tam znalazłem zatrudnienie.

 

Dlaczego zamiast poszukiwać odpowiedniego zatrudnienia nie kontynuował Pan kariery akademickiej?

Odpowiedź jest prosta. Od samego początku wiedziałem, że chcę pracować w zawodzie w firmach biotechnologicznych. Moja decyzja o podjęciu studiów doktoranckich wiązała się jedynie z chęcią dalszego kształcenia intelektualnego i praktycznego.

 

Czy Pana zdaniem podobne wymagania stawiane są na danym stanowisku przez pracodawców krajowych jak i zagranicznych?

Według mnie wymagania te są różne, niemniej jednak w pewnej części zbieżne. Różny jest głownie nacisk na niektóre aspekty kwalifikacji. Przykładowo każdy absolwent kierunku biotechnologia powinien mieć opanowane zasady obsługi pewnego rodzaju specjalistycznej aparatury oraz umieć stosować odpowiednie techniki wykorzystywane w pracy laboratoryjnej. Potencjalny pracownik powinien również posiadać zdolność odczytywania, analizy oraz odpowiedniej interpretacji publikacji naukowych. Te kryteria są wspólne zarówno dla pracodawców krajowych jak i zagranicznych. 

 

W Polsce aktualnie obserwujemy brak zaufania ze strony pracodawców do młodych absolwentów szkół wyższych bez doświadczenia zawodowego. Czy Pana zdaniem podobna sytuacja ma miejsce w krajach, w których poznał Pan rynek pracy?

Za granicą pracodawcy są nieco bardziej skłonni inwestować w osoby bez doświadczenia. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że samo wykształcenie akademickie uzyskane  w krajach kojarzonych jako wysoko rozwinięte łączy się zwykle  z nabyciem przydatnego dla pracodawcy zestawu umiejętności praktycznych. Polska edukacja wyższa w tym względzie, może w pewnych obszarach nie do końca przystawać do realiów rynku pracy, stąd i ten brak zaufania.

 

Czy tytuł zawodowy inżyniera/licencjata, magistra oraz stopień naukowy doktora jest równie ceniony w Polsce jak za granicą?

Z obserwacji mogę powiedzieć, iż w Polsce tytuły te chyba nie są zbyt cenione. Według mnie dla pracodawców tytuł mgr. wydaje się już nic nie znaczyć, a licencjat chyba w ogóle nie jest brany pod uwagę. Inaczej ma się sytuacja np. w Niemczech, tam każdy tytuł zawodowy, a w szczególności stopnie naukowe są w wielkim poważaniu. 

 

Czy Pana zdaniem istnieje ryzyko, iż stopień naukowy będzie rozpatrywany za granicą jako pewnego rodzaju nadkwalifikacja? Sytuacja taka, jak Pan zapewne wie, niejednokrotnie ma miejsce w Polsce.

Doktorzy zawsze będą rozpatrywani jako wysokiej klasy specjaliści. Jedynym ryzykiem posiadania stopni naukowych jest pewnego rodzaju „sucha kalkulacja” ze strony pracodawcy. Rozpatruje on wtedy czy osoba o tak wysokich kwalifikacjach jest niezbędna dla dalszego funkcjonowania i rozwoju firmy. Moim zdaniem stopień naukowy doktora i wyższe nigdy nie będą świadczyły przeciw danej osobie. Należy również pamiętać, o czym wspominałem wcześniej, iż w wielu krajach stopnie naukowe łączą się z ogromnym poszanowaniem.

 

Na co należy zwrócić szczególną uwagę przy wyborze oferty pracy?

Istotną kwestią jest aby obrane przez nas stanowisko umożliwiało długodystansowy rozwój kariery. W szczególności należy mieć na uwadze możliwość pogłębiania praktycznej wiedzy branżowej wraz z perspektywą awansu, który motywuje do intensywniejszej pracy.

 

Czy podjęcie studiów doktoranckich za granicą jest równoznaczne z otrzymaniem stypendium? Wie Pan zapewne, iż w Polsce wielu z doktorantów nie uzyskuje ze strony uczelni wystarczającej pomocy finansowej.

Podjęciu studiów doktoranckich poza granicami naszego kraju zawsze towarzyszy stypendium lub podpisanie innego rodzaju kontraktu, który wiąże się z odpowiednim wynagrodzeniem. W większości krajów sytuacja ta jest regulowana ustawowo.

 

Czy dla zagranicznego pracodawcy ma zasadnicze znaczenie kraj w jakim się studiowało, lub obroniło doktorat?

Osobiście nie zaobserwowałem takiego zjawiska, z wyłączeniem krajów niekojarzących się z "krajami rozwiniętymi".

 

W Polsce duże znaczenie przykłada się do uzyskanych certyfikatów zarówno językowych jak i z zakresu obsługi specjalistycznej aparatury. Czy w krajach, których rynek pracy nie jest Panu obcy zaobserwował Pan analogiczną sytuację?

Poza granicami naszego kraju liczą się konkretne umiejętności, a nie dokumenty je poświadczające. Nawet jeśli osoba nie posiada odpowiednich dokumentów potwierdzających udział w różnorakich kursach, szkoleniach czy stażach, a posiada doświadczenie (zna zasady obsługi odpowiedniej aparatury oraz zastosowania niektórych specjalistycznych technik) nie powinna obawiać się gorszego traktowania ze strony pracodawcy. Natomiast jeśli mowa  o certyfikatach językowych to chyba wyłącznie w Polsce są one wymagane. Ja nigdy nie spotkałem się z wymogiem certyfikowania umiejętności językowych.

 

Czy gdyby znalazł  Pan odpowiednią pracę w Polsce wróciłby Pan do kraju?

Gdyby oferowane mi stanowisko spełniało moje wymagania, ambicje zawodowe oraz pozwoliłoby mi na samokształcenie, bez wahania wróciłbym do Polski.

 

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę dalszych sukcesów zawodowych.

 

Rozmawiała Donata Zaczyńska

KOMENTARZE
Newsletter