Trochę liczb
W 2012 roku 8,6 miliona ludzi zachorowało na gruźlicę, zaś aż 1,3 miliona umarło z jej powodu. Ponad 95% zgonów zanotowano jednak w krajach rozwijających się. Co ciekawe, w samym Londynie miedzy rokiem 1999 a 2009 zachorowalność wzrosła o 50%, zaś w Nowym Jorku w 1990 roku z powodu przeludnienia w noclegowniach, bezdomności oraz infekcją wirusem HIV wybuchła epidemia gruźlicy. Z historycznego punktu widzenia zabiła ona więcej osób niż jakakolwiek inna choroba.
W jaki sposób rozprzestrzenia się gruźlica?
Głównym źródłem infekcji są osoby chore na gruźlicę, które poprzez kaszel będący jednym z objawów choroby, rozprzestrzeniają prątki gruźlicy do powietrza, przez co mogą je zainhalować inne osoby. Oczywiście przeciwko gruźlicy można się zabezpieczyć stosując szczepionkę BCG, jednak nie we wszystkich przypadkach jest ona skuteczna. Choroba może ulegać inkubacji przez długi okres czasu i jest to zależne między innymi od stanu naszego układu odpornościowego oraz zjadliwości szczepu. Warto zaznaczyć, że około 1/3 populacji świata jest zainfekowana prątkami gruźlicy w fazie latentnej, a to znaczy, że nie odnotowujemy występowania objawów choroby, ani też choroba nie może się rozprzestrzeniać.
Kto jest najbardziej zagrożony?
Najbardziej zagrożonymi osobami są tak zwani młodzi dorośli, dzieci oraz osoby palące papierosy. Inną grupą są osoby będące nosicielami wirusa HIV, spośród których aż 1/3 jest zarażona gruźlicą, która powoduje blisko 25% zgonów w tej grupie. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że połączenie gruźlicy i HIV jest śmiertelną mieszanką. Jest to szczególnie duży problem w Subsaharyjskiej Afryce, gdzie co 20 dorosła osoba jest nosicielem wirusa HIV.
Na czym polega problem?
Leki przeciwko gruźlicy w mało zmienionej formie były używane od dziesiątek lat. W wyniku tego procesu niektóre szczepy bakterii wykształciły na nie oporność i powstały szczepy wykazujące oporność wielolekową (Multidrug-resistant tuberculosis, MDR-TB), których nie da się zwalczyć ani za pomocą izoniazydu ani ryfampicyny. Można jednak zastosować tak zwane leki przeciwgruźlicze drugiego rzutu, lecz czasem nawet one mogą zawieść.
Opracowanie nowych leków przeciwko lekoopornym formom bakterii jest bardzo złożonym i trudnym procesem. Opiera się na sprawdzeniu tysięcy różnych związków i wybranie tych, które mogą potencjalnie zostać zastosowane jako leki. W późniejszym etapie przeprowadzane są testy na zwierzętach, a dopiero potem na ludziach. Bardzo trudno jest uzyskać pozytywny wynik na wszystkich etapach badań. W roku 2009 jeden z Instytutów w Singapurze (Novartis Institute for Tropical Diseases in Singapore) odkrył związek, który unieszkodliwiał M. tuberculosis w warunkach in vitro, lecz badania przeprowadzone z udziałem myszy zakończyły się fiaskiem. Jednak jest pewna nadzieja – w ciągu ostatnich 10 lat 6 nowych leków zwalczających M. tuberculosis dało całkiem pozytywny efekt podczas prób przeprowadzanych na ludziach. W 2013 roku do sprzedaży w USA został dopuszczony lek o nazwie bedaquiline., który czeka na zatwierdzenia również w innych krajach. W 2014 roku Europejska Agencja Leków prawdopodobnie zatwierdzi kolejny innowacyjny lek – delaminid – który „zatruwa” bakterię poprzez uwolnienie tlenku azotu.
Oprócz opracowywania nowych technologii, które mają na celu leczenie chorych, bardzo istotne jest monitorowanie globalnego rozwoju i rozprzestrzeniania się choroby, jak również skuteczne zapobieganie jej występowaniu. Przed nami na pewno długa droga do pozytywnego wyniku walki z gruźlicą.
KOMENTARZE