Biotechnologia.pl
łączymy wszystkie strony biobiznesu
Polska - lider czy outsider w biotechnologii?
05.06.2009
Kraj z dużym potencjałem - takie stwierdzenie często można usłyszeć z ust naukowców, przedstawicieli innowacyjnych firm zarówno z kraju jak i z zagranicy. Drzemiące możliwości to jednak za mało, by Polską gospodarkę można było określić mianem innowacyjnej
Co stoi zatem na przeszkodzie w rozwoju nowoczesnych technologii?

Politycy zarówno z prawej jak i lewej strony lubią mówić o potrzebie rozwoju innowacyjnych firm, ale za wielkimi słowa nie idą konkretne działania. Trudno wyliczyć wszystkie bariery, na jakie napotykają takie przedsiębiorstwa. Od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej częściowo zniknął jedynie problem pieniędzy, bo w ramach Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka mamy do wydania w latach 2007-2013 prawie 10 miliardów euro. Winą nie można obarczać jednak tylko rządzących. Ogromną rolę do odegrania mają także uczelnie i samorządy.


Konsolidacja potencjału

Nie od dzisiaj wiadomo, że najłatwiej osiągnąć cel, gdy działa się wspólnie. W rodzimej branży biotechnologicznej zasada ta ciągle jednak nie funkcjonuje.

- Na przykładzie Wrocławia mogę przyznać, że główną bolączką branży jest rozdrobnienie potencjału – mówi prof. Mirosław Miller z Wrocławskiego Centrum Badań EIT+. – Weźmy za przykład chociażby kształcenie na kierunku biotechnologia. Funkcjonuje ona na kilku różnych uczelniach i na każdej jest inna: medyczna, przyrodnicza, uniwersytecka, politechniczna. Wszystkie są dobre i mają swoje silne strony, ale ich połączenie dałoby dużo lepsze efekty.

Podobnie wygląda sytuacja z infrastrukturą badawczą. Laboratoria, których w kraju nie brakuje, wyposażone są zazwyczaj w standardową aparaturę, bo zakup wysokospecjalistycznej jest zbyt kosztowny.

- Brakuje tym samym ośrodka, w którym skupiona byłaby unikalna aparatura – dodaje prof. Miller. – Mogłyby z niego korzystać wtedy wszystkie uczelnie, instytuty zlokalizowane nie tylko na terenie jednego miasta, ale nawet kilku regionów.


Rola parków technologicznych

W rozwoju biotechnologii dużą rolę mają do odegrania także parki technologiczne, które ostatnimi czasy stały się bardzo popularne. Każde większe miasto albo już taki ma, albo go tworzy. I z całą pewnością nie ma w tym nic złego, ale…

- Nie mogą się one jednak skupiać wyłącznie na wynajmowaniu powierzchni - uważa Paweł Błachno z Jagiellońskiego Centrum Innowacji. - Mając dostęp do funduszy unijnych powinny wykorzystać szansę, jaka się z tym wiąże. Chodzi między innymi o budowę infrastruktury laboratoryjnej, szkolenia pracowników, pomoc w rekrutacji, ale także angażowanie się w podpisywanie umów z przemysłem czy inwestycje kapitałowe w rokujące na przyszłość spółki na przykład poprzez obejmowanie w nich udziałów. Póki co parki nie mają wypracowanego wyraźnego modelu wspierania innowacyjności i na pewno musi się to zmienić.

Firmy z branży biotechnologicznej nie potrzebują bowiem parków, które jedyne, co mogą im zaoferować, to miejsce do wstawienia biurka i komputera.

- Siła firm biotechnologicznych tkwi w pomysłach ich założycieli – dodaje prof. Tadeusz Pietrucha, prezes Bio-Tech Consulting z Łodzi. – Do prowadzenia badań muszą mieć jednak podobne warunki, jakie daje im na przykład uczelnia. Na drodze rozwoju stoi zatem brak dostępu do nowoczesnej infrastruktury. Przypuszczam, że w samej Łodzi mogłyby powstać dwie-trzy firmy, ale co z tego, skoro nie mają gdzie prowadzić prac badawczo-rozwojowych. Nowoczesne laboratoria w parkach technologicznych mogłyby rozwiązać ten problem. Oczywiście pod warunkiem, że koszty wynajmu nie będą zaporowe.


Łatwiejszy dostęp do pieniędzy

Kwestie finansowe nie ograniczają się jednak tylko do kosztów wynajmu. Firmy biotechnologiczne na początku swojej działalności potrzebują ogromnego kapitału, który zwraca się dopiero po wielu latach.
- W Polsce ciągle brakuje funduszy wysokiego ryzyka, które byłyby skłonne wyłożyć kapitał na rozruch firm biotechnologicznych – podkreśla prof. Mirosław Miller.

Zachętą do tworzenia takich funduszy może być przekazanie części środków unijnych na ich rozwój. Ważniejszym problemem dotyczącym pomocy z Brukseli jest jednak zmiana myślenia urzędników odpowiadających za jej przydział.

- Brakuje zrozumienia, że firmy biotechnologiczne to zupełnie inny rodzaj przedsiębiorstwa i pojęcie innowacyjności oznacza tutaj coś zupełnie innego niż w przypadku produktów masowych – mówi Maciej Wieczorek, prezes Celon Pharma. – Urzędnicy traktują na równi znaki towarowe i patent, a przecież wkład finansowy potrzebny do uzyskania znaku jest nieporównywalnie mniejszy. Tym samym jesteśmy z góry skazani na przegraną podczas oceny projektu, na który chcemy otrzymać dofinansowanie ze środków unijnych.

W temacie pieniędzy nie można zapominać o jeszcze jednej sprawie, która stoi na przeszkodzie rozwoju biotechnologii.

- Niskie płace czy stypendia wynoszące 1100 złotych zniechęcają naszych absolwentów do prowadzenia badań w kraju, przez co tracimy najcenniejszych fachowców – dodaje prof. Miller.


Zmiany legislacyjne

Usunięcie wszystkich barier nie przyniesie jednak oczekiwanych korzyści, jeśli rozwojowi nie będzie sprzyjał system prawny. Ustawodawstwo w zakresie badań In vitro czy upraw roślin genetycznie modyfikowanych to obszary wymagające szybkich zmian legislacyjnych, a jest ich dużo więcej.

- Obecnie uczelnie, do których należą prawa własności intelektualnej i chcą wnieść je aportem do spółki, muszą zapłacić podatek VAT czyli zwyczajnie wyłożyć gotówkę – zauważa Paweł Błachno. – To jest i będzie coraz większa bariera w powstawaniu spółek biotechnologicznych.




Światełko w tunelu

Mimo przeszkód stojących na drodze ku innowacyjnej gospodarce, przedstawiciele branży z nadzieją patrzą jednak w przyszłość.

- Z moich obserwacji wynika, że mamy bardzo dobrych studentów, którzy coraz rzadziej chcą wyjeżdżać za granicę – mówi Maciej Wieczorek.

I nie jest to zdanie odosobnione.

- Studenci i absolwenci chętnie odbywają staże czy stypendia naukowe na zagranicznych uczelniach, ale coraz rzadziej widzą tam swoją przyszłość – przyznaje prof. Maria Koziołkiewicz z Politechniki Łódzkiej. – Oni szukają swojego miejsca w tej tworzącej się w Polsce biotechnologii.

Wszystko wskazuje zatem na to, że systematycznie będziemy budowali kapitał ludzki, który jest podstawą funkcjonowania firm z tej branży. A gdy to się już uda, nie będzie można zapomnieć o jeszcze jednej, ważnej kwestii.

- Nasze przedsięwzięcia nie mogą się w dzisiejszych czasach koncentrować na działalności lokalnej – uważa prof. Miller. – Trzeba myśleć globalnie, nawiązywać kontakty z firmami zagranicznymi i włączać się w ich działalność.

Szczególnie ważna jest w tym aspekcie także współpraca z naszymi sąsiadami.

- W naturalny sposób, ze względu na wielkość kraju, kapitał ludzki, ale także i finansowy, Polska staje się liderem Europy Środkowej w biotechnologii – dodaje prof. Tadeusz Pietrucha. – Ale tylko jako region, prezentując potencjał całej Europy Środkowej jesteśmy w stanie zwrócić na siebie uwagę największego gracza na tym rynku czyli Stanów Zjednoczonych.

Jeśli się uda, będziemy mogli wtedy czerpać z doświadczeń amerykańskich, bo jak być liderem - najlepiej jest się uczyć od najlepszych.



Artykuł powstał na podstawie dyskusji w czasie konferencji prasowej pt. „Polska - lider czy outsider Europy Środkowej. Szanse i bariery rozwoju biotechnologii”, która odbyła się w trakcie tegorocznego BioForum.
KOMENTARZE
Newsletter