„Komórki-pułapki” określane są jako „nanodecoy”, co wskazuje na bardzo mały rozmiar „przynęty” (decoy), stosowanej np. w polowaniu na kaczki (by sugerować prawdziwym kaczkom, że jest bezpiecznie) lub na wojnie (nadmuchiwane atrapy czołgów czy samolotów mogą wprowadzać nieprzyjaciela w błąd, a nawet skłaniać do bezsensownego ataku).
Wirus SARS-CoV-2 wnika do komórki, gdy jego białko kolca wiąże się z receptorem enzymu konwertującego angiotensynę 2 (ACE2) na powierzchni komórki. Komórki LSC – naturalna mieszanina komórek macierzystych nabłonka płuc i komórek mezenchymalnych – również wyrażają ACE2, dlatego są idealnym nośnikiem do oszukiwania wirusa. – Jeśli pomyślisz o białku kolca jako o kluczu, a receptorze ACE2 w komórce jako o zamku – to to, co robimy z „nanoprzynętami”, to przytłaczanie wirusa nadmiarem fałszywych zamków, aby nie mógł znaleźć tych, które pozwalają mu dostać się do komórek płuc. Fałszywe zamki wiążą i zatrzymują wirusa, zapobiegając infekowaniu komórek i replikacji, a układ odpornościowy zajmuje się resztą – mówi prof. Ke Cheng, autor korespondencyjny badań. Cheng jest profesorem medycyny regeneracyjnej na North Carolina State University i profesorem na wspólnym wydziale inżynierii biomedycznej NC State/UNC-Chapel Hill.
Cheng i jego współpracownicy z NC State i UNC-CH przekształcili poszczególne LSC w nanopęcherzyki z receptorami ACE2 i innymi białkami specyficznymi dla komórek płuc na powierzchni. Białko kolca rzeczywiście wiązało się in vitro z receptorami ACE2 na „nanowabikach”. Pomyślne wyniki dały także testy z wirusem naśladującym SARS-CoV-2 na modelu mysim. „Nanoprzynęty” zostały dostarczone poprzez terapię inhalacyjną (wdychanie). U myszy po jednej dawce pozostawały w płucach przez 72 godziny i przyspieszyły usuwanie wirusa naśladujacego SARS-CoV-2. Wreszcie przeprowadzono badanie pilotażowe na makakach. W ich przypadku terapia inhalacyjna przyspieszyła usuwanie wirusa oraz zmniejszyła stan zapalny i zwłóknienia w płucach. Chociaż nie stwierdzono toksyczności ani w badaniu na myszach, ani u makaków, konieczne będą dalsze badania, aby przełożyć tę terapię na testy na ludziach i dokładnie określić, w jaki sposób organizm usuwa „nanoprzynęty”. Dzięki naśladowaniu receptora, z którym wiąże się wirus, a nie celowaniu w samego wirusa, terapia „nanowabikami” może pozostać skuteczna wobec nowo pojawiających się wariantów SARS-CoV-2. – Te „nanoprzynęty” są zasadniczo „duchami” komórek, a jeden LSC może wygenerować ich ok. 11 tys. Umieszczenie milionów tych „wabików” wykładniczo zwiększa powierzchnię fałszywych miejsc wiążących do wychwytywania wirusa, a ich mały rozmiar zasadniczo zamienia je w małe przekąski dla makrofagów, dzięki czemu są bardzo skutecznie usuwane – dodaje Cheng.
Naukowcy zwracają uwagę na trzy inne zalety „nanopułapek” LSC. Po pierwsze, mogą być dostarczane do płuc w sposób nieinwazyjny poprzez terapię inhalacyjną. Po drugie, ponieważ nie są żywe, można je łatwo konserwować i dłużej pozostają stabilne, gotowe do użycia. Wreszcie, LSC są już używane w innych badaniach klinicznych, więc istnieje zwiększone prawdopodobieństwo, że będą nadawać się do wykorzystania w najbliższej przyszłości. – Koncentrując się na obronie organizmu, a nie na wirusie, który będzie nadal mutował, mamy potencjał do stworzenia terapii, która będzie przydatna w dłuższej perspektywie. Dopóki wirus musi przedostać się do komórki płucnej, możemy go oszukiwać – kończy badacz.
Autor: Paweł Wernicki (PAP)
KOMENTARZE