Fot. Po prawej samica kleszcza Hyalomma dromedarii w porównaniu do samicy kleszcza pospolitego Ixodes ricinus (po lewej) i samicy kleszcza łąkowego Dermacentor reticulatus (po środku), autor: D. Dwużnik-Szarek
Spośród ok. 420 zgłoszeń z całej Polski jak dotąd naukowcy dostali trzy dotyczące obecności tego gatunku w okolicach Poznania, Częstochowy oraz Barankowa (stan na 9 sierpnia br.). Większość, jak się spodziewali, dotyczyła kleszcza pospolitego, Ixodes ricinus. – Ciekawe są doniesienia o kleszczu łąkowym, Dermacentor reticulatus, który wyraźnie rozszerzył swój zasięg w stosunku do naszych poprzednich badań i jest obecny np. na południu Polski, gdzie go poprzednio nie było. To będą interesujące, nowe dane do analizy. Mamy też kilka raportów o kleszczu jeżowym, Ixodes hexagonus, który jest ogólnie słabo poznany, jako gatunek gniazdowo-norowy, głównie ze zwierząt, psów i kotów. Kilka osób wysłało zdjęcia obrzeżków z domów i biur – Argas spp. To kleszcze miękkie. Także te dane są bardzo ciekawe – informuje PAP prof. dr hab. Anna Bajer. Ok. 10% zgłoszeń nie dotyczy kleszczy – ludzie wysyłają naukowcom zdjęcia m.in. owadów i pająków. – Wśród owadów dość często są strzyżaki jelenie, zwane czasem potocznie latającymi kleszczami. To owady, które lądują na nas w lesie, tracą skrzydła i często przemykają się wśród włosów. A że są twarde i spłaszczone, ciężko je wyłapać. Często bywają mylone z kleszczami, ale mają sześć nóg, jak owady, nie 8, jak pajęczaki, w tym kleszcze – dodaje.
Jednocześnie dorosłe kleszcze Hyalomma były znajdowane i zbierane z koni oraz psów w Niemczech (także w Berlinie i przy granicy z Polską), w Czechach, Słowacji, a nawet Szwecji. Co roku tysiące larw i nimf Hyalomma trafiają do Europy i Polski podczas wiosennych migracji ptaków z Afryki. Do tej pory kleszcze ginęły z powodu niskiej temperatury i wilgotności. Ciepłe i suche wiosny i lata przyczyniły się jednak do tego, że w ostatnich latach pojawiają się w wielu krajach doniesienia o atakowaniu ludzi i zwierząt przez dorosłe kleszcze Hyalomma. Podobnie jak zrobili naukowcy w Niemczech, naukowcy z Polski apelują o czujność szczególnie miłośników wypoczynku na świeżym powietrzu, właścicieli psów i koni, hodowców bydła i owiec. Wystarczy zwrócić uwagę na pojawienie się w okolicy i na zwierzętach dużych, bardzo ruchliwych kleszczy o długich odnóżach – to może być Hyalomma. Kleszcze te są ponad dwukrotnie większe od polskich gatunków, bardzo szybkie, gdyż muszą ścigać swoją ofiarę w niegościnnych półpustynnych terenach, które zamieszkują. Wyposażone w dobrze rozwinięte oczy sprawnie namierzają potencjalną ofiarę. Opite krwią samice mają rekordowe rozmiary – nawet 1,5-2 cm długości, jak widać na fotografii poniżej.
Fot. Prof. Anna Bajer trzyma w dłoni opitą krwią samicę Hyalomma zebraną z wielbłąda, Pustynia Gobi, Mongolia, sierpień 2023 r., źródło: Wydział Biologii UW
Podejrzane kleszcze po usunięciu można spakować i wysłać do naukowców z Wydziału Biologii UW, którzy określą ich gatunek i sprawdzą, czy są zarażone wirusem CCHFV. W razie znalezienia nietypowo dużego kleszcza należy poinformować badaczy (za pośrednictwem formularza) i załączyć zdjęcie. Najlepiej wysłać samego kleszcza. Aby go usunąć, nie wolno go przekręcać ani szarpać. Można to zrobić pęsetą lub zastosować specjalne lasso, haczyki zwane kleszczołapkami czy specjalną pompkę ssącą. Ważne, by został uchwycony jak najbliżej skóry, co zapobiega zgnieceniu pajęczaka. Najlepiej wyciągać kleszcza powoli, unikając gwałtownych szarpnięć. Przygotowując kleszcza do transportu, należy go zamrozić w torebce plastikowej w zamrażalniku (-20oC) przez co najmniej 24 godziny. Znalezisko należy zapakować (może być rozmrożony) z kartką z danymi: z jakiego zwierzęcia został zdjęty, kiedy, gdzie. Kleszcze należy wysłać na adres: Zakład Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego (Ilji Miecznikowa 1, 02-096 Warszawa).
Projekt nauki obywatelskiej Narodowe Kleszczobranie, realizowany w Zakładzie Eko-epidemiologii Chorób Pasożytniczych na Wydziale Biologii UW pod kierunkiem prof. dr hab. Anny Bajer, ruszył wiosną tego roku dzięki finansowaniu z Narodowego Centrum Nauki (OPUS 2022/47/B/NZ6/01610 pt. „Threats from thermophilic tick species in the era of global warming: Hyalomma spp. [monster tick], Crimean-Congo hemorrhagic fever virus [CCHFV] and citizen science”). Projekt pozwala na dzielenie się z naukowcami obserwacjami nietypowych kleszczy, przesłanie ich do badań oraz mapowanie nowych stanowisk. Projekty w ramach nauki obywatelskiej umożliwiają znacznie większy zasięg poszukiwań i uzyskanie unikalnych wyników. Jest to pierwszy tego typu projekt w Polsce. Zaangażowanie obywateli w ten projekt naukowy nie tylko pozwoli na szeroki zasięg poszukiwań egotycznych kleszczy, ale także będzie skutkować szerzeniem użytecznej wiedzy o zapobieganiu chorobom odkleszczowym. – Bardzo dużo ludzi słyszało o nowym gatunku dzięki rozpowszechnieniu informacji w różnych mediach. Sporo osób wysyła nam zgłoszenia, choć teraz mniej ze względu na letni spadek aktywności kleszczy. Uważam, że jest to bardzo dobry wynik jak na pierwsze parę miesięcy naszej nauki obywatelskiej i potwierdza obecność Hyalomma w Polsce. Mamy nadzieję na jeszcze szerszy zasięg projektu – podsumowuje prof. Bajer. Więcej informacji o egzotycznych kleszczach i samym projekcie znajdziecie na stronie projektu.
Źródło: Nauka w Polsce i Wydział Biologii UW
KOMENTARZE