Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Trzeba być optymistą
29.09.2009
Wywiad z dr Piotrem Chomczyńskim
Odniósł Pan niewątpliwy sukces tak na polu naukowym, jako autor najczęściej cytowanej na świecie publikacji naukowej, jak i niewątpliwy sukces komercyjny. Czy istnieje jakaś recepta na sukces?

Trzeba wierzyć w siebie w to, co się robi i trzeba mieć dobry pomysł. To są takie dwa składniki. Jak to się robi, trudno mi powiedzieć. W moim przypadku uczyłem się, również na swoich błędach. Należy zacząć wcześnie, jeżeli oczywiście myślimy o założeniu firmy opartej na własnym pomyśle. Jak to zrobić? Kwestią numer jeden, dla młodego człowieka jest to skąd wziąć pieniądze na prowadzenie takiego biznesu. W moim przypadku było to dość łatwe, bo obrałem taki model że na początku wystarczyło mi 10 tysięcy dolarów czyli odpowiednik 30 tysięcy złotych. Takie pieniądze sądzę, że każdy młody człowiek może w ten czy inny sposób zdobyć. Żeby idealnie zacząć, należy wybrać projekt, który na początku nie kosztuje dużo. Jak się ma taki projekt to można swoimi siłami próbować swój własny biznes. Jak się ma projekt duży, na przykład wprowadzenie nowego leku to można zapomnieć o takim projekcie. Młody człowiek nigdy nie zdobędzie tyle zaufania żeby ludzie inwestowali w niego miliony. Także, najłatwiej i najlepiej jest zaczynać od małych projektów.


Na własnej skórze poznał Pan cienie i blaski komercjalizacji. Jak najlepiej, zatem komercjalizować i czy komercjalizować w ogóle?

Jak najlepiej komercjalizować? Przede wszystkim efektywnie komercjalizować! Wszystko, bowiem sprowadza się do posiadania wiedzy fachowej. Tu widzę problem dotyczący tego, w jakim wieku rozpoczyna się komercjalizację – młody człowiek, by móc rozpocząć komercjalizację swoich pomysłów musi zdobyć jednocześnie wiedzę naukową jak i doświadczenie biznesowe. Niewielu ludziom to się udało w młody wieku. Tu podam przykład człowieka, który jednak to osiągnął – Bill Gates. On zaczął pracować jeszcze na studiach. Potem kontynuował pracę wyrzucony ze studiów – na które nie chciał chodzić. Moja żona, gdy była jeszcze doktorantką to kupiła u niego pierwszy data acquisition system – gdy oni jeszcze pracowali nad nim w garażu. Ten przykład jest z pewnością jednym z bardziej spektakularnych, ale z pewnością nieodosobnionym, jeżeli chodzi o information technology. W tej dziedzinie bowiem można wymienić dużo więcej nazwisk ludzi którzy zaczęli od groszy a doszli do wielkich pieniędzy – to dzięki temu że tam inwestycje kapitałowe są dużo mniejsze. Jeżeli chodzi o bliższą mi biofarmację to jest z tym odrobinę trudniej gdyż projekty tych technologii są o wiele bardziej kapitałochłonne. Gdy młody człowiek ma jednak szczęście i wymyśli coś w swojej dziedzinie nauki to powinien przede wszystkim iść do przodu. A czy to się opłaca i czy idzie za tym zadowolenie? Oczywiście, że tak! Jak widzi się, że własny projekt, wymysł własnego umysłu, realizuje się w praktyce to nie ma większego zadowolenia. Przy okazji można zarobić oczywiście pieniądze. Co to daje? W moim przypadku tu nie chodzi tylko o kwestię niezależności finansowej, ale przede wszystkim daje to wolność wyboru. Nie musisz się nikogo pytać, szefa czy kogokolwiek innego – co możesz robić a czego nie. Masz następny projekt w głowie, zarobisz pieniądze i możesz go realizować. Tak, więc komercjalizacja nauki przynosi przede wszystkim satysfakcję. A satysfakcję tą czerpie się z tego, że jest się wolnym człowiekiem. Robić to, co się chce – to jest dla mnie ważne, sądzę że podobnie jak dla wielu innych ludzi.


Mimo osiągnięcia przez Pana znacznego sukcesu komercyjnego, nie spoczął Pan na laurach. Czy robienie biznesu uzależnia?

No tak. To jest to. Nie użyłbym, co prawda słowa uzależnia – ale blisko. Po prostu jest to mój sposób życia. Jak coś mam, to chciałbym to spożytkować w formie założenia jeszcze innego biznesu. Biznesu, który uważam, że mógłbym robić a jednocześnie przyniósłby mi finansowe korzyści. To staje się po prostu sposobem życia.


Czy robienie biznesu w branży life science jest trudniejsze niż w innych branżach?

Właśnie bardzo chciałem się tego dowiedzieć. Kiedy nadarzyła się okazja żeby założyć stację TV Biznes – zupełnie inny rodzaj biznesu niż naukowy to sobie pomyślałem: „Ciekawy jestem jak to jest? Czy sprawdzę się również w tym innym biznesie? Czy jest inny? ”. Zaryzykowałem swoje własne pieniądze żeby to zrobić. I widzę, że to jest dobre – czasami odskoczyć od tematów naukowych żeby rozwijać coś innego. Ogólne prowadzenie biznesu się nie zmienia. Ciągle trzeba zarządzać pieniędzmi i ludźmi. Nie było jednak również tak łatwo, bowiem w przypadku stacji telewizyjnej musiałem się oprzeć na specjalistach nie ze swojego kręgu – zaufanie jednak procentuje. Tak to jest - jak się jeden biznes zrobi to jest pewna reguła prowadzenia takich interesów – z każdym kolejnym jest łatwiej. Czemu założyłem TV Biznes? Po prostu chciałem zobaczyć czy mi wyjdzie. No i oczywiście w przypadku mass media wiązało się z tym większe zainteresowanie społeczne. Gdybym wyłożył takie same pieniądze na projekt naukowy to nikt by o tym nie mówił – a naukowiec, który otwiera kanał telewizyjny to już jest coś!


Polskę pod względem przystępności inwestycyjnej wypada naprawdę blado w porównaniu do USA. Dlaczego więc decyduje się Pan na kolejne inwestycje w ojczyźnie?

To jest biznes połączony z patriotyzmem. Polska, faktycznie w porównaniu do Stanów Zjednoczonych jest krajem okropnym do inwestowania. Jest wiele przepisów, którym trzeba sprostać żeby założyć i prowadzić biznes. Ktoś może powie - to czysty masochizm. Ale ja myślę, że można zarobić pieniądze w Polsce. Przychodzi to o nieco trudniej niż w USA, ale tu elementem istotnym jest właśnie to że robie to w moim kraju – bo jestem polakiem. Tu pozostaje kwestia do rozstrzygnięcia: patriotyzm a pieniądze. Za darmo bym pewnie tego nie robił, to jest w końcu element biznesu, ale sentyment do Polski był i jest tu kwestią rozstrzygającą.


Czy ten inwestycje w ojczyźnie związane są z Pańską działalnością polonijną?

Tak, pewnie tak. Ale bardziej obecnie jestem bardziej działaczem partii republikańskiej niż polonijnym. Niewiele o tym mówię, ale jestem zaangażowany w życie polityczne, przynajmniej w moim stanie – Ohio.


Wracając jednak do kwestii nauki. Co roku finansuje pan nagrodę Polskiego Towarzystwa Biochemicznego – nagrodę im. Jakuba Karola Parnasa. Czy zatem upatruje Pan większe nadzieje w rozwoju polskich nauk life science?

Myślę, że jeżeli chodzi o biologię molekularną czy biofarmację to potencjał jak najbardziej jest. Niemiej dużo większe nadzieje wiąże z information technology. Dlatego też, gdy inwestowałem w TV Biznes dużo większe sumy pieniężne dawałem właśnie na nagrody IT. To były kwoty rzędu 50 tysięcy, stanowiące pierwszą nagrodę, a także dwie drugie nagrody w kwocie po 30 tysięcy złotych. Obecnie jednak, gdy moje inwestycje telewizyjne mają się ku końcowi zaniechałem swojego udziału sponsorskiego w tego rodzaju konkursach. Niemniej uważam, że IT jest dziedziną mającą większa szansę rozwoju niż biofarmacja – mimo iż sam jestem z branży life science. Kapitały do prowadzenia biznesu są mniejsze a także osiągnięcia młodych ludzi w IT są ogromne. Choćby wnioskując z ilości nagród, jakie zdobywają Polacy. Takie talenty powinny zostać wykorzystane i spożytkowane tu w kraju a nie zagranicą.


Na co dzień pracuje Pan ze studentami. Czy są jakieś różnicę w wykształceniu młodych ludzi pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Polską, które sprawiają, że jesteśmy mniej przedsiębiorczy?

Powiem – nie. Nie warunkowe. Robienia biznesu większość amerykanów nie uczy się na uniwersytetach. To jest niejako część społecznego wychowania – kult dla biznesu. Człowiek w Stanach, który jest profesorem – jest ok. Człowiek, który jest profesorem i robi biznes - jest świetnym człowiekiem! Tam w społeczeństwie zaakceptowany jest model sukcesu. Jedyny model sukcesu – biznes. To jest już ekspozycja małych dzieci. W różny sposób się to wyraża – choćby, gdy rodzicie mówią o biznesmenach w pozytywny sposób. W Polsce ciągle jeszcze, gdy widzi się człowieka posiadającego pieniądze rozważa się, z jakiego przekrętu do nich doszedł. Tak, więc sądzę, że to bardziej kwestia wychowania, nastawienia społecznego do ludzi z biznesu. Amerykanie się tego uczą wcześniej. Nie na uniwersytetach, ale od małego klarowana jest w ich głowach wizja człowieka sukcesu.


Czy zatem, ten bagaż poprzedniego ustroju sprawia, że ludzie wolą robić naukę dla nauki niż naukę dla pieniędzy?

Tak jest niestety. Niemniej to się zmienia. Młode pokolenie ma już odrobinę inne nastawienie. Dlatego jestem optymistą sądzę, że ludzie, którzy właśnie wchodzą w życie zawodowe będą ten stan rozwijali i również oni będą optymistami.


Dziękuję za rozmowę.


Dr Piotr Chomczyński - Wybitny biochemik, autor przełomowej metody izolacji RNA oraz nowej technologii TRI Reagentu, założyciel dwóch firm: Cinna Scientific Inc. oraz Molecular Research Center, Inc (MRC), autor 34 prac naukowych o łącznej liczbie cytowań przekraczającej 50 tysięcy. W 2003 r. zajął 17. miejsce na liście opublikowanej przez The Guardian. Współpracował oraz nadal współpracuje z wieloma ośrodkami badawczymi czy to w Polsce, czy za granicą: Instytut Biochemii i Biofizyki (IBB) PAN w Warszawie, Szkoła Główna Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, Narodowy Instytut Rakowy oraz Narodowy Instytut Zdrowia w Bethesda koło Waszyngtonu, Laboratorium Endokrynologii Molekularnej w Zakładzie Metabolizmu Akademii Medycznej na Uniwersytecie w Cincinnati. Należy do zarządu Polskiego Towarzystwa Biochemicznego oraz Europejskiej Federacji Biochemicznej.
KOMENTARZE
news

<Czerwiec 2024>

pnwtśrczptsbnd
27
28
29
30
31
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
Newsletter