Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Wirus Ebola – do walki wkraczają przeciwciała!
Wirus Ebola od pewnego czasu zbiera śmiertelne żniwo na terenie Afryki Zachodniej. Ze względu na ogromny ruch turystyczny praktycznie na całym świecie, niepokoją się już wszyscy. 8 sierpnia WHO ogłosiła, że wybuch zachorowań stanowi „zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym”. Mimo, że media codziennie zasypują nas informacjami na ten temat to spróbujmy się przyjrzeć wirusowi Ebola, wywoływanej przez niego chorobie oraz potencjalnym sposobom leczenia z nieco bardziej naukowego punktu widzenia.

 

Mały nie znaczny nieszkodliwy...

Wirus Ebola, dawniej nazywany oficjalnie Zaire ebolavirus  to jeden z pięciu gatunków należących do rodzaju Ebolavirus. Jego nazwa pochodzi od rzeki Ebola, w pobliżu której odnotowano pierwszą poważną epidemię w 1976 roku. Cząsteczka wirusa zbudowana jest z materiału genetycznego w postaci jednoniciowego RNA oraz jedynie siedmiu białek, z których cztery nie zostały dotąd dokładnie przebadane. Podejrzewa się jednak, że co najmniej jedno z nich jest odpowiedzialne za zaburzanie odpowiedzi immunologicznej organizmu gospodarza.

Mimo swoich niewielkich wymiarów wirus Ebola jest wyjątkowo patogenny. Wywołuje on poważne i trudne w leczeniu gorączki krwotoczne. Czas pojawienia się pierwszych objawów choroby, w zależności od kondycji organizmu i szybkości namnażania się w nim patogenu, wynosi od 2 dni do nawet trzech tygodni od momentu zakażenia. Najczęściej jest to jednak od 8 do 10 dni. Początkowo gorączka krwotoczna przypomina grypę – pojawia się podwyższona do około 38°C temperatura, bóle głowy, gardła i mięśni. Do tego dołącza ogólne osłabienie organizmu. W następnych etapach pojawiają się wymioty, biegunka, wysypka oraz krwotoki, zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne.   

 

2 tysiące ofiar zamiast milionów – jak to możliwe?

Aktualna epidemia wirusa Ebola w Afryce Zachodniej uważana jest za największą w historii. Szacuje się, że wirus zainfekował już około 1800 osób, a liczba ta rośnie każdego dnia. Biorąc pod uwagę bardzo wysoką patogenność wirusa oraz przeciętną ilość mieszkańców afrykańskich wiosek to liczby te nie wydają się aż tak wysokie. Wszystko to za sprawą drogi rozprzestrzeniania się patogenu. Nie jest on bowiem przenoszony drogą kropelkową. Do zakażenia dochodzi podczas kontaktu z krwią lub innymi płynami ustrojowymi chorej osoby bądź też zwierzęcia. Wirus ma zdolność przetrwania również w organizmach osób zmarłych na wywołaną przez niego gorączkę krwotoczną. I tu pojawia się największy problem jeżeli chodzi o kraje afrykańskie. Istnieje tam bowiem zwyczaj dość bezpośredniego żegnania zmarłych, podczas którego wirus może dostać się do organizmu zdrowej osoby przez najmniejsze zadrapanie czy skaleczenie. Wytłumaczenie ludziom, którzy często pierwszy raz w życiu widzą lekarza, że nie mogą tradycyjnie pożegnać się ze zmarłym jest praktycznie niemożliwe. W ten sposób rośnie liczba zakażeń. Dołączając do tego późną diagnostykę i ucieczki chorych ze szpitali mamy gotowy przepis na epidemię.

 

Czy uda się go powstrzymać?  

Ogłoszenie przez WHO, że obecna epidemia wirusa Ebola stanowi „zagrożenie zdrowia publicznego o zasięgu międzynarodowym," oznacza, że ​​eksperci stwierdzili możliwość rozprzestrzenienia się choroby poza kraje Afryki Zachodniej. Cel przyjęcia przez WHO takiego stanowiska jest jednoznaczny – wysłanie na cały świat sygnału o konieczności koordynacji wysiłków wszystkich krajów, aby zatrzymać wirusa. Szczególny nacisk kładzie się na szybką diagnostykę, edukację społeczeństwa oraz przygotowanie każdego państwa na przyjęcie osób potencjalnie zakażonych.  

Poza środkami ostrożności, które mają na celu stłamsić wirusa i uniemożliwić rozprzestrzenianie się epidemii, również od pewnego czasu prowadzone są badania mające na celu stworzenie skutecznego leku dla osób już zakażonych. Aktualnie trwają prace nad kilkoma podejściami terapeutycznymi z którymi wiąże się dość duże nadzieje. Są to:

 

  • TKM-Ebola opracowana przez firmę Tekmira Pharmaceuticals bazująca na interferencyjnych odcinkach DNA;
  • BCX bioCryst – lek z grupy terapeutyków nukleozydowych blokujący procesy replikacji wirusa;
  • przeciwciała monoklonalne opracowywane przez MAPP Biopharmaceutical we współpracy z firmami LeafBio i Defyrs oraz kanadyjską Agencją Zdrowia Publicznego, a także Instytutem Chorób Zakaźnych wojska amerykańskiego. Mieszanina trzech humanizowanych przeciwciał, znana jako ZMapp ma zapobiegać przedostawaniu się wirusa do wnętrza komórki, a więc blokować etap niezbędny do życia patogenu.

 

Mimo, że wszystkie przedstawione podejścia są aktualnie na etapie badań to niedawno usłyszeliśmy, że mieszanina przeciwciał monoklonalnych firmy MAPP Biopharmacetuical została podana dwojgu zainfekowanych amerykańskich pracowników służby zdrowia walczących z epidemią. Eksperci mówią, że terapia taka powinna zostać również udostępniona chorym w Afryce. Szanse na przeżycie osoby zakażonej są bowiem bardzo małe, a inna skuteczna terapia nie jest znana. W tym tygodniu WHO ma zwołać posiedzenie dotyczące zagadnień etycznych potencjalnego zastosowania u chorych terapii eksperymentalnych, które nie zostały jeszcze dokładnie przebadane. Jednocześnie FDA już 7 sierpnia zezwoliła na stosowanie u zakażonych pacjentów leku TKM‑Ebola. Sytuacja przypomina zaakceptowanie do użytku podczas epidemii H1N1 w 2009 roku niezatwierdzonego jeszcze leku przeciwirusowego permivir. Cząsteczki skierowane przeciwko wirusowi Ebola są jednak znacznie słabiej przebadane pod kątem wpływu na ludzki organizm. Ryzyko jest więc spore, jednak specjaliści mówią, że jego podjęcie może okazać się niezbędne do zwalczenia epidemii.

 

Co nam pozostaje?

Wirus Ebola szaleje i nie za bardzo zwraca uwagę na działania ludzi – to prawda. Nam pozostaje jedynie zachować wszelkie środki ostrożności w sytuacjach stwarzających ryzyko zakażenia. Ważna jest również rola informacyjna – uświadamiajmy innych o co chodzi z tą całą epidemią Ebola i miejmy nadzieję, że lada moment ludziom uda się wygrać z tym malutkim, wrednym patogenem.

KOMENTARZE
Newsletter